*2*

7.2K 347 427
                                    

- A ty zamiast śmiać się, mógł byś mi pomóc!- wydarł sie Cole do Lloyda.

- Dobra. Masz.- podałaś mu talerz i widelec.

- A gdzie ciasto?- spytał się Cole, a ty wskazałaś na swój brzuch.- Zabije cie.

Chłopak przeżucił ciebie przez ramie. Kopałaś go, biłaś rękoma, aby ciebie tylko puścił, ale on nic z tych rzeczy nie zrobił.

- Cole, puszczaj!

- Nie ma mowy. Jesteś winna mi ciasto.

- No przepraszam, ale było naprawde dobre.

- No bo zrobił je Zane.

- Ale jesteś duchem, więc i tak byś nie zjadł ciasta, a po drugie, jak ty do cholery to robisz, że przez ciebie najzwyczajniej nie przelatuje?

Stanęliście na krawędzi statku.

- Lata praktyki.- powiedział, po czym rzucił ciebie najzwyczajniej poza burte.

Nie mogłaś nic zrobić, a stworzyć smoka nie mogłaś, ponieważ to jest mocą ninja, a nie twoją.

Twoje (kolor twoich włosów) zasłaniały ci twarz.

- Dlaczego do cholery zawsze muszę spadać!- wydarłaś się w niebo głosy.

Zaczęłaś się bać. Byłaś świadoma tego, że za chwile rozpłaszczysz się o jakiś budynek lub asfalt.

Kiedy chmury się odsłoniły, jedyne co widziałaś, to woda. Morze? Ocean? Nie wiedziałaś.

- Bogu dzięki, że umiem pływać.

Znajdowałaś się już w wodzie, a w zasadzie to leżałaś na plecach.

- Ciekawe, kiedy się skapną, że nie mam jak tam wrócić.- mówiłaś sama do siebie.

Twoje moce działają tylko przy towarzystwie innych ninja, a tak to jesteś bezbronna. Sama jak palec. Na środku jakiegoś posranego Oceanu. I co teraz? Nie zginiesz, bo jesteś nieśmiertelna. Nawet głupie utopienie nic nie da.

Mijają te minuty uporczywie, a ty nadal leżysz sobie na plecach na wodzie. Zmęczona, lekko przymykasz oczy.

Chce ci się pić, jeść.. Ale nie masz co...

- Tu jesteś kochana, wszędzie ciebie szukałam.- usłyszałaś znajomy kobiecy głos.

- Nya?- rozejrzałaś się do okoła, ale nigdzie jej nie było.

- Za tobą.- odwróciłaś się, a na wodzie stała Nya, mistrzyni żywiołu wody.

Chwyciła ciebie za ręke, a ty ją przytuliłaś.

- Myślałam, że o mnie zapomnieliście.

- Nic z tych rzeczy, a teraz wracajmy, dobrze?- powiedziała łagodnie.

Dziewczyna stworzyła swojego smoka i poleciałyście na statek. Kiedy wylądowała, nie miałaś sił aby ustać na nogach, ale kiedy zaóważyłaś Cola, gwałtownie przybrałaś wściekły wyraz twarzy, po czym go teatralnie ominęłaś. Nie miałaś ochoty patrzeć na jego gębe. Nie po tym co ci zrobił.

Poszłaś do kuchni, aby zjeść reszte tortu czekoladowego. Wzięłaś go i zwinnie dostałaś się na czubek masztu z dala pd Cola.

- MÓJ TORT!!!- wydarł się w niebo głosy Cole.

A ty się tylko lekko uśmiechnęłaś z dumą i jadłaś dalej ten tort.

- ZŁAŚ Z TAMTĄD I ODDAJ MI TEN TORT.- krzyczał do ciebie Cole.

- SŁUCHAJ, BYŚ MNIE ZABIŁ, A TO TWOJA ZAPŁATA. CZYLI TEN PYSZNY TORT.- oblizałaś warki, po czym pokazałaś mu język i na jego oczach jadłaś tort dalej.

Chłopak używając airjutsu, próbował się do ciebie dostać, ale byłaś za wysoko.

Zaczęłaś oblizywał blachę po torcie, a Cole nadal nie miłosiernie się na ciebie gapił. W końcu zeskoczyłaś i podeszłaś do niego podając mu blachę po torcie.

- Dziękuje za przekąske.- powiedziałaś, po czym zbliżyłaś wasze twarze do siebie.

Musnęłaś delikatnie jego usta swoimi, mając na twarzy łobuzierski uśmiech.

*****
Macie teorie co wydarzy się dalej? Piszcie w komentarzach ;)

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz