2 marca środa
Od kiedy spotkałyśmy tego całego Leo w parku, Margaret nie daje mi spokoju. Codziennie zaciąga mnie w to samo miejsce i karze siedzieć tam całymi dniami. Dlatego wzięłam się za szkicowanie. I po tygodniu skończyłam. Wynik pracy był zadowalający (jak coś to ten rysunek nad rozdziałem xD). Siedziałam tak już tydzień. Oczywiście od tego czasu brunet się nie pojawił w tym parku. On coś próbuje ukryć, ale szczerze nie interesuje mnie to. Około 16:39 dostałam sms'a.
Od numer nieznany:
Z przykrością musimy Cię poinformować Olivia, że twój ojciec miał groźny wypadek w Rosji i zginął na miejscu. Bardzo przykro nam z tego powodu.
Nie! To jest nie możliwe!! Najpierw życie zabiera mi matkę, teraz ojca. Po prostu jakaś paranoja. Pobiegłam przed siebie. Usłyszałam za sobą głosy Margaret. Nie słuchałam jej. Chciałam przebiec przez ulice. Oczywiście mądra ja nie popatrzyłam się czy jakieś auto nie jedzie, tylko bezmyślnie wbiegłam na środek ulicy. Usłyszałam pisk opon. Zamknęłam oczy. Nagle ktoś mnie ścisnął za nadgarstek i mocno pociągnął.
-Kurde, dziewczyno uważaj następnym razem!
Popatrzyłam na mojego wybawce.
-Leo..?
-Olivia?
Już próbował uciec, ale mu nie pozwoliłam.
-Możesz mi wytłumaczyć dlaczego wtedy tydzień temu uciekłeś?
-To nie jest temat do rozmowy na teraz. Za niedługo wszystko się wyjaśni.
-Ale czekaj. Twoja ciocia zmarła 24 lutego 2006 roku?
-Tak.
-A możesz mi powiedzieć coś o tym więcej?
-Oczywiście. Ciocia szła kupić nowy szkicownik dla swojej córki. Wyszła i jakiś wariat potrącił ją na przejściu dla pieszych. Dlatego jej mąż, czyli mój wujek zaczął wyjeżdżać w delegacje żeby mieć pieniądze dla siebie i dla swojej córki.
Coś mi tu nie pasuje. Ta historia dokładnie opisuje w jakich okolicznościach zginęła MOJA MAMA!
-A coś się stało Olivia? Zbladłaś strasznie.
-Bo moja mama zmarła 24 lutego 2006 roku, w dodatku w takich samych okolicznościach jakie opisałeś. Dodatkowo dzień wcześniej moja mama obiecała mi, że kupi mi nowy szkicownik, bo jeden już zarysowałam cały. A najgorsze jest to, że jakieś 5 minut temu dostałam sms'a, że mój tata miał śmiertelny wypadek za granicą w delegacji. I nie żyje...
Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Leo przytulił mnie bardzo mocno.
-Nie płacz księżniczko. Obiecuję Ci, że jutro wszystko się wyjaśni. A teraz chodź może Cię odprowadzę do domu co ty na to?
-Dziękuję. Chyba sobie poradzę.
-Nalegam!
-Dobra...
Nie chciałam się pokazywać z nim na mieście, bo wszyscy znowu zaczną gadać, że jesteśmy rodzeństwem. Ale jak już nalegał, no to głupio mi było odmówić. Na pożegnanie przytulił mnie i poszedł. Weszłam do pokoju i zaczęłam płakać od nowa. Dopiero teraz zrozumiałam co tak naprawdę się stało. Właśnie zostałam sierotą! Postanowiłam napisać do Margaret na fb.
Ja: Mam poważny problem...
Margaret: Co się stało miśku?
Ja: Mój tata. On nie żyje...
Margaret: Co?! To jak ty sobie poradzisz?
Ja: Jakoś na razie dam sobie radę. Gorzej będzie jak skończą mi się pieniądze.
Margaret: Jak coś, ja i moi rodzice możemy się Tobą opiekować. Nasz dom to twój dom.
Ja: Na razie nie ma takiej potrzeby. Polecasz jakieś motywujące piosenki?
Margaret: Puść sobie "Hopeful" Bars and Melody. Bardzo motywująca piosenka.
Ja: A właśnie. Leo uratował mi życie.
Margaret: Jak to?
Ja: Wpadłabym pod auto, gdyby nie on. Dodatkowo powiedział mi, że już za nie długo wszystko się ułoży. Że w końcu ktoś mi to wszystko wytłumaczy.
Margaret: Omg. Wszystko będzie dobrze. Skoro on tak twierdzi. Dobra trzymaj się miśka!
Ja: A i powiesz nauczycielom, że nie dam rady przyjść jutro do szkoły?
Margaret: Dla Ciebie wszystko miśka! Dobranoc!
Ja: Branoc
Włączyłam tą piosenkę o której mówiła mi Margaret. Mniej więcej w połowie piosenki zasnęłam.
=================================
Jak się podoba? Co będzie dalej dowiecie się jutro B)
A może macie jakieś sugestie?

CZYTASZ
Drogi pamiętniku... || Bars and Melody ✅
FanfictionJestem Olivia Devries. I nie, nie jestem spokrewniona z tym całym Leo. Nawet go nie znam. Mieszkam w Port Talbot, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go poznać. Może nawet to i lepiej? We wrześniu skończę 15 lat. Jak ten czas szybko leci! Moje życie n...