14.

495 22 11
                                    

(poprawiony)


Calum


4:41am

chciałam porozmawiać.

4:43am

właściwie to nie chciałam rozmawiać, chciałam wyjaśnień. tak, musimy sobie wszystko wyjaśnić.

4:45am

gdzie jest Ashton?

- Szczerze mnie to nie obchodzi. – rzuciłem telefon w nogi łóżka, uprzednio upewniając się, że wyciszyłem dźwięk, abym mógł spokojnie powrócić do krainy snów.

Leżałem jednak tylko z otwartymi oczami, nie mogąc się zmusić do zaśnięcia. Zbyt wiele myśli zaczęło krążyć po mojej głowie. Dlaczego Scarlette napisała? Dlaczego o tak wczesnej porze? Czego chce od Ashtona? Te wszystkie pytania wydawały się mieć tak poplątaną drogę do odpowiedzi, że nie znajdywałem sposobu, by zasnąć.

Wstałem więc, wciągając na siebie pierwszą lepszą koszulkę oraz rurki leżące nieopodal, a także czarne vansy. Wychodząc z domu zarzuciłem na ramiona ciemną bluzę, leżącą w przedpokoju i zgarnąłem z szafki kluczki do samochodu.

4:58am

będę za godzinę. mam nadzieję, że nie zasnęłaś.



Jechałem całkowicie pustą autostradą. Oparłem łokieć o ramę otwartego okna, a z głośników samochodowych słychać było Paint You Wings. Było chłodno, ponieważ wcześniej padało, a im bliżej Venice, tym mocniejszy wiatr wiał. To była jednak idealna pogoda i pora, bym mógł sobie wszystko poukładać w głowie; pomyśleć, co dalej. Teraz, gdy ci wszyscy idioci się ode mnie odwrócili, musiałem działać na własną rękę – i bardzo dobrze, tak będzie najlepiej.

Nie chciałem tego przyznać, ale dość obszernie korzystałem z notatek pozostawionych mi przez Irwina. Trochę pomagały i pozwalały mi popatrzeć na niektóre rzeczy pod innym kątem, niż do tej pory.

5:27am

kiedy wyniki egzaminów?

5:29am

w przyszłym tygodniu? nie wiem, na pewno przed balem. uprzedzając twoje pytanie – bal jest w przyszły czwartek.

Pod dom Scarlette dojechałem niecałe pół godziny później, parkując nieco dalej, by nie zwracać na siebie uwagi. Musiałem wejść przez balkon, gdyż był blady świt i mogłem obudzić jej rodziców. Szczerze, to miałem to gdzieś, ale nie chciałem zaczynać kolejnej kłótni czy czegoś. Kiedy wbiegałem na teren posesji, drzwi wejściowe otworzyły się. Mój instynkt obronny się włączył i widziałem tylko dwie opcje: uciekać lub atakować. I choć sam przed sobą wstydzę się to przyznać, wykonałem pierwszą z tych rzeczy – uciekłem. Najszybciej, jak się dało znalazłem się pod balkonem Scarlette, kątem oka widząc prawdopodobnie jej ojca, wsiadającego do samochodu.

Zachowywałem się jak nastolatek, który potajemnie wymyka się do swojej dziewczyny. Ale to nie tak. Ja po prostu wolałem oszczędzić sobie i jej kłopotów. Co prawda, miałem małą ochotę, żeby kogoś uderzyć, a nawet wysłać na ostry dyżur, ale wolałem nie robić tego na rodzinie Scar.

Siedziała przy biurku, robiąc coś na komputerze. W jej uszach tkwiły słuchawki, prawdopodobnie nie usłyszałaby pukania w drzwi balkonowe, więc napisałem krótkiego esemesa. Wzdrygnęła się, prawdopodobnie jej telefon wydał dźwięk oznaczający przychodzącą wiadomość. Przez uchylone okno słyszałem urywki piosenki, płynącej z telefonu Scarlette, gdy podchodziła, aby wpuścić mnie do środka.

Scary blood | c.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz