*14*

3.9K 252 210
                                    

- Nie rozumiem dziewczyn...- wymruczał pod nosem.

- Jak spędzisz ze mną więcej czasu to zrozumiesz.

***

- Dziewczyno. Ile można jeść waty cukrowej. To już twoja jedenasta.- Lloyd się żalił.

- No a jak. Wiesz jakie to dobre. Spróbuj.- podałaś mu watę pod nos.

- Nie dziękuje.- odepchnął ją.- Jak ty to robisz? To nie jest normalne.

- Ja nie jestem normalna. Zapomniałeś?- wystawiłaś mu język.

Chłopak tylko przewrócił oczami.

- Dobra, to gdzie chcesz jeszcze iść?- chłopak spytał wyraźnie znudzony.

- Może Dom Strachu.- pokazałaś palcem w stronę budynku.

- Pewnie to kolejna słaba atrakcja.- mruknął pod nosem.

- No dalej. Choooodź.- ciągnęłaś chłopaka.

Kiedy kupiliście dwa bilety, ruszyliście w stronę wejścia. Byłaś bardzo podekscytowana, ponieważ to nowa atrakcja w Miasteczku i nie wiedziałaś się czego spodziewać, a może to dlatego byłaś podekscytowana, ponieważ Lloyd z tobą był.

Weszliście do środka.

Nie było strasznie.

Nudy.

Nic ciekawego.

Nagle duch wyleciał ci przed twarzą, na co się przestraszyłaś i gwałtownie wtuliłaś się w ręke blondyna.

Serce ci łomotało. I to nie tylko dlatego, że się bałaś, ale również dlatego, że byłaś wtulona w Lloyda i byliście sami w ciasnym pomieszczeniu.

***

- W ogóle nie było strasznie.- powiedział Lloyd, kiedy lecieliście na smoku do statku.

- Ta... W ogóle.- prychnęłaś.

Chłopak szczelniej objął cie ramieniami.

- C...co ty...- nie zdążyłaś dokączyć, ponieważ chłopak zrobił beczkę.

Zaczął się śmiać, na co ty się w ogóle nie odezwałaś.

***

Kiedy wylądowaliście, jedynie szturchnęłaś Lloyda z ramienia i zaczęłaś się kierować w stronę pokoju Cole'a, chcąc zjeść jego żelki.

Otwierasz delikatnie drzwi, kukając czy nigdzie nie ma Cole'a.

Wyjęłaś cztery paczki żelków Haribo z pod poduszki i dwie z za łóżka.

Z paczkami udałaś się w stronę swojego pokoju.

Sześć paczek żelków później...

Usłyszałaś pukanie do drzwi. Bez odpowiedzi do pokoju wszedł Cole. Widział akurat ciebie, jak zjadałaś ostatniego żelka.

- Dziękuje. A teraz możesz to wyrzucić.- podałaś mu papierki.

- Chciała byś.- oddał rozbawiony ci papierki po żelkach.

- A czy ty nie powinieneś mnie właśnie w tej chwili próbować zabić?- zdziwiłaś się jego zachowaniem.

- Nie należę do ludzi, którzy się mszczą.

- Ta... Wogóle...- przypomniałaś sobie pare ostatnich wydarzeń.

- Chcę cię przeprosić...

- Mów od razu co zrobiłeś z moim Colem?!- nie wiadomo jak, ale aktualnie Cole leży pod tobą na twoim łóżku, a papierki znajdują się pod drzwiami.

- No co, chcę się zaprzyja... Zaraz zaraz, czy ty właśnie powiedziałaś moim Colem?- podniósł brew.

- Dobra to ty, a teraz, WYNOCHA Z MOJEGO POKOJU!- wydarłaś się w niebo głosy.

- Dobra dobra. Już wychodzę. Nie unoś się.- próbował pochamować śmiech.

***

Spojrzałaś na wyświetlacz zegarka.

1:18.

Nudy.

Nie możesz usnąć.

Ciągle czujesz zmęczenie.

Postanawiasz ruszyć na przechackę po statku. Chwiejnym krokiem idziesz ku kuchni. Oparłaś się o ścianę na chwile, kiedy ruszyłaś dalej. Dostałaś z drzwi perfidnie w twarz, przez co upadłaś na ziemie.
Nie masz sił by wstać, a bolące czoło w niczym ci nie pomaga.

- Naprawde przepraszam.- klęka nad tobą Lloyd i szepcze.

- Tak, no bo wiesz ja tam lubie dostawać z drzwi.- uśmiechnęłaś się sztucznie.

- Chodź do kuchni. Przyłożymy ci lód do czoła.- powiedział z troską.

- Szłam tam. I loda też chcę, ale innego.- powiedziałaś bez uczuciowo.

Chłopak spojrzał na ciebie i podniósł brew.

- Egh... Nie o takiego loda mi chodziło.- wywrórciłaś oczmi.

###
Bardzo, ale to bardzo wam dziękuje, że jesteście ze mną. Komentujcie. To ważne :).

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz