Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Aishh, kto znowu... Podniosłam głowę ze stołu, chyba trochę mi się usnęło. Przetarłam oczy i rozejrzałam się w poszukiwaniu telefonu. Na podłodze leżały kartki z nutami i ''tekstami'' piosenek. Nie oszukujmy się, większość z nich nie nadawała się do niczego. Oczywiście, znalazłam między nimi telefon. Jakimś cudem, on zawsze ląduje gdzieś na podłodze. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- usiadłam między kartkami na podłodze. Ile ja spałam?
-Jimi-ssi!- czy kiedyś nastanie moment, w którym manager Kim nie będzie zaczynał rozmowy krzycząc?- Znowu usnęłaś w studiu! I to w dzień debiutu... Widzę Cię na miejscu za pół godziny i ani minuty dłużej!
Rozłączył się. Świetnie. Zapomniałam o tym, a może chciałam zapomnieć? W każdym bądź razie wzięłam wszystkie moje rzeczy i wybiegłam ze studia. Na szczęście, udało mi się złapać taksówkę. Chyba czas sprawdzić stan mojego wyglądu. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam się przeglądać. Aishh... Włosy się zbuntowały i stały we wszystkie strony, brak makijażu i wory pod oczami... Przecież Iggy z Sandy mnie zabiją jak to zobaczą. Eh.. trudno. Założyłam słuchawki i od razu poczułam się lepiej. Spojrzałm na zegarek. 8.16. Znowu spałam 2 godziny. Dobra Jimi spokojnie, wiem, że dasz rade. Czy ja gadam do samej siebie? No to schizofrenia się kłania, super.
Dlaczego zgodziłam się zadebiutować? A no tak Papa Yg.
-Powinnaś chociaż spróbować, Jimi.- Powtarzał Papa Yg za każdym razem, gdy oddawałam mu gotowe teksty piosenek.
-Wolę siedzieć w studiu niż na scenie.- odpowiadałam niezmiennie. I tak przez cały rok. W końcu się zgodziłam, dla świętego spokoju, ale miałam warunek. Chciałam stworzyć zespół mieszany, czytaj, ja i 4 chłopaków. Jak już mam się z kimś dogadywać to lepiej, żeby to byli chłopcy. Spokojnie, poznacie ich zaraz, proszę o cierpliwość. No, więc po paru miesiącach trenowania z tymi debilami, otrzymałam swoją szansę.
-Jesteśmy.- oznajmił oschle taksówkarz. Może trochę kultury? Zapłaciłam i wyszłam jak najszybciej. Nieprzyjemny typ. Po co tacy istnieją? Ostatnio zadaję sobie za dużo pytań..
Musiałam wejść od tyłu budynku, bo przed nim było zdecydowanie za dużo fanek. Że też im się chce tak sterczeć.. Założyłam kaptur i ruszyłam przed siebie. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w naszym pokoju. Los lubi się ze mnie nabijać, dlatego przy pierwszym lepszym zakręcie wpadłam na kogoś.
- Mianhamnida*.- ukłoniłam się w geście przeprosin. Nie patrz w górę, nie patrz.. no i ciekawość zwyciężyła. Spojrzałam w czekoladowe oczy i ujrzałam szeroki uśmiech. Skądś go kojarzę...
-Nic się nie stało.- uśmiechnął się jeszcze szerzej. JHope? Popatrzyłam na niego z zainteresowaniem. Otwierał usta by coś powiedzieć, lecz ja odwróciłam się i zaczęłam biec. Jeszcze tego by brakowało, żebym się spóźniła. Po za tym wyznaję zasadę: Jeżeli nie musisz z kimś rozmawiać, uciekaj. Znalazłam nasz pokój. Zza drzwi słychać było odgłosy suszarki i głośne śmiechy. Weszłam do środka i ukłoniłam się.
CZYTASZ
Best Forever|| Kpop
FanfictionZastanawialiście się kiedyś co się stanie, gdy do koreańskiego show biznesu dołączy zespół mieszany? Jak poradzi sobie Jimi jako jedyna dziewczyna w zespole? Co zrobi, gdy jej wszystkie tajemnice wyjdą na jaw?