*11*

3.9K 254 257
                                    

- Dzięki.- chciał przejąć od ciebie tort, ale w ostatniej chwili miał już go na twarzy.

- Bum MADA FAKA!- krzyknęłaś i zaczęłaś uciekać przed chłopakiem.

Weszłaś do pierwszego lepszego pokoju. Od razu tego pożałowałaś.

Kiedy się odwróciłaś, stał przed tobą Lloyd w samych bokserkach i mokrych włosach.

- P...przepraszem.- rumieniec wpadł ci na twarz.

Lekko zaczynałaś otwierać drzwi.

- Zabije ciebie (twoje imie)!- słyszałaś donośny krzyk Cole'a.

Gwałtownie przymknęłaś drzwi, i zjechałaś plecami w dół.

- Co się stało?- chłopak był już ubrany w czarne jeansy i tego samego koloru t-shirt.

- Cole nie zna się na żartach.- machnęłaś dłonią w powietrzu.

- A co mu zrobiłaś?

- Powiem w skrócie. Chciałam go przeprosić dając mu tort, chciałam, aby już go zjadł, więc zbliżyłam mu go do twarzy, ale chyba za bardzo. Ponieważ cały tort po chwili miał na twarzy.- powiedziałaś beznamiętnie.

Chłopak podparł się szafy i się najzwyczajniej śmiał.

Usłyszałaś pukanie do drzwi.

- Lloyd...- klamka powoli się otwierała.

Ciemność. Znalazłaś się w ciemnym miejscu. Ciasnym miejscu.

- Słuchaj... Widziałeś może (twoje imie)?

- Nie, nie widziałem jej.- odpowiedział spokojnie Lloyd, ale ty w głębi duszy wiedziałaś, że chłopak powstrzymuje śmiech.

- Dobra. Dzięki.- chłopak wyszedł z pokoju.

Drzwi od szafy otworzyły się, a ty z niej wypadłaś prosto na Lloyda.

- Dziękuje.- powiedziałaś.

- Nie ma sprawy.- wasze twarze były nie bezpiecznie blisko siebie.

- Dzieciaki! Dalej trening czas zacząć!- słyszeliście głos senseia Wu.

- Chodźmy...- powiedziałaś nie mal szeptem.

- Jasne.

Jesteście już na pokładzie statku. Byli tam wszyscy. Zane, Jay, Nya, Kai, Cole, który nie był zadowolony twoim widokiem.

- No dobrze. A więc dziś ćwiczymy latanie na smokach.- zaczął Zane.

- Ja... Ja nie ćwicze.- powiedziałaś nie śmiało.

- Dlaczego?- spytał sie Jay.

- Ja nie moge stworzyć smoka...

- Oj no bez przesady. Chodź pomogę ci.- nim zdążyłaś zaprzeczyć, chłopak przeżucił ciebie przez ramię.

- Jay... Nie!!- stliście już na krawędzi statku.

- Jay! Stój!- krzyczał Lloyd, ale było już za późno, chłopak zrzucił ciebie z statku.

- Czy ja do cholery zawsze muszę spadać!- wydarłaś się w niebo głosy.

Zacisnęłaś bardzo mocno powieki, czekając na bolesny upadek.

Nagle poczułaś czyjeś silne, ciepłe ramiona.

Niepewnie otworzyłaś oczy.

- Dziękuje Lloyd.- twoje serce nadal biło szybko z powodu adrenaliny.

- Nie rozumiesz nic Jay. Ona nie może stworzyć smoka!- Lloyd wydarł sie na Jaya kiedy wylądowaliście.

- Dzięki, że przypomniałeś.- prychnęłaś.

- Dobra. Nic się nie stało. Tak? Przepraszam.- powiedział Jay.

- Ale mogło się stać!- Lloyd nie ustępował.

- Wystarczy chłopcy. Rozpocznijmy trening.- przerwała im Nya.

Wszyscy już latali na swoich smokach w powietrzu. Robili beczki, pętle itp.

Patrzałaś na nich i westchnęłaś.

- Też chciała bym móc tak latać...- westchnęłaś.

Nagle przed tobą wylądował Lloyd.

- Chcesz ze mną polatać?- spytał nie pewnie.

Lekki rumieniec wpadł ci na policzki.

- Jasne.- powiedziałaś pewnie.

Podeszłaś do chłopaka, na co on objął cię w pasie.

Byliście już w powietrzu. Bawiłaś się znakomicie. Nagle chłopak zaczął robić beczke, na co ty przyaunęłaś się bliżej jego torsu. Twoje serce przyspieszyło. Poczółaś, że jego również.

Lataliście i lataliście. Straciliście rachube czasu. Przez cały czas czółaś na sobie wzrok Kai'a i Cole'a. Nie wiedziałaś o co im chodzi.

Błądziłaś wzrokiem po pięknym niebie i zachodzącym słońcu...

***
Szybkie pytanie. Jak myślicie, jaki charakter powinni mieć nasi bohaterowie?

:*

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz