Rozdział 34

196 19 60
                                    

Tadam! Zapraszam na dość długi rozdzialik. Czekam jak zwykle na komentarze i jak zwykle trzymam kciuki, żebyście mnie nie pozabijali. :D

*Jinsu*

Siedziałem na mojej ulubionej ławce. Obserwowałem latające ptaki na niebie nade mną. Lubiłem to robić, bo to mnie uspokajało. Znowu byłem podenerwowany, bo jeden z chorych na schizofrenie pacjentów chciał mi zrobić krzywdę. Nie wiem skąd wziął sznurek, którym nieporadnie chciał mnie poddusić. Miałem dość tego miejsca, lecz cóż miałem poradzić. Jednak na ostatniej z rozmów z lekarzem prowadzącym dowiedziałem się, że zrobiłem ogromne postępy i możliwe, że wkrótce będę traktowany normalnie. Wtedy postanowiłem, że zrobię wszystko, by już nie mieszkać z ojcem. Chciałem zacząć żyć wreszcie swoim życiem. Mieć blisko siebie przyjaciół. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Bo kto przyjmie chłopaka po psychiatryku do pracy? Ale wierzyłem, że może mi się poszczęści. Moje rozmyślenia na temat mojej przyszłej egzystencji przerwała jedna z miłych pielęgniarek.

- Ma pan gościa. - Zdziwiło mnie to. Czyżby tata znowu nie miał kasy na opłacenie kolejnego okresu w tym szaleńczym miejscu? Miło by było.

- A kto to? - Zapytałem, by się upewnić.

- Mówi, że jest pańską przyjaciółką. Przejdzie pan do pokoju dla gości?

- Oczywiście. - Odparłem z uśmiechem, bo już przeczułem kto to.

Czułem się prze szczęśliwy na myśli kto mnie prawdopodobnie odwiedził. Tak bardzo tego pragnąłem. Choć niedługo mogłem zobaczyć ją po za tym miejscem, to i tak to, że pamiętała o mojej prośbie było czymś niesamowitym. Bora była najlepszą osobą, jaką spotkałem w życiu.

- Witaj. - Rzekłem rozradowany na jej widok.

Byliśmy w sali z weneckimi lustrami. Musieli nas obserwować, bo w końcu nie stwierdzono nadal, że jestem normalny. Ona siedziała z uniesionymi kącikami ust przy stoliku, a ja siadłem na przeciw niej. Oparłem mój podbródek dłońmi i przyglądałem jej się uważnie. Była taka śliczna.

- Masz szczęście. - Zacząłem od zdziwienia jej. - Zdążyłaś mnie odwiedzić zanim stąd wyszedłem. - Zaśmiałem się.

- Obiecałam i dotrzymałam słowa. A na dodatek miałam nieodpartą ochotę zobaczyć co u ciebie. Wreszcie znalazłam więcej czasu. Bo jednak nie jest tu za blisko.

- Jak tam po zakończeniu nagrań? - Postanowiłem, że pożartuje trochę z niej.

- Skąd wiesz? Masz tu dostęp do takich informacji? - Znowu ją zaskoczyłem.

- Ja o tobie wiem przecież wszystko.

Jej oczy się poszerzyły. Pewnie przez chwilę pomyślała, że znowu mi odbiło na jej punkcie, a ja powstrzymywałem się, by nie wybuchnąć śmiechem i nie wytrzymałem.

- Głuptasie. Pielęgniarka jest zażyłą fanką dram. Czekała na tą ze względu na Kangjoona i wiedziała dosłownie wszystko. Między innymi to kiedy zakończyliście nagrywać.

Widziałem, że miała ochotę uderzyć mnie lub zrobić coś innego za napędzenie jej strachu. Nie mogłem nic poradzić na to, że mnie to bawiło. No cóż. Zawsze ze mnie był żartowniś, a ona chyba o tym zapomniała. W końcu ostatnio jak mnie widziała, to się nie popisałem swoim zachowaniem.

- No to powiesz mi wreszcie jak było? Opłacało się zostać aktorką?

- Szczerze? To nie za bardzo. - Teraz to ona mnie zaskoczyła. - Widzisz. To nie dla mnie. Stresuję się, że jak zacznie się emisja, to ludzie zaczną mnie rozpoznawać. Dodatkowo czasami jak coś nam nie wychodziło nagrywaliśmy całymi dniami. Męczyło mnie to strasznie. Nie dałabym radę tak na dłuższą metę.

Kiedy dorosnę? |Astro & 5urprise|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz