Rozdział 1

479 33 23
                                    


Jestem totalną sierotą w życiu. Dziś mój pierwszy dzień w nowej pracy. Jako kto ja będę pracować? Jako fryzjerka w prestiżowym salonie. Wiele osób mogłoby mi pozazdrościć. Ja nie wiem, czy dobrze robię. Czemu akurat taki zawód? Dobre pytanie. Sama nie wiem czemu. Od dwóch godzin zastanawiam się. Iść, czy nie iść? Nie mam pomysłu na życie. Ktoś wygarnął mi. Potrafisz strzyc. Super. Jednak takie strzyżenie koleżanek z klasy to co innego. Tu trzeba coś potrafić więcej. Nie wiem czemu zgodzili się mnie tam przyjąć. Gdy przyszłam spytać o pracę, szefowa kazał mi ściąć jedną z współpracownic. Zrobiłam to, tak jak mnie oto prosiły, ale żadnej rewelacji w tym nie było. Nic nie rozumiem.

Zawsze liczyłam na szczęście. Przykładałam się do wszystkiego, jak to tylko możliwe. Byłam perfekcjonistką. W szkole każdy chciał siedzieć koło mnie na sprawdzianach i być w grupie, podczas projektów. Bo nawet jeśli się na czymś nie znałam, szybko się uczyłam. Dodatkowo miałam te szczęście. Ratowało mnie z wielu opresji. Tym razem jakimś fartem przyjęli mnie do tego salonu. Muszą być szaleńcami, że to zrobili.

Jeszcze jedna rzecz mnie nurtowała. Chłopacy. Co jeżeli będzie ich tam dużo przychodzić? Mężczyźni sobie mogą. To mnie nie rusza. Lubię młodszych od siebie. Jak ja mam skupić się na ścinaniu jakiś przystojniaczków i słodziaków? Chyba powinnam umrzeć. Z takim podejściem nie można mnie dopuścić do takiej pracy.

Usłyszałam jak ktoś biegnie po schodach. Domyśliłam się, że do mojego pokoju, bo oprócz niego była tu jeszcze graciarnia nie używanych dawno rzeczy. A kto inny mógł biec, jak nie moja energiczna siostra.

- Bora! - Krzyczała zza drzwi. - Już jest dwunasta! Spóźnisz się do pracy w pierwszy dzień. Mama kazała mi cię ponaglić.

- Ja już jestem gotowa. Zaraz wychodzę.

Miałam być na miejscu o 12:30. Nie miałam daleko, jednak lepiej było wyjść wcześniej. Wzięłam pospiesznie torbę w rękę i zbiegłam na dół. Mama stała w przedpokoju.

- Moja córeczka, wreszcie dorosła. - Zaczęła przemowę, która wolałabym ominąć. - Dziś wkraczasz w nowy etap. Będziesz pracować. Zarabiać na życie. Pewnie wkrótce poznasz też mężczyznę swojego życia...

- Mamo! - Musiałam to przerwać. Tylko tego brakowało, żeby zaczęła mówić o miłości.

Moja mama nie miała w niej szczęścia. Ja i moja siostra mamy dwóch różnych ojców. Po za nimi, byli jeszcze inni mężczyźni w jej życiu. Cały czas się boi, że będziemy mieć tak samo. Czasami mam ochotę powiedzieć „Mamo nie przejmuj się, ja wolę młodszych, a żaden młodszy chłopak mnie nie zechce, więc nie będę w nigdy w związku".

- Co znowu nie tak mówię?

- Przynudzasz. I przedłużasz. Muszę lecieć. - Mówiąc to dałam jej buziaka w policzek i wybiegłam z domu.

Miałam jeszcze sporo czasu na szczęście. Idąc przyglądałam się wystawom sklepowym i zastanawiałam się, co mogę kupić za pierwszą wypłatę. Jeszcze jej nie dostałam, a już myślałam o jej wydaniu. Ostatecznie pewnie oddam ją całą matce, bo takie mam dobre serce. W końcu sama nas wychowuje i do tej pory nas utrzymywała.

Doszłam do celu. Budynek był bardzo ekskluzywny. Na pierwszy rzut oka można było się zorientować, że nie byle kto tu przychodził. Wzięłam głęboki wdech i popchnęłam drzwi wejściowe.

6 miesięcy później...

Praca w salonie okazała się strzałem w dziesiątkę. Wcale nie zarabiałam mało. A umiejętności polepszały mi się z dnia na dzień. Okazało się, że szefowa, pani Min - tak na nią mówiliśmy - widziała we mnie potencjał od pierwszej chwili. Klienci byli zadowoleni. Zawsze wychodzili z fryzurą jaką chcieli. Nauczyłam się także wielu nowych sposób na ścinanie, czesanie i tym podobne zabiegi. Przychodziłam tu z uśmiechem na twarzy.

Kiedy dorosnę? |Astro & 5urprise|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz