dwudziesty ósmy

377 21 14
                                    

- Skylar Rebecca Ellis, chyba cię zamorduje! - usłyszałam kiedy weszłam do mojego mieszkania zaraz po tym jak Mike odwiózł mnie do domu. Zoe szła wściekła w moją stronę, a ja niezbyt wiedziałam co mam zrobić. Spojrzałam błagalnie na Dylana, ale on tylko wzruszył ramionami i poszedł do salonu. - Dlaczego się do mnie nie odzywasz i dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie po tym wszystkim?! Dlaczego dowiaduje się wszystkiego od twojego brata i dlaczego do cholery miałaś mnie przez ostanie dwa tygodnie głęboko w dupie?!

- Przepraszam - spuściłam wzrok pod wpływem jej intensywnego spojrzenia. Miała łzy w oczach, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że kompletnie ją olałam.

- Luke znów wszedł do twojego życia i znów zapominasz o całym świecie. Po co ja w ogóle starałam się wam pomóc? Gdyby nie Calum to nawet nie widziałabym, że byłaś w domu. Myślisz, że przepraszam załatwi całą sprawę?! - naskoczyła na mnie, a ja czułam się w tej sytuacji bardzo nie komfortowo.

- Wiem, że źle zrobiłam, ale zrozum mnie. Nie miałam na nic siły po tym co się stało. Nie pomyślałam o tobie - powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Jak zwykle powiem kilka słów za dużo, bo dziewczyna rozpłakała się już na dobre. - Nie miałam tego na myśli Zoe.

- Wiem o tym, tylko po prostu to boli. Czuję się tak jakbyś potrzebowała mnie tylko wtedy kiedy nie ma przy tobie jego. Nie widzisz jak on miesza w twoim życiu? To przez niego Nate nie żyje - z trudem wypowiadała każde zdanie, bo jej płacz wszystko utrudniał.

- Nie masz racji - pokręciłam przecząco głową. - Nate nie żyje przeze mnie i przez moją głupotę.

- Jak zwykle go bronisz...

- A co takiego złego zrobił Luke, że miałby być winny?! - podniosłam głos, bo zaczynała mnie denerwować. Jej oskarżenia były zupełnie bezpodstawne.

- Namieszał ci w głowie. Zmieniałaś się przez niego Sky. Gdyby nie on to wzięlibyście ten pieprzony ślub i już nigdy byś o nim nie pomyślała. Zrozum, że Nate dbał o to żebyś to ty była szczęśliwa, a Luke dba tylko o siebie! - nawrzeszczała na mnie. Starałam się nad sobą panować, bo wiedziałam, że dziewczyna się o mnie martwi. Gdyby jej to nie obchodziło nie zrobiłaby takiej awantury, co nie zmienia faktu, że nie podobało mi się jej zachowanie.

- Jeśli tak oceniasz Luke'a, to Calum musi być taki sam - prychnęłam. - Oboje są dupkami.

- Nie porównuj ich, bo Calum nie ma z tym nic wspólnego...

- Hej, może trochę wyluzujecie. Nie chciałem się wtrącać, ale przecież całe osiedle was słyszysz - na korytarz wkroczył Dylan za co byłam mu bardzo wdzięczna. - Jesteście przyjaciółkami i chyba nie macie zamiaru pokłócić się o tego idiote? - teraz już obie płakałyśmy, a chłopak patrzył nas jak na idiotki.

- Przepraszam - załkała i podeszła do mnie żeby się przytulić.

- Nie to ja przepraszam - przytuliłam ją mocno i razem wylewałyśmy łzy na swoim ramieniu.

- Jak ty sobie tu beze mnie radziłaś - brunet westchnął, a my się zaśmiałyśmy. Jak zwykle był skromny i potrafił poprawić nam humor.

- Pogadamy? - zapytałam odsuwając się od blondynki, a ona tylko kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Przeszłyśmy do salonu gdzie usiadłyśmy wygodnie na kanapie. Dylan przyniósł nam kawę i gdzieś wyszedł, chyba zadzwonić.

- Przepraszam za to co powiedziałam - odparła. Tak szczerze to nie byłam na nią zła, bo to była czysta prawda.

- Nie powinnyśmy się w ogóle przez niego kłócić. Luke w gruncie rzeczy się zmienił i naprawdę stara się naprawić swoje błędy - powiedziałam.

Jak zwykle starałam się go bronić i chyba tylko wtedy gdy dostałam ten okropny list wykrzyczałam o nim coś złego. Byłam głupia, ale nie potrafiłam inaczej. Przecież spędziłam z nim wiele dobrych chwil i praktycznie wszystkie moje wspomnienia, które się z nim wiążą, są najlepsze jakie do tej pory miałam. Z drugiej jednak strony, gdybyśmy wrócili na początek tej historii, kiedy zaczęłam układać sobie życie bez niego, zmieniłam się nie do poznania. Wtedy bym nigdy nie pomyślała, że znów go zobaczę, że znów będę mogła posmakować jego ust i znów będę mogła spojrzeć w jego śliczne oczy. Ta miłość jest popieprzona, bo gdybyśmy się wtedy nie spotkali to zapewne bym zapomniała, albo chociaż pogodziłabym się z tą stratą. Trzy lata okazały się zupełną stratą czasu, bo tylko myślałam. Nie potrafiłam się na niczym skupić, bo ciągle zastanawiałam się gdzie jest Luke i co może tam robić. Męczyło mnie, czy może myśli o mnie, lub czy pragnie mnie znów obok tak jak ja tego pragnęłam. Nie myślcie, że Nate już wyszedł z mojej głowy, bo tak się nigdy nie stanie. Kiedy raz kogoś pokocham, to już na zawsze czuje z nim tą więź. Nie wiem czy to jest dobre, czy złe. Po prostu czuje się zobowiązana do tego żeby pamiętać. Przeszłam już tak wiele i zamknęłam za sobą tyle rozdziałów, że powinno mi to pójść z łatwością, ale nigdy tak nie było. Następnego dnia musiałam zmierzyć się z kolejnym zakończeniem na pogrzebie i wcale nie było mi łatwo.

- Wiem to Sky - przytaknęła. - Widziałam to po nim kiedy do mnie przyszedł - przygryzła wargę. - Trudno mi tylko uwierzyć, że można kogoś tak mocno pokochać. Wasza historia nie jest porywająca, ale jest prawdziwa. Kochacie się tak mocno, że nie potrafię tego pojąć i cholernie wam zazdroszczę.

- Ale to nie jest ta właściwa miłość Zoe - westchnęłam.

- A jak według ciebie wygląda właściwa miłość? Nie ma na to przepisu. Miłość to zlepek wszystkich uczuć i nie wmówisz mi, że u was tego nie ma - stwierdziła. - Przykro mi, że to powiem, ale nawet między tobą a Natem nie było czegoś takiego. Kochaliście się, to fakt, ale nigdy nie było między wami aż takiej chemii.

- Czasem czuje się tak, jakby na tym świecie były moje dwie połówki. Z jednej strony jest Luke, a z drugiej... Był Nate.

- Może teraz Luke jest już tym jedynym? - uniosła brwi uśmiechając się do mnie. Nie mogłam jej przyznać racji.

- Nie uważam tak - pokreciłam przecząco głową. - Nadal coś nas blokuje.

- Blokuje was Nate, ale musisz sobie uświadomić, że jego już nie ma i żyć. Nie mówię, że już macie być razem, bo od jego śmierci minęło dwa tygodnie i widzę, że jeszcze się po tym nie pozbierałaś, ale na pewno wiesz, że jedyne czego on by chciał to twojego szczęścia - jej radosny wyraz twarzy w jakiś sposób mi pomagał. - Jeśli czujesz, że naprawdę go kochasz daj wam drugą szansę.

- Wiesz co Zoe? - zapytałam i objęłam ją mocno. - Jesteś najlepsiejszą przyjaciółką na całym bożym świecie.

- Jak będziesz mi tak słodzić, to moje ego w końcu eksploduje - zaśmiała się nadal trzymając mnie w uściskiu.

- Spokojnie mała jędzo, nie pozwolę na to.

___________________________________
Znów cierpię na brak weny. Czy to kiedykolwiek minie?

Ily ♥

Don't Come Back To Me | l.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz