Rozdział 36

747 23 6
                                    

-Ali ja również chcę tylko Ciebie.- zbliżył się do mnie jeszcze bliżej, choć myślałam, że już bliżej się nie da i pocałował mnie w szyje. Odchyliłam delikatnie głowę pozwalając aby musną ustami moja szyję. Czułam jego ciepły oddech na skórze, gdy językiem kierował się ku górze.- Dlatego musze ci coś powiedzieć.- szepnął mi do ucha.

-Yhmm- mruknęłam z myślą żeby nie przestawał. Ręce uniosłam z blatu i objęłam nimi jego plecy. Delikatnie przesuwałam dłońmi po napinających się i rozluźniających mięśniach. Nie miałam ochoty przestać, po prostu czułam wewnętrzną potrzebę bycia blisko niego.

-Ali...-spojrzał na mnie tak zasmuconymi oczami, że ciężko było mi się nie wzruszyć. On też nie chciał przestać i wewnętrznie walczył aby skupić się na tym co miał do mnie powiedzieć.

Z jednej strony też byłam ciekawa co chce mi powiedzieć, a z drugiej nie miałam mu zamiaru tego ułatwiać. Przesunęłam dłonie wyżej, dotykając kark. Palcami masowałam jego szyje i co jakiś czas przejeżdżałam kciukiem po jego zarysowanej kości policzkowej. Nie odrywałam wzroku od jego oczu w których co chwila znikały i pojawiały się inne emocje. Stęsknienie za moim ciałem i pragnienie, mijały się z powagą. Już miał się odezwać, jednak ja przybliżyłam twarz i pocałowałam go. Nasz pocałunek, różnił się od pocałunków z zeszłej nocy. Był delikatny a ja pozwoliłam sobie na nowo smakować jego ust. Czułam, że całowalibyśmy się tak jeszcze przez długi czas, gdyby nie to że chłopak podniósł mnie i zarzucił moje nogi na swoje biodra.

-Teraz będziemy rozmawiać- Luke ruszył w stronę kanapy w salonie. Jego głos był poważny i silny, aż przeszły mnie ciarki. Jednak w odpowiedzi zaczęłam się śmiać kiedy nieudolnie uciekał przed moimi pocałunkami.

Położył mnie na kanapie i usiadł w miejscu w którym dobrze widział moją twarz. Z jego spojrzenia zniknęły poprzednie emocje. Zastąpił je spokój i opanowanie. Złapał moją rękę, a ja usiadłam i potaknęłam głową na znak, że jestem gotowa pogadać.

-Wczoraj zapytałaś dlaczego się spóźniłem, a ja powiedziałem, że powiem ci później- potaknęłam i słuchałam dalej- Zanim do was dojechałem postanowiłem wyjechać za miasto i spotkać się z moim zaufanym przyjacielem Gabrielem. Mieszka kilka kilometrów za miastem w lesie wraz ze swoim stadem. Jego wataha rzadko się przemienia dlatego ciężko się z nimi spotkać gdzieś indziej. W ogóle nie łatwo ich zobaczyć, chyba że sami chcą z tobą porozmawiać. Gabriel był dla mnie wsparciem po tym jak musiałem wyjechać, jako pół wilkołak nie miałem łatwo a on nauczył mnie wielu rzeczy. Pomimo dużej różnicy wieku zaprzyjaźniliśmy się i do teraz zawsze gdy jeden z nas ma problem, drugi mu pomaga.

Nigdy mi o nim nie mówił, a po jego oczach widać było, że na prawdę ufa temu wilkołakowi. Od razu zapragnęłam go poznać. Mało wiedziałam o rodzinie Luka i jego przyjaciołach, dlatego zrobiło mi się miło na sercu, kiedy zaczął się ze mną dzielić tymi informacjami.

- Dlatego postanowiłem się z nim spotkać i zapytać się co wie o alfach. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, ale opowiedziałam mu twoją historię.

-Jeśli mu ufasz to ja też spróbuję i nie będę się złościć.- odpowiedziałam z uśmiechem.

-To dobrze bo wszystko co robię to naprawdę dla Ciebie, abyś nie musiała spełniać tego głupiego przeznaczenia.

-Wiem.- spojrzałam na niego mówiąc '' Dziękuję, że mi pomagasz", a on pogładził mnie kciukiem po dłoni którą od samego początku nie puszczał i jakby czytał z moich oczy odpowiedział mi również spojrzeniem ''Zawsze będę".

-Gabriel nie wiedział za bardzo jak można zmienić tak długo letnią tradycje na dodatek, że takie alfy jak ty nie rodzą się często. Jednak przedstawił mi swoją żonę która podobno poznała jedną taką alfę w swoim życiu. Powiedziała, że są to niezwykłe wilki, a mi ciężko było się nie zgodzić.- posłał mi uśmiech pełen uczucia.- Dodała, że każda alfa posiada jakąś umiejętność i to dlatego jest tak cenna. Jako alfa pomimo siły i niezwykłej zręczności posiadasz jeszcze inną umiejętność.

- Tylko ja nie wiem jaką. W sumie to czasem myślę, że z tą ALFĄ to jakaś pomyłka.

- Może jeszcze się nie ujawniła. Czasem nasze umiejętności uwalnia jakiś impuls z zewnątrz, który powoduje, że zaczyna ona działać.

-Może...

-Ale dobra, no i tak rozmawialiśmy, aż w końcu wytłumaczyła mi jaką wartość masz dla Briana. Według starego zwyczaju musiałabyś zjednać się z Brian'em aby dać życie nowemu wilkołakowi.- mówiąc to w jego oczach pojawił się smutek, a mi zrobiło się nie dobrze.- Wasze połączenie oprócz zwiększenia szansy na narodzenie się nowej alfy takiej jak ty, pozwoliło by dzięki ceremonii złączenia podzielenie się twoimi umiejętnościami z wszystkimi przybyłymi.

-Czyli na tej ceremonii w jakiś magiczny sposób moje umiejętności zostają podzielone dla wszystkich?

-No tak

-Tylko, że ja nie mam za bardzo czym się specjalnie dzielić. Nie ma po co robić tyle zachodu.

-Według żony Gabriela bywały Alfy które umiały zmieniać się nie tylko w wilki ale też w lisy czy kojoty i po ceremonii podzieliły się losową umiejętnością z każdym przybyłym. Jednak nie zawsze to tak wygląda. Opowiedział mi również o Alfie, która potrafiła wkraść się w umysły innych. Nie podzieliła się tą umiejętnością, ale obdarowała wszystkich lepszym instynktem i zwiększyła zasięg ich zmysłów przez co jej stado nie dało się nigdy zaskoczyć.

-Nie wyobrażam sobie tego. Jakie one musiały być potężne!!- wykrzyczałam ze zdumienia. Nie mogłam sobie wyobrazić siły jaką posiadały i ciężaru jaki z tego powodu nosiły.

-Ty też jesteś. Tylko ciężko Ci w to uwierzyć- spojrzałam na niego i wywróciłam oczami.

-To przyjmę tę ceremonie z Tobą i jeśli Brian'owi tak bardzo zależy tylko na umiejętnościach niech przyjdzie ze swoim stadem.

-Tylko właśnie to jest ten problem to muszą być dwie alfy, a ja nim nie jestem.- w jego oczach krył się smutek. Przez co można było odczytać '' Przepraszam, że nie jestem i nie mogę Ci pomóc"

"Nie przepraszaj! Nie obchodzi mnie to"- spojrzałam na niego i mocno wtuliłam się w jego ciało.

Naznaczona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz