*1*

9.2K 414 786
                                    

- Mistrzu, ale to ja jestem Zielonym Ninja.

- (twoje imie) jest o wiele wiele starsza. Służyła pierwszemu zielonemu ninjy. Teraz kolej na ciebie. Jej zadaniem jest...

I teraz sobie wszystko przypomniałaś. Każdy dzień, miesiąc, rok, wiek. Wszystko. Służyłaś od najstarszych lat, pierwszemu Zielonemu Ninjy. Twoim zadaniem było chronienie go przed tym najgorszym. Twoim wujkiem. Został on stworzony przez ciemność, a ty za wszelką cene prubujesz ochronić Zielonego Ninje przed nim, bo sam tego nie potrafi. To ty wybierałaś od samego początku mistrzów żywiołów. Nawet tego zielonego. To nie złote bronie go wybierały lecz ty. Znasz wszystkich ninja jakich wybrałaś...

- Teraz już rozumiesz Lloyd.- chłopak oniemiał.

- Już pamiętam Wu. Wszystko.- podeszłaś do senseia.

- Ale pamiętaj, aby nie mówić im o tym.

- Dobrze sensei.

Staruszek poszedł, a wraz z nim Misako i Nya. Zostałaś sama z ninja.

- Och, Cole. Co się ci stało?- podeszłaś do ducha.

- Nie wiem o co ci chodzi.- złożył ręce na klatce piersiowej.

- Dlaczego jesteś duchem?- palnęłaś prosto z mostu.

- Nie chcę o tym gadać.- poszedł na szczyt masztu używając airjutsu.

- Wybacz. Chciałam tylko powiedzieć, że jest możliwość, abyś nie był duchem...- mamrotałaś pod nosem.

- Jest taka możliwość?- podszedł Kai.

- Tak.

- Powiedz nam proszę.- czerwony ninja dalej ciebie prosił.

- Nie mogę powiedzieć.- usiadłaś na krawędzi statku, patrząc w odległą od twych stóp ziemię.

- Powiedz...- chwycił ciebie za ręke Lloyd, na co ty się lekko zarumieniłaś i od razu wzięłaś ręke.

- Musi być pocałowany przez osobę która go szczerze kocha...- zaczęłaś.

- To nie problem.- przerwał ci Jay, na co spiorunowałoś go wzrokiem.

- To nie wszystko. Muszą panować nad tym samym żywiołem.- dokończyłaś.

- Przecież tylko Cole jest mistrzem ziemi.- podszedł do ciebie Kai.

- Pixal znalazła podobną moc do Cola. Podobną moc do każdego z nas. Jest ona...- zaczął Zane, ale błagalnym wzrokiem prosiłaś go by nie kończył.

- Robi się późno dzieci. Pora do spania.- w odpowiedniej chwili przyszła Misako.

- Mamo...- podszedł do niej Lloyd, na co ty się zaśmiałaś.

Zostałaś sama na pokładzie, myśląc nad tym wszystkim.

Oni nie mogą się tego dowiedzieć.- myślałaś.

Zaburczało ci w brzuchu, przez co zaczęłaś szukać kuchni.

Otworzyłaś pierwsze lepsze drzwi i wychyliłaś się lekko. Zastałaś stojącego bez bluzki Lloyda, na co lekko się zarumieniłaś.

- P...przepraszam.- powiedziałaś, a puźniej zamknęłaś drzwi.

Kiedy się odwróciłaś, poczułaś czyjąś dłoń na ramieniu.

Odwróciłaś się w stronę tej osoby. Omal serce ci nie wyskoczyło. Naszczęście był to tylko Lloyd.

- Nie strasz mnie!- zaczęłaś bić go pięściami, a ten tylko się śmiał.- Co cię tak bawi?- prychnęłaś.

- Zachowujesz się jak małe dziecko.- nadal się śmiał.- A więc co chciałaś?

Zaburczało ci w brzuchu.

- A... To o to chodziło. Chodź, zaprowadzę cię.- chłopak chwycił cię za ramię i prowadził w stronę kuchni.

Kiedy zobaczyłaś to cudowne miejsce zwane kuchnią, żuciłaś się bezpośrednio na lodówkę. Kiedy od niej odeszłaś, jadłaś duży kawałek tortu czekoladowego. Lloyd się śmiał.

- No co?- powiedziałaś pełną buzią.

- Ej, to mój tort!- do pomieszczenia wparował Cole.

Był wyraźnie wściekły, ale ty i tak dalej jadłaś tort, nie dając mu możliwości wzięcia go.

- A ty zamiast śmiać się, mógł byś mi pomóc!- wydarł sie Cole do Lloyda.

""""""""""""""
I jak, podoba się wam? Piszcie w komentarzach, abym wiedziała ;)

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz