zamieszanie

250 16 2
                                    

Conocne odwiedziny Luke'a w moim pokoju stały się czymś regularnym. Zasypiał tu i wracał do domu zanim moi rodzice się obudzili, więc nie wpadał w kłopoty. Więc kiedy Luke nie przyszedł dzisiaj wieczorem byłam zaniepokojona i zdezorientowana. Do tego jest weekend i Luke nie odbiera moich telefonów. Nie chcę być upierdliwa czy coś, ale martwię się. Przez cały tydzień do mnie przychodził, a dziś się nie zjawił. Co jeśli coś się stało?

Haley i Ashton prosili mnie, żebym poszła z nimi na imprezę. Odmówiłam im, ale teraz żałuję, bo mam dość siedzenia w domu, kiedy Luke nie przychodzi. Westchnęłam, patrząc na zegarek. Jest jedenasta. Zdecydowałam się ubrać czarne rurki i tank top, nie jestem w nastroju na sukienki czy spódnice. Pokręciłam włosy i pomalowałam się, zanim wymknęłam się z domu, nie chcąc wpaść w kłopoty. 

Zadzwoniłam do Haley, żeby zapytać o adres imprezy i szybko go otrzymałam. Na szczęście nie jest daleko, więc mogę się przejść. 

Ludzie leżą na trawie, muzyka huczy z wnętrza domu i śmierdzi tu alkoholem i dymem. W sumie nie wiem czemu przyszłam. Może w nadziei, że porobię coś innego niż siedzenie w pokoju, gdzie tylko bym się martwiła o Luke'a. 

Weszłam do salonu, a moje oczy momentalnie się powiększyły, kiedy zobaczyłam Haley obściskującą się z Calum'em. Kaszlnęłam i podeszłam do napojów, gdzie zobaczyłam Ashton'a. 

- Sammie! - wyszczerzył zęby w uśmiechu i szybko mnie przytulił - Jestem szczerze zaskoczony, że rzeczywiście przyszłaś - zachichotał. 

Żartobliwie przewróciłam oczami i nalałam sobie wiśniowy, gazowany napój do kubka. 

- Też jestem tym zaskoczona, ale Luke uhm... Nie odpowiada na moje telefony, więc zdecydowałam się nie czekać na niego całą noc - wzruszyłam ramionami. 

- Luke? On tutaj jest, właściwie to na zewnątrz - powiedział Ashton, biorąc łyka swojego picia. 

Szeroko otworzyłam oczy. Czemu Luke nie powiedział mi, że idzie na imprezę? To znaczy, nie miałabym nic przeciwko. 

- Naprawdę? - zapytałam, a Ashton skinął głową. 

- Zaraz za drzwiami - powiedział. 

Kiwnęłam głową, dziękując mu, zanim wyszłam drzwiami na ogród. Zakaszlałam, kiedy poczułam zapach dymu i czegoś słodszego. Luke siedział z Michael'em i jakimiś innymi kolesiami, paląc, ale to nie były zwykłe fajki. Wyglądało to na zioło czy coś. Luke wygląda źle jeśli mam być szczera. Ma poszarpane włosy i znowu ma podbite oko. Jego ojciec go uderzył? 

Zanim mogłam cokolwiek powiedzieć lub zrobić, Michael krzyknął moje imię, a Luke zwrócił całą uwagę na mnie z szeroko otworzonymi oczami. Czułam się nerwowo, podchodząc do nich. 

- Chcesz zajarać? - zapytał mnie jakiś koleś. 

Nigdy wcześniej go nie widziałam. Zmarszczyłam nos. Zanim cokolwiek powiedziałam, Luke złapał mnie w talii i rzucił spojrzenie chłopakowi z przerażającym uśmiechem. 

- Nie, do diabła, Will - rzucił. 

Luke patrzył na mnie gniewnym spojrzeniem. Nie rozumiem nawet czemu. Luke ostatni raz się zaciągnął i wstał, odciągając mnie ze sobą od wszystkich. 

- Co ty tu do kurwy nędzy robisz? - zapytał. 

Jego oczy są przekrwione. Prawdopodobnie jest pijany i na haju. 

- Co ty do kurwy nędzy robisz? Palisz trawkę, Luke? - zapytałam. 

Luke przewrócił oczami. 

faking |l.h| [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz