Rozdział 33

117 17 42
                                    

Heju. A co powiecie na to co wydarzyło się w tym rozdziale? Bardzo dziękuje, że czytacie to opowiadanie. Pisałam już kiedyś, że kocham moich czytelników? Jeżeli nie, to teraz wam to pisze. :D Jesteście wspaniali. :D

*Bora*

Promienie słoneczne przyjemnie ogrzewały moją twarz, którą wystawiłam przez okno szpitalne. Byłam już wypisana z niego, tylko czekałam na podwózkę. Rozmyślałam o tym, jak powinnam poukładać swoje sprawy. Musiałam także złożyć wyjaśnienia mamie. Domyśliła się, że wiele jej nie powiedziałam. Między innymi to, że mieszkałam w nieswoim mieszkaniu.

Gdy ujrzałam za oknem znajomy samochód i osobę, która z niego wysiadła pospiesznie wycofałam się do środka sali. Zamknęłam owe okno i jeszcze ostatni raz posprawdzałam szafki. Nie chciałam w końcu niczego zapomnieć. Kiedy uniosłam się znad mojej szafki ujrzałam Kangjoona wchodzącego do pomieszczenia. Uśmiechnęłam się szczerze w jego stronę. Podeszłam się przywitać do niego.

- Spakowana już? - Spytał wskazując głową moje torby.

- Owszem. Nie chciałam, żebyś musiał czekać. - Odpowiedziałam.

- To nie byłby żaden problem. Ja się cieszę, że mogę ci pomóc. - Mówiąc to chwycił mój bagaż w swoje ręce.

Ja za to wzięłam jedną reklamówkę i moją torebkę, po czym ruszyliśmy do wyjścia.

- Dałabym sobie radę, ale mama naprzynosiła mi mnóstwo słoików z jedzeniem i teraz to jest strasznie ciężkie. - Tłumaczyłam się.

- Jesteś po szpitalu, to wiadome, że lepiej, by ktoś po ciebie przyjechał, niż miała byś jechać komunikacją miejską.

- Daj spokój. Nic mi przecież już nie ma. - Stwierdziłam.

- Ja tam nie wiem. Ten opatrunek na głowie nie wygląda najlepiej.

- To tylko mały siniak.

Zatrzymaliśmy się przy samochodzie, by mógł włożyć wszystko do bagażnika, a następnie weszliśmy do pojazdu. Głupio mi było, że poprosiłam go o taką przysługę, niestety chyba nie miałam wyjścia. Nie znałam za dużo osób posiadających samochód.

Przed ruszeniem, odpalił jeszcze po cichu radio. Ja milczałam początkowo, bo jakoś nie miałam siły się odezwać. Byłam także strasznie rozkojarzona moimi wcześniejszymi myślami. Obserwowałam więc drogę za oknem, którą nawet dobrze znałam. Nie widziałam jednak na ten moment innego zajęcia.

- Jesteś pewna, że pojutrze możesz wrócić na plan? - Zapytał nagle, przez co oderwałam wzrok od szyby.

- Owszem. Jutro idę jeszcze zdjąć opatrunek. Nie będzie śladu po wypadku.

- A mogę wiedzieć co dokładnie się stało?

Zaskoczyło mnie to pytanie. Jakoś nie przypuszczałam, że ktoś może mnie pytać o szczegóły. Nie wiem, czemu nie przyszło mi to do głowy. Pospiesznie poukładałam sobie, jak to mniej więcej się wydarzyło.

- Myungjun i Eunwoo się kłócili, a ja chciałam do nich podbiec, by sprawdzić co się dzieje. Poślizgnęłam się na mokrych kafelkach i wpadłam do basenu, pewnie uderzając głową przy okazji w jego róg, czy coś.

- Co oni ostatnio się tylko kłócą? Wydaje mi się, że za każdym razem jak ich widzę piorunują się wzrokiem. Kiedyś tak nie było.

Spuściłam wzrok na te słowa. Smutno mi było, ponieważ wiedziałam, że to ja wszystko między nimi popsułam. Musiałam jak najszybciej to naprawić, lecz nie wiedziałam, od czego powinnam zacząć. Wszystko było dla mnie zbyt zagmatwane. Chciałam wybrać jednego, nie raniąc drugiego. Niby lepiej było to zrobić jak najszybciej, a z drugiej strony, musiałam być delikatna.

Kiedy dorosnę? |Astro & 5urprise|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz