*21*

3K 185 83
                                    

- Brawo kochanie. Teraz zostaje już tylko tworzenie ich. Powiedz mi gdzie jesteście i przejdz na ciemną stronę mocy...- znowu ten głos.

- Nie zdradzę przyjaciół.- chciałaś się za bolącą głowę.

- Co ci szkodzi powiedzieć. Powiesz a twoje wszystkie zmartwienia zniknął...

- NIGDY NIE ZDRADZE PRZYJACIÓŁ !!!

Nagle głos ucichł i jedyne co widziałaś to ciemność. Nic nie słyszałaś i nic nie czułaś. Nie wiedziałaś co się dzieje.

***

Obudzilaś się w drewnianym domku. Jednym z tych, które zbudował Cole i Zane.

Rozejrzałaś się do okoła. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Powoli wstałaś na nogi, co nie było łatwe, ponieważ nie mogła się na nich utrzymać.

Wyszłaś na dwór, gdzie wszyscy siedzieli przy ognisku. Był już wieczór więcnie widziałaś zbyt wiele.

Kiedy odrobinę podeszłaś do przyjaciół, od razy przytulił ciebie Lloyd.

Usiedliscie przy ognisku. Usiadłaś między nogami blondyna.

- Dobra. A teraz mów nam o co tu chodzi. Lloyd już powiedział nam o tych głosach.- rozpoczął dialog Kai.

- Ten głos....

- Nie mów im. Już wiem gdzie jesteście i jeżeli im powiesz to wszystkich zabije...

- (twoje imię)- nie reagowałaś na głosy przyjaciół.

- Jeżeli chcesz aby żyli. Przyjdź di miasta i bądź moją prawą ręką. Wiem, że umiesz się teleportowac. Zrób to tu i teraz. Bądź obok mnie!

Samotna łza zpłynęła ci po policzku. Przylgnęłaś powieki, myśląc o tym gdzie chcesz teraz być. Kiedy je ponownie otworzyłaś, twoim oczom ukazał się trzydziestoletni mężczyzna. Ma krótkie czarne włosy, kolczyki w prawej brwi i pełno tatuaży. Ubrany jak typowy motocyklista.

- Ciesze się, że mogę cię zobaczyć po tylu latach.- zbliżył się do ciebie, aby cię przytulić, lecz ty się odsunęłaś.

- Wywiązałam się z umowy teraz twoja kolej. Zostaw moich przyjaciół w spokoju.- powiedziałaś stanowczo.

Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, lecz kiedy spojrzał przez twoje ramię, jego mina zrzedła.

Spojrzałaś się w to samo miejsce co twój wuj. To co zobaczylaś, a raczej kogo, bardzo ciebie zszokowało. Od razu pobieęłaś w stronę Garmadona.

- (twoje imię) Moon. Nie zapomniałaś o mnie?- za twoimi plecami pojawił się ten blondyn.- Hmmm... Moon to twoje rodowej nazwisko, czyż nie?- odsunęłaś.się od Garmadona.

- Skąd wiesz?- powiedziałaś oschłym.

- Cóż jako twój niedoszły narzeczony powinienem wiedzieć takie rzeczy.

- Narzeczony?- usłyszałaś znajomy głos.

- Lloyd, czekaj...- powiedziałaś, ale Lukę ci przerwał.(to imię nie tego blondyna z kolczykiem).

- Widzę, że o niczym mu nie powiedziałaś...

I w tej chwili wszystko się zaczęło. Wojna, w której musiałam zmierzyć się z największym złem.

- Lloyd, musimy stąd iść.- powiedział Garmadon do syna.

- T...tata?!- nie mogłaś już tego znieść, za pomocą swych mocy, przeniosła ich na bezpieczne miejsce.

- Widzę, że pozbyła się balastu...- jakiś ciemny dym cię otoczył.- Czyli jednak wybrałaś naszą stronę...- mówił głos twego wuja.

- NIGDY NIE PRZEJDE NA CIEMNĄ STRONE MOCY! NIGDY!- trzymałaś się twardo tego zdania.

- Jak byś miała cokolwiek do mówienia.- dodał, a po chwili nie wiedziałaś co się dzieje z twoim ciałem.

Nie miałaś nad nim żadnej kontroli. Wiedziałaś, że nie wróży to nic dobrego.

####
Już nie barem koniec. Jak sądzie, powinien być dalszy ciąg, część 2
?

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz