*8*

4.5K 264 136
                                    

- Dobrze. A więc, jestem potomkinią najgorszego zła i dobra. Wszystko się pomiędzy nimi wacha. Mój wój i ciotka, byli pierwszymi ninja. Mój wój był tym złym, a ciotka dobrą. Ona zginęła z jego rąk. Miłość bywa ślepa...- prychnęłaś- . to wszystko może się skączyć. Zło zniknie całkowicie z ziemi, ale dobro również. Zostaną tylko ludzie i ich wolna wola. Ale żeby to się stało, ja... Muszę zginąć z rąk zielonego ninjy.

Spuściłaś głowę, prubójąc ukryć sanotną łze spływającą po twoim policzku.

- Teraz już wiecie.- dodałaś.

- A nie ma innego sposobu?- spytał Kai.

- Jest, ale i tak wszystko kończy się moją śmiercią.

- Nie pozwole by coś ci się stało.- podszedł do ciebie Kai i prubował ciebie przytulić, ale ty uciekłaś mu.

- Nie rozumiesz? Mbie tu nie powinno być, za bardzo ingeruje w wasze życie. To co tu się dzieje...- wskazałaś na niebo-...to moja wina!

Znowu łzy spłynęły ci po policzkach.

- (twoje imie) przestań kłamać i powiedz o co naprawde chodzi.- powiedział spokojnie Wu.

- Boje się być zraniona, bo jestem z wami za blisko...- więcej łez spłynęło ci po policzku.

- Nigdy nie będziesz zraniona przez nikogo z nas.- przytulił ciebie Lloyd.

Od blondyna biło przyjemne ciepło. Po chwili odwzajemniłaś uścisk.

- A możemy się tego jakoś pozbyć?- spytała Nya.

- Tak. Musimy dostać się do samego środka Ninjago. Tam jest źrudło.- powiedziałaś bardziej pewnie.

- To lecimy. Kai z Zanem, Nya z Jayem, Ja, (twoje imie) i Lloyd lecimy razem.- powiedział władczo Cole.

Wszyscy wbili się na swoich smokach w powietrze.

- Ekchem...- zwróciłaś na siebie uwagę.

Zielony ninja z powroten zleciał obok ciebie. Objął ciebie w pasie i wziął na swoim smoku.

- Wiesz co robić?- spytał się ciebie Lloyd.

- Jest tylko jedne wyjście...

- Nie! Nie rozumiesz, że żadne z nas do cholery nie pozwoli ci zginąć?!- krzyczał.

- Ale...

- Bez żadnego ale, prosze.- jego głos złagodniał.

- Wy nie rozumiecie.

- Nie. To ty nie rozumiesz.- odpyskował ci.

- (twoje imie). Jesteśmy.- powiedział Cole.

Miał racje. Dotarliście na najwyższy wieżowiec miasta. Wylądowaliście. Nad wami była chmura, cała czarna, coś na wzór oka.

- To straszne.- powiedział Jay, który do was dołączył jak i reszta.

- Coś tu nie pasuje...- mówiłaś bardziej do siebie niż do nich.

- Masz racje (twoje imie).- powiedział dobrze znany ci głos.

Gwałtownie podniosłaś głowę. Jedyne co ujrzałaś to czarna sylwetka.

- Dawno się nie widzieliśmy.- prychnęłaś.

- Nie mów mi, że nie tęskniłaś. A wiesz? Mam dla ciebie niespodzianke.- powiedział z chrypką.

Nagle przedemną pojawił się chłopak. Ma krótkie blond włosy zaczesane do góry, błękitne pczy i kolczyk w dolnej wardze. Ubrany w czaene jeansy i tego samego koloru t-shirt.

- No witam.- przywitał się.

- A ty to...

- Jeszcze się nie raz przekonasz kim jestem kochaniutka. Ulegniesz mi i będziesz po naszej stronie.

- Chciał byś. Nie gustuje w takich jak ty.

- Czyli jakich? Wolisz grzecznych chłopaczków niż tych drugich.

- Wypierdalaj!

- Jeszcze się spotkamy! (Twoje imie) Moon!

Moon... Skąd on wie, że ja... Nie. To napewno przypadek, a może...

I zniknęli. Wszystko jak by się w ogóle nie zdażyło.

- To koniec?- spytał sie Jay.

- Nie. To dopiero początek.- powiedziałaś stanowczo.

Ninjago (x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz