Rozdział 2

15.4K 760 29
                                    


Jadąc w bagażniku często rzucało mnie na boki co sprawiało mi ból. W myślach próbowałam sobie odpowiedzieć na różne pytania. Zastanawiało mnie czemu to ja zostałam porwana ,albo co ten mężczyzna chce mi zrobić. Moje rozmyślenia zostały gwałtownie przerwane głosem dobiegającym z przodu samochodu.

-Znalazłem ją. Miałeś rację jechała tym starym samochodem na drodze A7, wiozę już ją do Ciebie.-Nie trudno było się do myśleć ,że to rozmowa porywacza z kimś mi obcym.

Jechaliśmy tak jeszcze jakieś pół godziny, do czasu gdy poczułam zatrzymywanie się auta. Pierwszy z samochodu wysiadł kierowca następnie się z kimś przywitał. Choć bardzo chciałam to i tak nie mogłam usłyszeć ich rozmowy. Gdy zamierzałam się obrócić nagle otworzyły się drzwi bagażnika. Przede mną stało dwóch mężczyzn wyglądali na jakieś 20 lat. Jednego z nich poznałam, ponieważ to on mnie tutaj przywiózł. Wyciągnęli mnie i wreszcie mogłam ustać o własnych nogach. Jeden z porywaczy chciał mi odwiązać ręce ,ale gdy już miał to zrobić to drugi go zatrzymał.

-Szef kazał nam ją pozostawić zawiązaną. Mówił, że może być niebezpieczna na jego słowa mężczyzna przestał odwiązywać sznurek, złapał mnie po czym skierował ścieżką w stronę dużego domu.

Otaczał nas z każdej strony gęsty las, zachodziło już słońce, więc ostatnie promienie opadały na drzewa tworząc piękny widok. Jedyne co mnie zastanawiało to dlaczego uważają mnie za niebezpieczną. Przecież to ja powinnam uważać ich za takich, którzy mogliby mnie zabić.

-Idziemy z nią do gabinetu?

-Nie, zaprowadźmy ją do pokoju i zamkniemy, ponieważ nie ma nikogo w domu. Wszyscy gdzieś pojechali.-stwierdził jeden z nich, a następnie zaprowadzili mnie do środka domu.

Jego wnętrze było urządzone bogato wszędzie było widać drogie przedmioty. Ściany były ozdobione dużymi obrazami przedstawiającymi przeróżne postacie. Po chwili zostałam popchnięta na schody. Nie zwlekając szybko weszłam na górę, gdzie zostałam zamknięta w jednym z pokoi. Nie był on za duży, na środku znajdowało się łóżko a na przeciwko lustrzana szafa. Oparłam się o ścianę i czułam jak łzy spływały mi po policzkach. Gdy ujrzałam duże okno postanowiłam je otworzyć. Jedyne co przeszkadzało mi w tym były związane ręce. Zahaczyłam sznurkiem o ramę łóżka i zaczęłam ciągnąć. Nie przypuszczałam ,że mogę być na tyle silna aby rozerwać sznurek. Nic nie stało mi teraz na drodze aby otworzyć okno i wyskoczyć. Miałam do tego obawy, ale wolałam to niż bezczynne siedzenie w tym pokoju. Przy upadku na ziemię zbiłam sobie porządnie nogę, przez to kulałam. Ruszyłam na tyle szybko w stronę z której przyszłam, ponieważ miałam nadzieję, że tamtędy dojdę do jakiejś głównej drogi. Wchodząc co raz dalej w ciemny las który oprawiał mnie o dreszcze, usłyszałam męski krzyk. Musieli dowiedzieć się o mojej ucieczce. Postanowiłam biec choć noga odmawiała mi posłuszeństwa. Przebiegłam jakieś dwieście metrów. Gdy nagle się przewróciła, podnosząc wzrok zauważyłam drogę. Nie mogłam patrzeć zbyt długo, ponieważ moje oczy zostały oślepione lampami zatrzymującego się samochodu.

-Kochanie już jestem, wracamy do domu.-uśmiechnęłam się ze względu na głos podnoszącego mnie taty. Położył mnie na tylnym siedzenie, po czym ruszył. Nie miałam siły zadawać pytań typu skąd się tu wziął, tylko zamknęłam oczy i zasnęłam.

Doszliśmy do końca rozdziału, postaram się pisać je raz na tydzień. Życzę wesołych świąt i dziękuje za czytanie to wiele dla mnie znaczy. :D

Naznaczona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz