13.

474 21 6
                                    

(poprawiony)


Narrator

20 lat wcześniej...*


Nie rozumiał, co się dzieje. Dlaczego jego mama tak strasznie płacze? Dlaczego tata pakuje te wszystkie ubrania do walizki? Dlaczego nie chce z nim wyjść na zewnątrz i zagrać w piłkę nożną na betonowym podjeździe przed domem? Dlaczego odtrąca jego małe rączki, gdy ten chce tylko drobnego gestu, jakim jest uścisk?

W kącikach jego oczu powoli zbierały się łzy, które chwilę później spłynęły po policzkach. Ta cała niewiedza go przerastała. Czuł się tak słaby w swoim małym ciele. Nie miał jeszcze wystarczająco lat, aby zrozumieć sytuację lub się nią przejmować, ale gdy widział płaczącą mamę i tatę, który nie okazywał żadnych emocji, czuł się bezsilny. Chciał wiedzieć, co się dzieje.

Poczuł ramiona matki, obejmujące jego maleńkie ciało i jej kciuki, gdy ścierała łzy z policzków malca. Później przytulił się do jej bawełnianej koszulki, a obraz stał się ciemniejszy i nie widział tego, co działo się wokół niego. W ramionach mamy czuł się bezpiecznie, ale nie wiedział, dlaczego tata nie może go przytulić. Dlaczego on nie chce tego zrobić.

Odsunął się od Anne Marie, przecierając oczka piąstkami.

- Tatusiu...

- Shh, Ashy... – znów znalazł się w uścisku rodzicielki, nie mogąc powiedzieć nic więcej. – Nic nie mów, kochanie. Nie płacz.

I to właśnie zrobił. Nie płakał już nigdy więcej.


18 lat wcześniej...*


Próbował to zrozumieć. Po raz kolejny próbował na własną rękę zrozumieć sytuację. Ale nie potrafił. Raz po raz zerkał na matkę, która uśmiechała się od ucha do ucha, mówiąc coś do telefonu. Dawno nie widział jej tak szczęśliwej, jak teraz. Od dwóch lat nie uśmiechała się tak serdecznie jak teraz; przez ostatnie dwa lata mało się uśmiechała, ogólnie. Czteroletni blondyn podrapał się w głowę czekając, aż jego mama odłoży telefon, by mógł zadać nurtujące go pytania.

- Ashy, przeprowadzamy się do Sydney. – nie zdążył się odezwać, zanim informacja dotarła do niego. – Wyjeżdżamy za dwa tygodnie, kochanie.

- Dlaczego? – spytał, dalej nic nie rozumiejąc.

- Zamieszkamy teraz z Peterem, skarbie.

- Nie chcę mieszkać z Peterem. – jego głos lekko załamał się od napływających łez, ale szybko je powstrzymał. Nie mógł płakać, to było oznaką słabości. Nie płakał ani razu od dwóch lat. – Chcę zostać tutaj.

- Przykro mi, kochanie, ale to już postanowione. – kobieta uściskała syna. – Znajdziesz tam przyjaciół i jakoś się zaaklimatyzujesz, zobaczysz. Będzie dobrze.



Teraz


Zasłonięte do połowy żaluzje zamieniały średniej wielkości salon w ponure miejsce, pomimo kilku promyków słońca, którym udało się wedrzeć do wnętrza domu. Wiatr poruszał liśćmi na zewnątrz, zbierało się na burzę. Ciemne chmury przesuwały się po niebie, zasnuwając ostatnie źródło prawdziwego światła, jakiemu udało się wyglądać zza nich. Wszyscy siedzieli zamknięci w swoich domach, zapewne obawiając się nadchodzącej ulewy bądź burzy. Wtedy lepiej nie opuszczać bezpiecznych czterech ścian.

Scary blood | c.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz