22.

400 23 3
                                    

(poprawiony)


Scarlette


Cicho otwarłam drzwi, do których w dalszym ciągu miałam swój klucz. A nawet, gdybym go zgubiła lub zapomniała, to zapasowy leżał zawsze pod wycieraczką.

Salon był czysty - odkurzony dywan, równo ułożone poduszki na sofie, wytarty telewizor. Wszystko wyglądało, jakby nigdy nie działo się tam nic złego. A w tym salonie wydarzyło się bardzo wiele złych rzeczy, o których nawet ciężko mówić.

Wolno, ostrożnie stawiając stopy na panelach, weszłam do kuchni. Możecie sobie teraz wyobrazić wyraz mojej twarz, gdy zobaczyłam moją mamę, spokojnie siedzącą przy wyspie kuchennej i pijącą kawę z niebieskiego kubka. Upuściłam torbę na podłogę, a wtedy kobieta zwróciła na mnie uwagę.

Dalej miała mocno zaczerwienione oczy i wory pod nimi, jednak makijaż dość skutecznie to wszystko maskował. Jej popękane usta nie były już tak strasznie zniszczone, prawdopodobnie za sprawą balsamu i dobrze kryjącej szminki. Włosy upięła w koka, do uszu włożyła kolczyki, a na szyi zawiesiła swój naszyjnik, który niegdyś dostała od taty. Kiedy wstała z krzesła, dłuższa, zielona tunika opadła na jej jeansy. Nie wyglądała, jakby dopiero co przeżyła jeden z największych dramatów rodzinnych.

Nim się spostrzegłam, zostałam zamknięta w mocnym uścisku matki. Nie odwzajemniłam jednak tego gestu, a moje ręce dalej bezwładnie zwisały przy bokach. Kobieta pociągnęła nosem, podczas gdy ja niewzruszenie wpatrywałam się w szafki przede mną.

- Scarlette... – drgnęłam, słysząc przepełniony troską głos mojej matki. Nigdy się tak nie odzywała. Bynajmniej nie do mnie. – Martwiłam się, córeczko. Ja tak bardzo cię przepraszam, nie powinnam...

- Nie. – odezwałam się zdecydowanie, odpychając ją od siebie. W jej oczach zobaczyła ból i zawiedzenie, ale zignorowałam to. – Nie martwiłaś się o mnie; martwiłaś się, że zostaniesz sama. Wmawiasz sobie, że dasz radę, ale obie wiemy, że tak nie będzie. Po co się okłamujesz?

- Kochanie, ja...

- Nie odzywaj się tak do mnie. – rzuciłam, może trochę zbyt ostro. W końcu to była moja mama. Ale przecież nigdy tak naprawdę nie zachowywała się dla ciebie jak matka. – Nagle stałam się dla ciebie ważna?

- Zawsze byłaś dla mnie ważna, Scarlette.

- Nie byłam. – głos mi się łamał, choć starałam się nad tym panować. Nie mogłam okazać słabości, nie teraz. – Byłam tą, na którą mogłaś zrzucić winę za śmierć swojej lepszej córki. Byłam tą, na którą mogłaś zrzucić winę za problemy Tylera. Byłam tą, na którą mogłaś zrzucić winę za swoje nieudane małżeństwo. Ale nigdy nie byłam dla ciebie ważna! I dobrze to wiem, i to najbardziej boli. Moje imię o tym świadczy*. Nie jestem głupia, domyśliłam się!

A raczej ktoś pomógł mi się domyślić, przemknęło mi przez umysł.

Mama wyglądała, jakby całe życie na nowo z niej uleciało. Patrzyła na mnie ze smutkiem, jakby chcąc w ten sposób zmienić moje zdanie. Ale dla mnie nie liczyło się to, co powiedziała teraz. Dla mnie ważne było to, co mówiła mi przez całe życie. I nic tego nie zmieni.


*

Możesz być rozbity

Mając te wszystkie pęknięcia na swojej skórze

Możesz być złamany

Tam, gdzie pojawi się światło


Scary blood | c.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz