17.

393 27 4
                                    

(poprawiony)


Narrator


Obudził się. Zamrugał kilkukrotnie oczami, jednak obraz nadal mu się rozmazywał. Nie potrafił sobie przypomnieć gdzie i dlaczego się znajduje. Gorzej, nie pamiętał praktycznie nic z przeciągu ostatnich dwóch tygodni.

Znajdował się w sterylnym pomieszczeniu, pomalowanym na lekko zielony, przyprawiający o chęć zwymiotowania, kolor. Oprócz dużego łóżka, na którym leżał, w pomieszczeniu było jeszcze krzesełko oraz coś na kształt zasłonki. Naprzeciw niego znajdowała się długa szyba, przez którą widział dobrze korytarz na zewnątrz. Co jakiś czas przechadzały się po nim pielęgniarki czy lekarze.

Był w szpitalu.

Choć nie wiedział, dlaczego i kto go tam przyprowadził, narastała w nim złość. Kroplówka obok łóżka pracowała szybko, a w jego głowie narodził się genialny pomysł: wyrwać sobie tę igłę z ręki i pozabijać cały personel szpitala. Nim zdążył jednak cokolwiek zrobić, do sali wszedł lekarz.

- O, widzę, że się pan obudził. – starszy mężczyzna zatrzymał się pośrodku sali, lustrując chłopaka wzrokiem. – Cudownie.

Facet podszedł do bruneta, sprawdzając jego głowę. Ten dopiero wtedy zorientował się, że ma na niej opatrunek. Naraz wszystko zaczęło go boleć, powróciły mdłości, a świat zaczął się niebezpiecznie kręcić.

- Wszystko w porządku? – zapytał lekarz, spoglądając zaniepokojony na twarz chłopaka.

On natomiast pokręcił lekko głową i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć – zwymiotował tuż obok łóżka. Lekarz na szczęście zdążył się w porę odsunąć. Nacisnął czerwony guzik na ścianie, przywołując pielęgniarki. Kobiety w fartuszkach miały niestety tylko podać doktorowi odpowiednie leki oraz przyrządy lekarskie, a następnie zająć się tym, co zmajęcił dwudziestojednolatek.

Doktor Havey, bo tak brzmiało nazwisko na jego plakietce, rozpoczął badania nad wczoraj przyjętym brunetem, zmienił opatrunek na jego głowie oraz kazał połknąć leki, czego tamten za żadne skarby świata nie chciał wykonać.

- Proszę nie robić problemów i przyjąć leki, panie Blue. – nakazał Havey surowym tonem. – Nie zachowujmy się jak dzieci.

- Nie mów mi, kurwa, co mam robić. – warknął brunet, mierząc mężczyznę wściekłym spojrzeniem. – Co ja tu w ogóle robię?

- Polemizowałbym na ten temat. Krótko mówiąc, stracił pan przytomność po uderzeniu w coś twardego głową. Dodatkowo, nie polecam mieszkać narkotyków z alkoholem. Pani Blue...

- Moja matka tu jest?! – wykrzyknął, choć szybko pożałował tego, gdyż niesamowicie rozbolała go głowa, a świat na nowo zaczął wirować.

- Pani Blue nie chciała nam zbyt wiele powiedzieć. – kontynuował lekarz, niewzruszonym tonem. – Pamięta pan coś, cokolwiek?

- Nie. – wyznał, zgodnie z prawdą. – Nie pamiętam.

*

Scarlette


Obudziłam się cała obolała. Spanie na fotelu w salonie nie było najlepszym pomysłem, ale jakoś nie miałam siły ani ochoty, by dowlec swoje zwłoki na piętro i cokolwiek ze sobą zrobić. Przez blisko cztery godziny wpatrywałam się w ekran komórki, czy przypadkiem nie dzwonią ze szpitala, później z trudem przełknęłam kilka kawałków kurczaka i zajęłam się skakaniem po kanałach. W telewizji nie było jednak nic ciekawego, a ja stawałam się coraz bardziej i bardziej senna, aż w końcu zasnęłam.

Scary blood | c.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz