Dni do koncertu pożegnalnego minęły bardzo szybko. Codziennie płakałam. Leo już nie wróci. Nigdy. W czasie drogi do klubu Charlie wręczył mi jakąś karteczkę.
-To odpowiedni czas, żebyś to przeczytała...Wzięłam kartkę, były na niej ślady łez. "Cześć Olivia. Jeżeli to czytasz to oznacza, że nam obu się udało. Ja powiesiłem się, a ty się wybudziłaś. Wiem, że mnie znienawidzisz za to co zrobiłem, ale ja przepraszam... Gdybym się nie powiesił nasza mama zgodziłaby się na odpięcie Ciebie od maszyn, które utrzymywały Cię przy życiu... Wiesz co to oznacza? Zginęłabyś. Jeżeli to czytasz to wybudziłaś się! Gratuluję księżniczko! Wierzyłem, że Ci się uda! Nie płacz za mną zbyt często, bo ja będę smutny. Mimo, ze mnie nie ma jako osoby ja cały czas jestem przy Tobie...
Przepraszam, kocham Cię, Leo"-Zabierz to, proszę... -wyszeptałam.
Dojechaliśmy do klubu. Krótka próba na scenie. Zaraz wpuszczają fanki z m&g. Wszyscy przytulali się tylko do Charliego. Do mnie podchodziły z fałszywym uśmiechem mówiąc, że to przeze mnie Leo zginął. Mają całkowitą racje.
Na scenie śpiewaliśmy ponad 30 minut. Potem Charlie coś mówił. Słowa kierował do Leo. Gdy usłyszałam kilka z nich nie wyraźnie załamałam się. Usiadłam po turecku i zaczęłam się bujać powtarzając, ze to moja wina.
To twoja wina. To przez Ciebie Leo nie żyje. To ty powinnaś być na jego miejscu, będziesz za to gnić w piekle, już ja się o to postaram!
Te głosy cały czas chodziły mi po głowie. Autorami tych zdań były fanki BaM. Wstałam i chciałam się przyjrzeć tłumowi, chciałam coś powiedzieć, ale wtedy przed sceną ujrzałam jedną dziewczynę, która naprawdę darzyła mnie ogromną nienawiścią. Z jej ust wyczytała, że mówi "zginiesz suko".
To już mnie przerosło. Ja już nie potrafię. Wyszeptałam ze łzami, że to moja wina i upuściłam mikrofon na ziemię, a następnie zbiegłam ze sceny. Znalazłam kryjówkę, gdzie nikt mnie nie widział. Słyszałam, że wszyscy mnie szukają.
-Olivia, kurde, gdzie jesteś?
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, Charlie chyba mnie usłyszał. Po chwili już wiedział gdzie jestem.
-Wyłaź!
-Nie...
-Już!
-Nie rozkazuj mi! Nie będziesz mi mówić co mam robić!
-Olivia! Masz w tej chwili stamtąd wyjść!
-Co Ci to da?
-Dużo. Olivia...
-Zostaw mnie!
-Proszę...
Usłyszałam troskę w jego głosie, więc uległam. Wyszłam. Od razu rzuciłam się w ramiona Charliego z płaczem.
-Mogę iść do Leo?
-Co?
-No przecież stoi za Tobą. Uśmiecha się. Chce żebym podeszła do niego, przytuliła się.
-Nie wygaduj głupot, to tylko Ci się wydaje. Masz zwidy.
Zlekceważyłam to i podeszłam do Leo. Zaczęłam go tulić. Czułam, że naprawdę go przytulam.
-Olivia... Nie przytulaj się z powietrzem!
-Aha? Leo to dla Ciebie tylko powietrze?
-Olivia. Przecież on nie żyje.
-To czemu go teraz przytulam?
-Wydaj Ci się.
Przetarłam oczy, Leo rzeczywiście tu nie było.
-Zabierzesz mnie do psychiatry? Potrzebuję pomocy.
-Dlaczego?
-Bo chcę się zabić. Nie radzę sobie z tym wszystkim.
-Nie zrobisz mi tego!
-Zrobię. Nawet nie zauważysz kiedy. -zaśmiałam się szatańsko.
-Olivia, co Ci się dzieje?
-Jestem jak najbardziej normalna, to z Tobą się coś dzieje.
Przecież ja jestem normalna. Prawda?
-Chodź już.
-Dobrze.
Wróciliśmy do domu. W nocy nie wiem co mną kierowało, ale zeszłam na dół do kuchni i wyciągnęłam jak najbardziej ostry i duży nóż. Przyłożyłam go do serca. Jeden ruch i nie żyję. Proste? Proste. Tylko najpierw trzeba to zrobić.

CZYTASZ
Drogi pamiętniku... || Bars and Melody ✅
FanficJestem Olivia Devries. I nie, nie jestem spokrewniona z tym całym Leo. Nawet go nie znam. Mieszkam w Port Talbot, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go poznać. Może nawet to i lepiej? We wrześniu skończę 15 lat. Jak ten czas szybko leci! Moje życie n...