R34

159 17 32
                                    

Michael:

- Proszę poczekać! Niech Pan nie zamyka jeszcze trumny! To zajmie sekundę, ja chcę tylko coś...- przerwałem w tym samym czasie z ciekawością uchylając skrawek kołnierzyka białej koszuli Angeliny, która teraz spoczywała w pięknie obitej trumnie, nie odzwierciedlając  nawet krztyny życia.

- Ale co Pan robi?! To nie etyczne! Zupełny brak szacunku do zmarłej! - ciemnoskóry mężczyzna z posiwiałym wąsem i okrągłymi okularami na swoim piegowatym nosie wzburzył się na widok mojej dłoni wędrującej przy dekolcie kobiety.

- Natychmiast proszę przestać! - warknął, paraliżując mnie spojrzeniem.

Gdy pod dłonią poczułem łańcuszek, delikatnie chwyciłem go w palce i trzymając wysunąłem rękę spod kołnierzyka zmarłej. Wtedy ujrzałem, że zawieszone na nim są dwa małe złote dzwoneczki, które niegdyś wręczyłem jej na zgodę.
Gdy w oczy wpadł mi wygrawerowany na nich napis "Your'e part of Me" - wiedziałem, że to ten sam wisiorek podarowany ode mnie.

Dalej trzymając go w dłoni, lekko uniosłem ponad ciało, tak żeby ochroniarz zajmujący się pilnowaniem ciał w trumnach, mógł zobaczyć, że nie molestowałem zmarłej, a jedynie szukałem drobiazgu, który dostała ode mnie.

Wzdychając, uśmiechnąłem się delikatnie w stronę strażnika.

- Widzi Pan, to tylko łańcuszek. Spokojnie, nie jestem jakimś nekrofilem, jeszcze takiej łatki by mi brakowało - parsknąłem - Widzi Pan, ta kobieta dużo namieszała mi w życiu, gorzej niż największe scierwa brukowce, ale to ona też obdarzyła mnie tym cudownym uczuciem jakim jest miłość - wypuściłem łańcuszek z dłoni - Szkoda, że to wszystko było gówno warte! - uderzyłem pięścią w mały, dębowy stolik,  niedaleko zajmujący swoje miejsce.

- Oszukała Pana? - zapytał troskliwie, kładąc rękę na moim barku.

- Jak ci na imię staruszku?

- Ja? Staruszek? Może i wyglądam na dziadziusia, ale duszę mam wciąż młodą i nigdzie się stąd nie wybieram! - zachichotał - William, ale mów mi chłopcze Will.

- Tak więc Will, oszukała to mało powiedziane. Zachowała się wobec mnie jak totalna suka, bezdusznica i potraktowała jak nic nie warte ścierwo. Ale, wiesz co? Uratowała mi tym życie. Za co jej, jak i za równo tej tlenionej blondyneczce dziękuję - ledwo wykrztusiłem słowa przez łzy.

- Uratowała ci życie? Czym? Oszukując? - dopytywał zadziwiony.

- Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale niestety taka jest prawda. Rozkochała mnie w sobie i porzuciła bez słowa jakiś większych wyjaśnień, to fakt. Ale, to ona czuwała nad moim bezpieczeństwem o czym sam dowiedziałem się trzy dni temu na jakimś cholernym przesłuchaniu - odparłem.

Tłumaczyłem ją, jej czyny, które nie powinny mieć żadnego usprawiedliwienia.
Uratowała mnie - racja, ale czy miała prawo bezczelnie rozpalać we mnie uczucia, a następnie porzucić jak znudzoną zabawkę?

Życie w gruncie rzeczy zawdzięczam Kate, to właśnie ona zasłoniła mnie swoim ciałem przed wycelowanym we mnie pociskiem.
To ta kobieta poświęciła własne życie, tylko po to, aby moje serce mogło wciąż wybijajć rytmiczne uderzenia.

To zadziwiające, nie każdy z nas byłby zdolny do takich czynów.

Pomyśl chwilę.

Byłbyś w stanie oddać własny oddech dla innej istoty?

Trudne pytanie, wiem.
Większość z nas nie potrafiłaby udzielić na nie odpowiedzi i dobrze.
Nigdy nie wiemy co nas czeka oraz jakie decyzje przyjdzie nam podejmować.
Tak naprawdę nie masz pewności, że ujrzysz jutrzejszy wschód słońca, czy dzisiejszy jego zachód. Nie masz gwarantowanej nawet kolejnej godziny życia, a co dopiero miesiąca czy kilku lat.
Nigdy nie wiesz co czeka Cię gdzieś tam w przypływie czasu.

Po Drugiej Stronie Medalu /MJOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz