#22

1.9K 121 13
                                    

W dormie byłam gdzieś koło 1 w nocy dopiero. Weszłam do salonu, gdzie usnęli moi chłopcy razem z Vixx. Czy oni pili?! Westchnęłam tylko pod nosem i zaczęłam przykrywać ich kocami, które zawsze trzymałam w salonie. Zatrzymałam się przy śpiącym Ravim. Uśmiechnęłam się na ten widok. Przez chwilę wydawało mi się wszystko w porządku. Przez chwilę... Wśród chłopców nie było Jiyana... Zaczęłam go szukać po całym mieszkaniu, jednak ani śladu. Dziwne, bo jeszcze nigdy mu się to nie zdarzyło. Usiadłam w kuchni i wyjęłam laptopa. Po jakiejś godzinie moja głowa już ledwo się trzymała. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Popatrzyłam w stronę hałasu.

-Jiyan?- chłopak nie zareagował.- Shin?!

Chłopak na dźwięk swojego imienia obrócił się.

-Możesz mnie nie ignorować?- Jiyan ruszył w moją stronę. Oniemiałam, gdy jego sylwetka wyłoniła z cienia. Sweter, który niegdyś był cały, teraz był w strzępach. Jego twarz była cała we krwi.

-Siadaj.- poleciłam mu.

*Jiyan*

-Za pierwszą nagrodę- wznieśliśmy kieliszki w górę.

-W sumie to nie nasza pierwsza nagroda.- skomentował Akki, który brzydził się wręcz alkoholem. Na dworze było już trochę za zimno, więc siedzieliśmy w salonie.

-No nie, ale pierwsza taka z programu, a nie gali.- przekonywał go Wenz. Akki się naburmuszył, ale nie na długo. Wenz widocznie wiedział jak go uspokoić. Urocze. Też bym się tak chciał poprzytulać... Najlepiej do Iggy... Alkohol, który wypiłem widocznie dodał mi odwagi, bo ruszyłem w stronę drzwi.

-Jiyan, gdzie idziesz?- zapytał mnie N, który się ledwo trzymał na nogach.

-Muszę coś ważnego załatwić.- już miałem wyjść, ale ktoś złapał mnie za ramię.

-To nie ma sensu.- wyszeptał do mnie Seok. Normalnie może bym go posłuchał, ale nie dzisiaj. Wyszarpałem się i wyszedłem na zimną ulicę.

Był już późny październik, więc za ciepło to nie było. Gdy dotarłem do drzwi Iggy i Sandy, zawahałem się. Co jak ich nie ma i szedłem tu na darmo? Ogarnąłem się. Nie czas na takie myślenie. Zapukałem pierwszy raz. Drugi raz. Nikt nie otwierał, a moja nadzieja i zapał gasły z każdym kolejnym pukaniem. W końcu postanowiłem zobaczyć czy drzwi były otwarte. Na moje nieszczęście były. Wszedłem, więc po cichu pytając czy ktoś jest w domu. Usłyszałem jęki z salonu. Chyba przeszkodzę Sandy i Hyungwonowi... Jednak to nie byli oni... Moje serce pękło na pół, gdy wszedłem do salonu.

-DLACZEGO?- wykrzyczałem to do rozebranej Iggy, która była w ramionach Wonho, który nie miał tylko koszulki. Byłem wściekły. Nie panowałem już nad sobą.

-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ?!- podszedł do mnie, równie wkurwiony jak ja, Wonho i popchnął mnie na ścianę.

-Kochanie, przestań!- Iggy położyła dłoń na ramieniu Wonho, zakrywając się kocem.

-JEGO NAZYWASZ KOCHANIEM?- rzygać mi się chciało na jej słowa.

Wonho nie wytrzymał i dostałem prosto w twarz. Zaczęliśmy się bić, nie zwracając uwagi na różne rzeczy. Iggy próbowała nas rozdzielić, ale na marne. Już nawet nie słyszałem jej słów. Biłem w co popadnie. Po chwili poczułem czyjeś ramiona, które wyprowadzały mnie z mieszkania. Popatrzyłem na wkurwionego Hyungwona. Ten wyrzucił mnie z domu i zatrzasnął za sobą drzwi.

Best Forever|| KpopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz