*5*

5.4K 329 276
                                    

Otworzyłaś drzwi do kuchni. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. Nie odezwałaś się do nikogo. Po zjedzonym posiłku poszłaś spać.

Byłaś w jakimś dużym białym pałacu. Nie wiedziałaś gdzie jesteś. Nagle ni z tąd ni z owąd pojawili się trzej ninja. Zielony, czerwony i czarny. Żucili się na ciebie.

Obudziłaś się z krzykiem.

- To był tylko sen. Tylko sen...- mówiłaś sama do siebie.

- Wszystko dobrze? Słyszałem krzyk.- do pokoju wszedł Lloyd.

- Wszystko dobrze.- chłopak usiadł na twoim łóżku, na co ty się lekko odsunęłaś przypominając sobie sen. Serce biło ci jak oszalałe.

- Powiedz co ci się stało.- chłopak patrzał w twoje oczy.

- To tylko zły sen...

- Radze ci powiedzieć.- zbliżył się do ciebie.

- Nie chce o tym rozmawiać...

- Rozumiem, że jest ci ciężko, bo jesteś tu sama, ale na mnie możesz liczyć i...

Przestałaś go słuchać, ponieważ zaczęłaś bardziej myśleć nad snem. One nigdy ci się nie śnią, jak by to powiedzieć, są dla ciebie zakazane. Masz sen dopiero, jeżeli ma być coś złego, coś się ma wydarzyć, i to tego się najbardziej boisz.

- (twoje imie), halo, ziemia do (twoje imie)...- wasze twarze dzieliły milometry.

- Wszystko gra, wszystko gra...- powiedziałaś szybko.

- Chodźmy na śniadanie.- chłopak chwycił ciebie za dłoń.

- Mhm ...- i poszliście razem na śniadanie.

*time skip*

Jesteś właśnie z resztą ninja na pokładzie statku i kączycie trening. Jak zwykle sprałaś reszcie chłopaków nie złe manto.

- Jutro powtórka!!- krzyczał Jay, bo był zły, że przegrał z dziewczyną.

- Jay jesteś gotowy? Pamiętasz? Mieliśmy iść razem na miasto.- podeszła do niego Nya i pocałowała go w policzek.

- Już lecimy.- im nim się spostrzegłaś, już polecieli na swoim smoku.

Poczułaś dziwne ukłucie w sercu. To nie była zazdrość, a może jednak była? Zazdrościłaś im miłości, takiej której ty nigdy nie doznasz, ponieważ nie możesz. Pojedyńcza łza spłynęła ci po policzku.

- Wszystko dobrze?- spytał się ciebie Zane, który przed chwilą podszedł.

Nie odpowiedziałaś nic. Tylko od razu udałaś się w stronę kuchni po czekoladowy tort Cola.

Tym razem chłopak nie zastawił pułapki, a ty wraz z tortem poszłaś na czubek masztu. Jadłaś tort i płakałaś.

- No serio znowu. Oddaj mi ten cholerny tort!- krzyczał na ciebie Cole.

Posłuchałaś go, dlatego jeszcze połowe tortu jakie została, dosłowbie żuciłaś w nigo nim, a on dostał perfidnie w twarz. Powinno ciebie to bawić, ale pustka w sercu nie pozwalała.

Zeskoczyłaś na dół i poszłaś na krawdędź statku, nie zważając na krzyki Cola. Znowu łzy popłynęły ci po policzku.

Zasłoniłaś twarz włosami, aby chłopak tego nie zaóważył. Ale niestety ci się nie udało, ponieważ zawiał mocny wiatr i wszysykie twoje włosy zgarnął do tyłu.

- Co się stało?- Cole nagle złagodniał.

- Niech ciebie to nie obchodzi.- i tak poprostu zeskoczyłaś z statku.

Nawet jeśli się rozbijesz o płaszczyznę ziemi, to i tak wyjdziesz bez żadnego zadrapania.

Łzy leciały po twojej twarzy, a ty spadałaś. Obok ciebie nagle zjawił się Cole na smoku.

- Jesteś normarna?! Podaj mi ręke i wracamy na statek!- krzyczał na ciebie.

- Spierdalaj.- odepchnęłaś go jakąś magiczną nie widzialną ścianą.

Chłopak nie mógł drgnąć, a ty spadałaś i spadałaś...

---
Specjalnie dla was kolejny rozdzialik :)
Jeżeli będzie pod nim 5 gwiazdek to do północy wstawie kolejny :p

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz