*13*

4.1K 318 195
                                    

Jesteś z Kaiem na jego smoku i lecicie w stronę parku rozrywki.

***

Zwiedziliście każdą atrakcję bez wyjątku. Ostatnie co wam zostało to Diabelski Młyn. Po ciągłych naleganiach Kaia, zgodziłaś się nie chętnie.

Wsiedliście do jednego z wagoników. Było już ciemno i bardzo pięknie.

Poczułaś czyjąś ciepłą dłoń na swoją. Wiedziałaś, że to Kai, przez co znowu miałaś na twarzy rumieniec.

- (twoje imie) muszę ci coś powiedzieć.- spojrzałaś się na chłopaka.- Wiem, że powiedziałem ci, że cię kocham, ale bądźmy tylko przyjaciółmi.- sztucznie się uśmiechnął.

Nie odpowiedziałaś nic. Nie wiedziałaś co powiedzieć. A nawet jeśli byś coś powiedziała, to czy by było odpowiednie?

Nie rozumiesz jego zmian nastroju. Raz jest taki, że by cię od razu zgwałcił. Kiedy indziej jest skruszony. A teraz tak po prostu szczery.

***

Właśnie wchodzisz do swojego pokoju. Zmęczona od razu zasypiasz.

***

- Cole, proszę. Już nie mogę wytrzymać.

- Zrobimy to razem. Damy radę.

- A co jeśli nie? To nie jest takie proste...

- Damy rade. Zrobienie głupiej zupy nie jest trudne.

- Nie jest bo to Zane zawsze ją robił.- podniosłaś jedną brew.

- Nie mów mi, że się cykasz.- chłopak coś zaczął wyjmować z kieszeni.

- Co to takiego?- spytałaś zaciekawiona.

- Żelki Einsteinie.- pomachał ci paczką przed nosem i zaczął je konsumować.

- Daj jednego.- zrobiłaś oczka szczeniaka.

- Nie.

- No Cole, nie bądź taki.- zaczęłaś wyrywać mu paczkę żelek.

Chłopak zaczął uciekać. Znalazł się w swoim pokoju, a ty przed drzwiami. Zacisnęłaś powieki, pomyślałaś o jego pokoju, i już po chwili tam byłaś.

- C...co?! Ale jak?!- chłopak był zdezorientowany.

Wykorzystałaś to i wyrwałaś mu tą paczuszkę z rąk.

- Oddawaj!

Szybko przeniosłaś się na zewnątrz statku i zaczęłaś jeść te pyszne żelki.

- Serio, teraz żelki?- usłyszałaś za sobą głos, przez co się wystraszyłaś.

- Lloyd, nie strasz mnie. I tak. Teraz żelki.- uśmiechnęłaś się chytrze.

- Gorzej niż dzieci.- mruknął.

- I tak jestem bardziej rozwinięta od was.- skączyłaś jeść żelki.

- Znowu będę musiał ciebie chować.- uśmiechnął się lekko.

- Niby dla czego?

- 3...- zaczął wyliczać- 2... 1... 0...

- Moje żelki (twoje imie)!- równo kiedy Lloyd skończył odliczać Cole krzyknął.

- Szybko schowaj mnie!- pisnęłaś do chłopaka.

Oplótł cię dłonią w koło twojego pasa. Wznieśliście się w powietrze i skryliście w chmurach.

- (twoje imie)!- Cole nie ustępował.

- Będziesz mi coś winna. To już drugi raz.- powiedział ci cicho do ucha.- Nie zdążysz mi tego wszystkiego tak szypko spłacić.

- Coś wymyślę.- uśmiechnęłaś się zadziornie.

- Powodzenia młoda.- zaśmiał się.

- Spokojnie stary. Jeszcze nie raz ciebie zaskocze.- zaśmiałaś się.

- Dobra. Już poszedł.- zlecieliście z powrotem na statek.

- To jak, masz pomysł?- spytał się nagle.

- Chwila, ale już?- zdziwiłaś się.

- Lepiej załatwić to szybko.- uśmiechnął się przebiegle.

- Mam pomysł.- odwzajemniłaś przebiegły uśmiech.

- Mam się bać?- spytał, a jego uśmiech zniknął z twarzy.

- Zależy. Lecimy do Wesołego Miasteczka!- krzyknęłaś.

- A tam to po co? Raczej nie masz jak mi się tam odwdzięczyć.

- Puki co nie mam zamiaru ci się odwdzięczać. Po prostu chcę, abyś mnie tam zabrał.- pokazałaś mu język.

- Nie rozumiem dziewczyn...- wymruczał pod nosem.

- Jak spędzisz ze mną więcej czasu to zrozumiesz.

###

SPECJALNIE DLA WAS PISZĘ TE ROZDZIAŁY, I TO ŻE JE GWIAZD KUJECIE I CZYTACIE MOTYWUJE MNIE DO DALSZEJ PRACY. DZIĘKUJE :).

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz