Rozdział 24

144 17 23
                                    


Witajcie, witajcie. :D Wiem, że późno, ale byłam cały dzień poza domem, więc musicie mi wybaczyć. ;-; Ale jestem w środę, więc jest dobrze. :D

Teraz WAŻNE OGŁOSZENIE. Od następnego tygodnia mam urlop, co za tym idzie wyjazdy. W następną środę jeszcze uda mi się też zapewne jakoś późno udostępnić. Ale za dwa tygodnie będę w górach, więc raczej nie. Dlatego nie wiem, czy wtedy udostępnić wam z rana we wtorek, czy w czwartek bardzo późno. Bo jak udostępnię wcześniej, to w następnym tygodniu będziecie dłużej czekać. Mam dylemat. I możecie się tu wypowiedzieć, a za tydzień wam powiem, jaką podjęłam decyzję. :D Jestem po prostu sumienna i źle mi, że muszę zburzyć grafik. :D

Oczywiście w komentarzach mile widziane opinie dotyczące rozdziału i opowiadania. ;3 Pozdrawiam i dziękuję, za to, że to czytacie. :D

*Seorin*

Spotkania z Sanhą od teraz przebiegły bardzo przyjemnie. Spotykaliśmy się na Bubble Tea, a jedyne co się ostatnio zmieniło to, że musiał przychodzić na te spotkania zakamuflowany. Czasami nawet wyglądało to zabawnie. Ostatnio nawet zaczął on więcej mówić. Jak był już śmielszy, to mogłam pośmiać się z jego dziecinnego zachowania i zabawnego stylu bycia. Podobało mi się w nim to, że był strasznie beztroski. Chwile szybko nam mijały i nim się obejrzałam, uzależniłam się od tych spotkań. Byłam wdzięczna losowi, za przypadek, który nas ze sobą złączył, bo jeszcze nigdy wcześniej tak dobrze z nikim się nie bawiłam.

Tego dnia postanowił, że odprowadzi mnie do domu. Choć bardziej odpowiednim stwierdzeniem było, że się uparł. Z jednej strony martwiłam się, że potem będzie miał dalej do siebie, a z drugiej cieszyłam z jego słodkiego gestu. Droga zleciała nam na śmianiu się i rozmawianiu. Nie chciało mi się wierzyć, jak byłam już pod domem, że to koniec na ten dzień. I po części się nie myliłam.

Już chciałam się z nim pożegnać, kiedy chwycił moją rękę. Zauważyłam, że zaczyna się rumienić i patrzeć na mnie z speszonym wzrokiem. Nagle zbliżył swoją twarz do mojej, cmoknął mnie w policzek, a następnie odskoczył lekko w tył. To działo się tak szybko, że w pierwszym momencie mnie zamurowało. Następnie uświadamiając sobie, co się wydarzyło, także zrobiłam się cała czerwona i spuściłam nieśmiało wzrok.

- Przepraszam. - Powiedział.

- Za co? - Zdziwiłam się, bo przecież było widać, że mi się podobało.

- Ja chyba, nie powinienem był. Nie będziesz zła?

- Głuptas. - Tylko tyle byłam w stanie mu na to odpowiedzieć.

- Nie rozumiem. - Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Chodzi mi oto, że nic złego nie zrobiłeś. Wręcz przeciwnie. To było słodkie. - Sama nie wiedziałam, jak się na to zdobyłam.

Sanha także znowu się zawstydził i uśmiechnął.

- Czyli mogę się już codziennie z tobą tak żegnać? - Zapytał.

- Jeżeli tego chcesz, to z wielką chęcią na to przystanę.

Widać było dwie iskierki w jego oczach, jak to usłyszał. Żałowałam, że wcześniej go unikałam i starałam się odtrącić. Ominęłoby mnie tak wiele, gdyby nie postarał się wtedy o mój powrót i gdyby nie wsparcie mojej mamy.

*Kangjoon *

Stresowałem się całą sytuacją, którą niestety jasno pamiętałem. Złość Bory za to, że okrzyknąłem się jej chłopakiem, była dla mnie największym problemem. Bałem się, że to koniec naszej przyjaźni, a na planie może zrobić się niezręcznie między nami. Jakże wielkie szczęście spowodowała u mnie wiadomość od niej na telefonie.

Kiedy dorosnę? |Astro & 5urprise|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz