3 marca czwartek c.d
-Naprawdę nie zastanawiałaś się dlaczego masz takie same nazwisko jak ja?
-Nie.
-Okej. Dobra trzeba Cię spakować.
-Ok, to ty ogarnij moją szafę. Ja zacznę od instrumentów i całej reszty.
Instrumenty złożyłam już w salonie. W sumie to było proste, bo wszystko było w pokrowcach, wystarczyło to znieść po schodach. Wróciłam do pokoju, teraz wszystkie sztalugi, szkicowniki, farby itd. Na to też miałam specjalny pokrowiec, ale trzeba było to najpierw pochować. Zajęło mi to około 10 minut. Leo radził sobie idealnie z przekładaniem moich ciuchów z szafy do toreb/walizek. Ja postanowiłam poszukać innych rzeczy, które chce ze sobą zabrać. Na pewno książki do szkoły, zeszyty i te wszystkie rzeczy. Znalazło się też parę rzeczy, które dostałam od Margaret. W pewnym momencie natrafiłam na jakąś małą skrzyneczkę. Postanowiłam ją otworzyć. W środku było dużo pocztówek od mojego taty. Dawnego taty. Widząc to popłakałam się. Od razu koło mnie pojawił się Leo.
-Ej księżniczko. Nie płacz okej?
-Łatwo Ci mówić. Ty nie żyłeś przez prawie 15 lat w kłamstwie. Ciekawe czy jakby tata nie zmarł to byście mi to powiedzieli?
-Już nie wracaj do przeszłości, okej?
-No dobrze.
Resztę rzeczy szybko spakowaliśmy. Potem poszłam do dawnego pokoju moich "rodziców". Otworzyłam szafkę w której tata trzymał pamiątki po mamie. Znaczy wujek po cioci. Wiecie do tego ciężko przywyknąć. Znalazłam tam zdjęcie jak byłam mała. Jak ciocia jeszcze żyła. Byłam tam na zdjęciu ja, ciocia i wujek. Byliśmy w zoo. Miałam wtedy 4 lata i postanowiłam narysować hipopotama. Na zdjęciu stałam z tym rysunkiem. To właśnie wtedy "rodzice" odkryli we mnie talent. Wzięłam tylko to. Więcej pamiątek, po mojej udawanej rodzinie nie potrzebuję. Wróciłam do swojego pokoju i zniosłam resztę swoich toreb/walizek na dół. Ramkę ze zdjęciem trzymałam nadal w rękach. Zdecydowanie zaczynam nowe życie i już nic nie będzie takie samo jak wcześniej. NIC i NIGDY. Ta prawda boli, ale muszę to jakoś przeżyć i żyć dalej. Najwyżej kiedyś znajdę jakąś żyletkę. Nigdy nie próbowałam, ale no cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz.
Siedziałam na kanapie z tym zdjęciem. Nie potrafiłam przestać się na nie patrzeć. Ukazywało jak wszystko było idealne. Jakie było kiedyś, zanim wszystko zaczęło się chrzanić. Najpierw ciocia. Teraz wujek. I wyznanie całej prawdy. To za dużo jak dla mnie. Przecież ja nic nie zrobiłam, a życie mnie tak karze. Nie rozumiem tego.
Po 5 minutach przyszła mama.
-To co Olivia... Jesteś gotowa?
-Chyba...
-Czyli możemy iść?
-Tak, tylko wezmę jeszcze jedną rzecz z kuchni!
W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że w szafce trzymam 3 słoiki Nutelli. Zmarnować takie słodkości to grzech. Pobiegłam szybko po słoiki i wróciłam z nimi uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Widzę, że kolejne moje dziecko jest od tego uzależnione.
Uśmiechnęłam się tylko i szybko nie otwarte jeszcze słoiki schowałam do torby, w której było miejsce. Otwarty zostawiłam na drogę do domu. Niby to tylko 10 minut autem, ale zawsze trzeba mieć Nutellę przy sobie.
Dojechaliśmy do domu, było tutaj cudownie. Leo od razu zaprowadził mnie do pokoju. Ściany były w nim czarne, a wszystkie meble białe.. Zawsze marzyłam o takim pokoju. Szybko przyniosłam swoje rzeczy i zaczęłam się wypakowywać.
-Mam nadzieję, że Ci się podoba pokój?
-Jest po prostu cudowny!
-Mam jeszcze jedną niespodziankę.
-Jaką?
-Masz tutaj taras. Jest w sumie bardzo duży. Możesz tam rozstawić swoje sprzęty.
Pobiegłam tam od razu i zostawiłam wszystkie instrumenty oraz przyrządy malarskie. Całą resztę dnia spędziłam na rozpakowywaniu się.
Godzinę przed spaniem poświęciłam na szkicowanie. Wynik mojej pracy był następujący (rysunek nad rozdziałem).
Gdy się już położyłam i prawie zasypiałam do pokoju wbiegła Matilda. (Ekhem uwaga! W tym fanfiction Tilly jest młodsza o jakieś 5/6 lat)
-Olivia, Olivia! Pobaw się ze mną! Mam tyle lalek u siebie w pokoju! No proooooooszę!
-Matilda. Jest już 21. Nie musisz iść przypadkiem jutro do szkoły?
-No, ale proszę!
-Jutro się z Tobą pobawię! Cały dzień. Proszę daj mi spać.
-No dobrzeee! To dobranoc!
Przytuliła się do mnie i wyszła dając mi tym samym spać.
CZYTASZ
Drogi pamiętniku... || Bars and Melody ✅
FanfictionJestem Olivia Devries. I nie, nie jestem spokrewniona z tym całym Leo. Nawet go nie znam. Mieszkam w Port Talbot, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go poznać. Może nawet to i lepiej? We wrześniu skończę 15 lat. Jak ten czas szybko leci! Moje życie n...