R21

372 34 38
                                    

-Jesteśmy na lotnisku szefie- oznajmił szofer.
Zaraz po jego słowach poczułem gwałtowne hamowanie pojazdu, a całe moje ciało bezwładnie poleciało w przód, uderzając wprost w skórzany fotel kierowcy.
Poczułem przeszywający ucisk w klatce piersiowej i brak powietrza w płucach.

To uczucie było straszne, bałem się...po raz kolejny.
Strach.
To on, on staje się częścią mojego życia, staje się mną.
On jest, potem znika, chowa się, a nastęnie uderza w najmniej spodziewanym momencie. Widzi kiedy jesteśmy sami, bezbronni i doskonale potrafi to wykorzystać.
Dopada nas, pogrąża, zamyka w sobie, a potem osieraca i zostawia z ziarnkiem nadziei, że już nigdy nie wróci, aby następnie uderzyć z dziesięciokrotnie większą siłą i doszczętnie zniszczyć.
Powietrze, jeden oddech w płucach, tchnienie, a jest dla nas taki ważny, wręcz bezcenny.
Lecz gdy nadejdzie jego brak, krótkie przerwanie, ogarnia nasz umysł ten lęk, bezsilność i niewiedza co dalej? Co teraz z nami będzie?
Zaczynasz modlić się do Boga, a gdy widzisz, że to już koniec, nie ma drogi odwrotnej, mimowolnie uśmiechasz się i kierując swoją bladą dłoń do Niego, mówisz Ojcze prowadź.

Wszelkie nasze lęki powiązane są ukrytymi odpowiedniościami z jednym podstawowym strachem przed śmiercią.
Gdy już nadchodzi twój kres, a Ona zagląda Ci w oczy, czujesz że nic już nie możesz zrobić, a przed ledwo trzymającymi się powiekami przemyka krótki film zdarzeń twojego życia.
Czekasz na ostatni wydech, ostatnie uderzenie serca, jesteś gotów na odejście i spotkanie z Bogiem.
Ale Ona, przebiegła postać z kosą w dłoni i popielatą peleryną na plecach macha Ci na pożegnanie wykręcając żart i znów pociągając za sznurki życia, postanawia bawić się dalej, niczym marionetką w teatrze lalek.
Wtedy czujesz jak do płuc znowu uderza ten cudowny gaz zwany tlenem, a serce znów przyśpiesza rytmiczne bicie.
Świat, który spostrzegasz teraz, a jakim widziałeś go parę sekund temu jest znów taki sam jak wcześniej.
Nie, on nie jest taki sam.
Gdy ocierasz się o śmierć, z której udaje Ci się wybrnąć, świat już nigdy nie będzie taki jak kiedyś.
Każdy szczegół, nawet najmniejszy detal doceniasz intensywniej.
Kolor niebieski już nie jest po prostu niebieskim, to piękny kolor o barwie nieba lub morza, śmiech bliskiej osoby nie staje się już dla Ciebie neutralny, cieszysz się dwa razy mocniej czyimś szczęściem niż on sam, płacz przechodnia nie jest dalej dla Ciebie obojętny, chociaż nie wiesz co się stało, jest Ci przykro.
Niesiesz ludziom pomoc, starasz się być lepszym niż wcześniej, w każdym znaczeniu.
Każdy kwitnący kwiatek, śpiew ptaka, szum drzew, powietrze, którym zaciągasz się każdego dnia, słońce, wiatr, chmury deszcz, płacz, strach, śmiech, smutek, szczęście, można by tak wymieniać bez końca, ale te wszystkie rzeczy stają się momentalnie dla Ciebe tysiąc razy ważniejsze.
Doceniasz wszystko, dosłownie wszystko, nawet własnych wrogów.

Gdy do moich płuc powoli zaczęło znów docierać powietrze, a uciśk ustępował, poczułem lekkie pieczenie na policzku i paniczny głos mojego kierowcy:

-Wszystko w porządku szefie? Nic Panu nie jest?

Usłyszałem głośny trzask przednich drzwi.
Chwilę po nich, kierowca szybko otworzył drzwi pojazdu, przez które wsiadałem ja.

Wieczorny chłód, który panował wtedy na zewnątrz, delikatnie rozwiewał moje lekko rozmierzwione loki, a starcie na policzku zaczynało piec co raz mocniej.

-Proszę Pana, słyszy mnie Pan? Halo! Żyje Pan?! -szofer niecierpliwie powtarzał pytania, tym samym pomagając wrócić mi z posadzki samochodowej, z powrotem na czarny, skórzany fotel.
Ból, który do niedawna towarzyszył mi w klatce piersiowej, pomału ustawał, a oddech zaciskający się w moim gardle, wracał do normy.

-Tak Zac, dziękuję. Już wszystko gra-odparłem, gdy tylko udało mi się uregulować oddech.

Siedziałem tak jeszcze dłuższą chwilę wgapiając się w czarną wycieraczkę limuzyny i zachłannie wdychając zimne powietrze.

Po Drugiej Stronie Medalu /MJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz