#Dzień z BTS

2K 132 20
                                    

-Tabi zwolnij trochę.- starałam się dotrzymać mu kroku. Na chwilę straciłam go nawet z oczu. Niestety lotnisko w Seoulu zawsze było pełne ludzi.

-Nie mogę się przyzwyczaić do tych Twoich krótkich nóżek.- wystawiłam mu język.

-Telefon Panience dzwoni.- usłyszałam od ochroniarza, która szedł przede mną. Ledwo wróciłam i już jakiś CEO dzwoni.

-Słucham.- bądź co bądź musiałam odebrać telefon.

-Jimi-ssi mam do Ciebie ogromną prośbę.- oho CEO BigHit ma problem.

-W święta?- zapytałam ironicznie.

Tabi zaczął mi się przyglądać.

Popatrzyłam na prawo i ujrzałam grupkę dziewczyn trzymające bilbord z napisem ''We love Jimi''

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Popatrzyłam na prawo i ujrzałam grupkę dziewczyn trzymające bilbord z napisem ''We love Jimi''. Uśmiechnęłam się i zrobiłam serduszko w ich stronę.

-Ja wiem.. Ale nasz choreograf złamał nogę, a tylko Ty znasz ten układ.- mówił już błagalnym tonem. No tak gala ''MAMA'' już za parę dni i tak kiepsko jeżeli nie będą mieli choreografii specjalnej.

-Będę za pół godziny.- rozłączyłam się i ruszyłam za ochroniarzem.

-Co jest?- zaczepił mnie Tabi. Starałam się odmachiwać każdemu fanowi na lotnisku.

-Praca wzywa.- T.O.P pokręcił głową.

-Odpoczęłabyś trochę. Szczególnie, że kataru dostałaś.- zwrócił mi uwagę. Faktycznie ciekło mi z nosa i bolała mnie głowa, ale to nic.

-Po gali się postaram.- uśmiechnęłam się do niego i zwróciłam do managera.- Jedziemy jeszcze do BigHit.

*

-Mógłbyś mi kupić chusteczki? Najlepiej dużo.- zwróciłam się do managera, gdy już weszliśmy do budynku. Ten pokiwał głową i wyszedł. Nie zapytał nawet gdzie będziemy. Aish. Podeszłam do recepcji.- Przepraszam?

-Słucham.- recepcjonistka obróciła się w moją stronę i dopiero mnie poznała.- A tak drugie piętro.

-Mam prośbę. Jakby pałętał się tu taki mężczyzna w średnim wieku z chusteczkami to proszę go przyprowadzić.- uśmiechnęłam się.

-Ne.- dziewczyna odwzajemniła uśmiech.

-Komawo.- ruszyłam w stronę wind. Dobrze, że w walizce miałam jeszcze jakieś dresy, w które mogłam się przebrać.

Na początku nie wiedziałam, w którą stronę mam iść, ale po dłuższej wędrówce usłyszałam donośny śmiech. Szłam w kierunku hałasu i śmiechów. To nie tak, że byli dość głośni, a mi głowa pękała. Aish. Otworzyłam lekko drzwi, aby zobaczyć czy to na pewno oni. Ja mam zwidy, schizofrenie czy fatamorganę?

Best Forever|| KpopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz