Rozdział 8

8.9K 485 16
                                        

Próbując wstać zauważyłam, że jestem wilkiem.
-Czemu ja żyję? Przecież przedwczesnej przemiany nie da się przeżyć.-mówiłam sama do siebie w myślach. Wiedziałam, że muszę się dowiedzieć jak do tego wszystkiego doszło. Napewno nie wrócę na razie do domu.

***Tata Alice-Mark***

Było już po 3 w nocy, a jej jeszcze nie było. Czekałem razem z Madeleine w salonie. Nie mogłem usiedzieć w miejscu, strasznie się martwiłem o moją córkę. Jej mama siedziała na kanapie i czasem podszlochiwała.
-Mark co jeśli swoim kłamstwem, doprowadziliśmy do przedwczesnej przemiany. Przecierz ona była taka wściekła i zapłakana. Nie chcę jej stracić

-Nie stracisz, pewnie poprostu wybiegła zdenerwowana i nie długo wróc. Może jest teraz u koleżanki i przyjdzie rano kiedy sobie to przemyśli.

-A co jeśli nie?-powiedziała moja żona cała zapłakana. Przytuliłem ją i okryłem kocem.

-Nawet tak nie mów. A teraz idź do sypialni spać obudzę Cię kiedy wróci.-po moich słowach Madeleine poszła na górę.
Położyłem się na sofie i myślałem co zrobić aby ją odnaleźć. Choć bardzo nie chciałem to i tak po pół godzinie zasnęłem.

Obudziłem się o szóstej rano. Wiedziałem, że dzisiaj mam ciężki dzień w pracy i nie dam rady wziąć czy wyjść szybciej. Bez zastanowienia chwyciłem telefon, wybrałem numer i zadzwoniłem.

-Halo Lucas

-Dzień dobry, o co chodzi panie Pearson?

-Mam do Ciebie taką prośbę...

-No słucham, zrobię co się da.

-Alice uciekła z domu i chciałbym abyś ją znalazł.

-ALICE uciekła co ?!-jego głos był zdziwiony, a za razem załamany.

-Właśnie tak,proszę, poszukaj jej.

-Jasne najpierw pojadę do szkoły, a później poszukam w mieście i okolicy.

Do widzenia, jak będe coś wiedział to zadzwonię.-po tych słowach rozłączył się. Zawsze wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Aby się ciągle nie zamartwiać zacząłem robić śniadanie. Gdy już podawałem naleśniki na telerz do kuchni weszła Madeleine.

-Wyspałaś się?-Zapytałem chodź znałem odpowiedź.

-No może troszkę. Moją głowę prześladowały myśli o Ali i o tym, że mogło się coś stać.

-Mnie też to zamartwia ale nie możemy zaprzestać wszystkich czynności. Napewno wróci, a teraz jedź zrobiłem naleśniki.

-No a możesz zawieść mnie do pracy?

-Tak nie ma sprawy.-po śniadaniu wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.

Pod wieczór przyszedł do nas Lucas. Usiedliśmy w kuchni pijąc kawę.
-I wiesz coś o Ali.-zapytała od razu moja żona.

-A więc tak... Byłem w szkolę a tam nigdzie jej nie było.

Sama Scarlett przyszła do mnie z pytaniem gdzie jest Alice. Po szkole poszedłem poszukać po mieście, nigdzie jej nie znalazłem. Byłem w lesie i okolicach domu. Ani śladu dziewczyny.

Przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale miałam problem z dodaniem. Dziękuje za czytanie. Jak macie ochotę to podzielcie się swoim zdaniem. :)

Naznaczona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz