02.

789 34 17
                                    

(poprawiony)

Rozdział dedykowany xLostDestinyx.

Scarlette


Calum otworzył drzwi. Wszedł do chłodnego, ciemnego wnętrza, jak się domyślałam, jego domu. Stałam jeszcze chwilę na zewnątrz, pośród burzy szalejącej za moimi plecami, ale kiedy spojrzał na mnie surowo, również postanowiłam wejść do środka. Chłopak szybko zamknął drzwi, oddzielając nas od burzy i zaświecił światło.

Bałam się wykonać jakikolwiek ruch, ale ostatecznie zdecydowałam się unieść głowę i nieśmiało przyjrzeć brunetowi. Był dość wysoki, na pewno dużo wyższy ode mnie, ale to zdążyłam już zauważyć. Jego ciemne włosy z blond pasemkami zupełnie zmokły, przez co teraz kleiły mu się do czoła. Oczy miały niesamowicie ciemny, lecz wciąż brązowy, kolor, a karnacja wskazywała na to, że raczej nie jest stąd albo bardzo dużo czasu spędza na naprawdę dobrej solarce.

Gdy chłopak odwrócił się w moją stronę, speszona spuściłam wzrok, nie chcąc by wiedział, że mu się przyglądałam. Po chwili odszedł do niewielkiego, jak mi się zdawało, pomieszczenia po lewej stronie korytarza, a chwilę później usłyszałam dźwięk lejącej się wody, zapewne była to więc kuchnia.

- Jeśli nie chcesz spędzić całej wieczności, podziwiając moje kafelki w przedpokoju – zza ściany wychyliła się jego ciemna czupryna. – to polecam ci wziąć prysznic. – wskazał palcem na drzwi naprzeciwko wejścia, zapewne łazienkę. – Tam jest łazienka.

Z powrotem zniknął w kuchni, a ja powolnymi ruchami zaczęłam ściągać przemoczone buty. Gdy już się z nimi uporałam, postanowiłam pójść w kierunku wskazanym mi wcześniej przez chłopaka. Oświeciłam światło, po czym weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi, przekręcając zamek. Nie czułam się zbyt pewnie, będąc tu z nim sam na sam. Albo w ogóle, będąc w domu obcego faceta. Jednak fakt, że jeszcze nie zrobił nic podejrzanego, nieco mnie uspokajał. Może wcale nie miał złych zamiarów i chciał tyko pomóc? Nie wszyscy ludzie mają złe zamiary, Scarlette. Z westchnieniem odwróciłam się w stronę kranu, opierając na nim na wyprostowanych rękach.

Dopiero, gdy spojrzałam w lustro, zawieszone w łazience, zdałam sobie sprawę, jak strasznie wyglądałam przez cały ten czas – mój makijaż postanowił pobawić się w cyrk. Jęknęłam zrezygnowana, zastanawiając się, czy prysznic to dobry pomysł, kiedy już stwierdziłam, że, mimo wszystko, tak, sprawdziłam jeszcze raz, dla pewności, czy drzwi są zamknięte, po czym zaczęłam ściągać z siebie przemoczone ubrania. Odwiesiłam je na suszarkę, modląc się, żeby wyschły w nadludzkim tempie. W międzyczasie odłożyłam telefon na brzeg kranu, nie mając pomysłu, co lepszego mogłabym z nim zrobić.

Weszłam pod prysznic, od razu odkręcając kurek z ciepłą wodą, spodziewając się, że i tak ani trochę jej nie popłynie, ponieważ w całym mieszkaniu było niepoprawnie zimno. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, z końca prysznica, wiszącego nade mną, trysnęła niemal wrząca woda. Zdławiłam krzyk, nie chcąc niepokoić właściciela, stając jak najdalej od wody i opierając głowę o chłodne płytki prysznica. Szybko odkręciłam drugi kurek i, na szczęście, po chwili temperatura wody się wyrównała.

Po kilku minutach wyszłam spod prysznica i momentalnie zatrzęsłam się z zimna. Kąpiel była mi potrzebna i na pewno odświeżająca, jednak z braku damskich kosmetyków do kąpieli, musiałam użyć tych, które stały samotnie na półce, dlatego też kilka razy spłukiwałam się dokładnie, by nie było ich tak bardzo czuć. Złapałam pierwszy ręcznik z brzegu, wycierając się nim, a następnie owijając, co jedynie trochę zneutralizowało uczucie chłodu.

Sprawdzając stan moich ubrań ze smutkiem stwierdziłam, że nadal są mokre. W sumie, mokre, to mało powiedziane – były przemoczone, co do suchej nitki. Właściwie nie powinnam się spodziewać niczego innego, ale głupia nadzieja cały czas tkwiła mi gdzieś z tyłu głowy. Westchnęłam zrezygnowana i uchyliłam drzwi.

Scary blood | c.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz