12 marca sobota
-Wstawaj księżniczko!!
Lenehan. Ja naprawdę chciałabym pospać, a zresztą w 21 wieku do budzenia służą budziki.
-Która godzina?
-5 rano.
-Kurwa, co?!
-Nie złość się tak. Żartowałem tylko... Jest już prawie 9, a przed 10 musimy być w takim jednym studio, jest ono nie daleko, dlatego masz jakieś 45 minut.
-Dobra, chyba się wyrobię. Zrobisz mi śniadanie?
-Dla księżniczki zawsze. -uśmiechnął się szeroko.
-Nazwij mnie tak jeszcze raz, a ten twój uśmiech szybko zniknie z tej twojej twarzyczki. -warknęłam w jego stronę, a ten od razu poszedł. Wyciągnęłam ubrania, które przyszykowałam sobie na casting i poszłam na poranną toaletę. Ubrania dopasowałam do moich czarnych skrzypiec.
Wymalowałam się i zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie brat i debil (czyt. Charlie).
-Gotowa?
-Bardziej gotowa już być nie mogę.
Wzięłam pokrowiec z skrzypcami i moją torebkę i pojechaliśmy. Ja byłam numerem 12506, a przesłuchiwali dopiero osobę z numerem 10584, więc chwilę sobie poczekam. Zaczęłam rysować skrzypce, bo tak mi się nudziło. Gdy skończyłam rysować przesłuchiwali już osobę z numerem 12345.
-Zagraj nam coś jeszczee. -powiedział blondyn z maślanymi oczami.
-To daj mi jakieś nuty.
Po chwili blondyn podsunął mi swojego Iphona z nutami i tekstem do refrenu "Hopeful"
-Zagram Ci to, ale ty musisz zaśpiewać ze mną.
-Ok, ok, ale ty zaczynasz.
-No dobrze.
Zaczęłam grać, Charlie się przyłączył i już wszyscy w połowie refrenu patrzyli się na nas. Znowu, tak samo jak w skate parku.
W końcu przyszedł czas na mnie. Weszłam z chłopakami do takiej mniejszej salki.
-Dzień dobry. -powiedziała kobieta i popatrzyła się na naszą trójkę. - A kogo my tu mamy... Leo i Charlie.
-Dzień dobry. Chcieliśmy pani bardzo podziękować. Od pewnych osób dowiedzieliśmy się, że to pani wstawiła się za nami. Gdyby nie pani, to nikt by o nas nie usłyszał.
-Nie musicie dziękować, a tak w ogóle to co tu robicie?
-Namówiliśmy moją siostrę Olivię, żeby też spróbowała.
-A to Matilda nie jest Twoją siostrą?
-Jest, jest, ale Olivia też. To bardzo skomplikowane.
-Dobrze, nie ważne, no to Olivia pokaż na co cię stać!
No tak, nie mówiłam wam! Postanowiłam zagrać i zaśpiewać cover piosenki "Radioactive". Gdy skończyłam wszyscy stali i patrzyli na mnie z szeroko otwartymi buziami.
-Wow Olivia. Masz talent! Chyba odziedziczyłaś go po bracie. Zrobię co tylko w mojej mocy, żebyś przeszła dalej, ale niestety to nie zależy tylko ode mnie. Oby do zobaczenia dzieciaki!
-Do widzenia!
Wracając do domu udałam, że zasnęłam. Po raz kolejny chciałam posłuchać co ciekawego blondyn ma do powiedzenia mojemu bratu.
-I jak?
-Większość fanów twierdzi, że powinienem to zrobić. Tylko, że ja... Ja nie wiem jak...
-Prosto z mostu, nie możesz być sztuczny.
-Myślisz, że mogę to zrobić dzisiaj?-Tak.
No i super. Co ja teraz zrobię? Nie przejmuj się Olivia. Blondyn stchórzy. Na sto procent. Wróciliśmy do domu. Usiadłam na łóżku w pokoju, w którym spałam. Wzięłam Andrzeja na kolana i zaczęłam się nim bawić. Po 15 minutach do pokoju wszedł blondyn.
-Olivia.
-Tak..?
-Musimy porozmawiać.
-O czym...?
-Bo jest taka sprawa, że... Ja... Być może... Tak po prostu... Dobra, ogarnij się Lenehan. Po prostu zakochałem się w Tobie.
-I...?
-I chciałem spytać czy nie chciałabyś być moją dziewczyną.
-Wiesz Charlie, ja... Ja nie potrafię nikomu zaufać.
-Co się stało?
-Nie ważne...
-Ważne! Nawet bardzo. Opowiadaj.
-Ok. -już czułam, że zaraz wybuchnę płaczem.. Musisz być silna Olivia! Tak ten głos. Znowu się odzywa.
-Więc tak... Jakieś 2 lata temu zaufałam Jamesowi. Mówił, że mnie kocha. Kłamał. Jednego dnia wyciągnął mnie na spacer do parku. Tam razem z grupką dresów pobił mnie. Powiedział, że spotkam ich znowu za nie długo, ale wtedy oberwie mi się dwa razy mocniej i, że oni... Oni... (BĄDŹ SILNA, ON MUSI WIEDZIEĆ! ) Oni mnie zgwałcą.
-Ale ja taki nie jestem!
-Ja wiem, ale boję się komukolwiek zaufać.
-Mi możesz!
-Tylko, że ja się boję!
-Nie masz czego. Przy mnie będziesz bezpieczna.
CZYTASZ
Drogi pamiętniku... || Bars and Melody ✅
FanficJestem Olivia Devries. I nie, nie jestem spokrewniona z tym całym Leo. Nawet go nie znam. Mieszkam w Port Talbot, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go poznać. Może nawet to i lepiej? We wrześniu skończę 15 lat. Jak ten czas szybko leci! Moje życie n...