Rozdział 9

66 4 0
                                    

Natalie POV

Obudziłam się w pomieszczeniu, którego w ogóle nie kojarzę. Złapałam się za głowę próbując sobie przypomnieć jak się tu znalazłam, dlaczego tu jestem i gdzie ja jestem... Ale to na nic... Głowa bolała mnie coraz bardziej, a piszczenie urządzeń tylko czyniło ból mocniejszym... Opadłam z powrotem na poduszkę i zamknęłam oczy próbując sobie coś przypomnieć, ale jedyne co pamiętałam to trzask drzwi frontowych naszego domu i siebie na zewnątrz budynku. 

Siebie... na wolności...

A dalej już nic nie pamiętam...

- Panie doktorze nie wiem co się dzieje, wszystkie urządzenia jakby oszalały, wszystkie się włączyły i zaczęły robić wielki hałas. Pacjentka z sali obok się bardzo skarży. Nie wiedziałam co robić, więc po prostu do pana pobiegłam... - usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a potem ten kobiecy głos

- Dobrze... proszę się nie denerwować i wezwać ordynatora głównego - poczułam ciepłe powietrze na mojej twarzy jakby ktoś na mnie chuchał. Gwałtownie otworzyłam oczy i ujrzałam starszego mężczyznę.

Lekarz szybko odskoczył krzycząc, a potem mamrocząc coś w stylu "Muszę rzucić tę robotę".

- Natalie, prawda? - zapytał śmiesznie przechylając głowę, przytaknęłam mu i uśmiechnęłam się lekko - usiądź, muszę cię zbadać

Posłuchałam polecenia lekarza i szybko usiadłam, mężczyzna szybko mnie zbadał, a potem odsunął się i spojrzał w jakąś kartkę, która pewnie była kartą pacjenta. Po chwili usłyszeliśmy otwieranie się drzwi, a chwilę potem do sali wszedł drugi mężczyzna. Był ubrany w kitel, a w ręku trzymał jakąś teczkę.

- Co się dzieje Bob? - zapytał i wyjął facetowi z rąk rzekomą kartę pacjenta

- Sam nie wiem panie ordynatorze - podrapał się po głowie - zbadałem ją i wychodzi na to, że jest okazem zdrowia, ale panna Quinn twierdzi, że źle się czuje i wszystko ją boli.

Miał rację... 

- A o co chodzi z tymi "szalonymi" urządzeniami? - zrobił cudzysłów w powietrzu - Pani Heleter przybiegła do mnie, a ja już z korytarza słyszałem, że wszystkie urządzenia oszalały i ona tu dłużej nie będzie pracować, bo ten szpital jest nawiedzony - powiedział kpiąco

- Ach tak te urządzenia... Teraz już wszystko ucichło, ale wcześniej... - zaśmiał się - wcześniej faktycznie dziwnie się zachowywały

Obaj lekarze kontynuowali swoją jakże przedziwną konwersację, a ja z powrotem opadłam na łóżko. Byłam taka zmęczona i za nic w świecie nie wiedziałam co się stało zanim tu trafiłam i dlaczego tu trafiłam... Może to po prostu jeden z moich dziwnych i psychopatycznych snów, które ostatnio miewam bardzo często... I z tą myślą zasnęłam. 

**********

Poczułam lekkie szturchanie, otworzyłam powoli oczy i zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić je do światła. 

- Natalie... skarbie spałaś tak długo... - moja mama prawie płakała - już myślałam, że się nie obudzisz - przytuliła mnie, a potem wyjęła chusteczkę z torebki i otarła łzy 

- Mamo przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zostawiła... - powiedziałam chwytając jej dłoń

- Był u ciebie lekarz? - zapytała przysuwając sobie krzesło

- T... Nie wiem

Był?

Nic nie pamiętam...

Deja vu?

- Jak to nie wiesz? - zapytała dotykając swoją dłonią mojego czoła

- Nie wiem... Jaa jaa nie pamiętam... - westchnęłam, byłam bardzo zdezorientowana 

To jest jakieś chore!

- Skarbie... Na pewno pamiętasz... - popatrzyła na mnie z nadzieją w oczach - Spróbuj sobie przypomnieć - powiedziała już nieco głośniej, gdy nic nie odpowiedziałam ona znowu na mnie popatrzyła - Natalie do cholery przypomnij sobie! - wzdrygnęłam się na jej bardzo podniesiony głos, ale ona gdy zobaczyła, że się boje złagodniała - przepraszam skarbie... Po prostu jestem zmęczona... - wstała i zaczęła krążyć po pomieszczeniu - nie spałam kilka nocy...

- Mamo idź odpocznij... Ja dam sobie radę... Nie martw się, wszystko sobie przypomnę... - powiedziałam spokojnie, mama się do mnie uśmiechnęła i wyszła z sali ów wcześniej się ze mną żegnając i zapewniając mnie, że za nie długo wróci. Wierzyłam jej...

Gdy moja mama wyszła, opadłam ciężko na poduszkę i wpatrywałam się w biały sufit. Dlaczego ja nic nie pamiętam, a może to tylko chwilowe... Może to co wstrzyknął mi mój ojciec, aby mnie uspokoić ma skutki uboczne. A jest nimi utrata pamięci na czas nieokreślony?

Nie wiem, ale mam nadzieję, że moja mama poszła z tym na policje, a on zgnije w więzieniu... Ukrywali mnie przez tyle lat, a kiedy wreszcie się stamtąd wydostałam wpadłam w jeszcze większe bagno zwane potocznie szpitalem i jakąś chorobą, której lekarze nie mogą wykryć. Moi rodzice meli rację, gdy wyjdę z domu zaczną się moje kłopoty i oto one.

Teraz wiem jedno... Dobrze, że nigdy nie zmusiłam się do posłuchania moich rodziców, bo gdybym ich posłuchała nigdy nie zaznałabym normalnego życia....

_____________________

Drodzy państwo oto za wami...

KOLEJNYYYYYYYYYYYYY ROZDZIAŁ!

Mam dylemat...

I chciałabym abyście pomogli mi go rozwiązać!

Waham się czy:

 A) skomplikować bardzo tą historię  i sprawić, że będzie trzymała w napięciu (uczyni to, iż historia będzie dłuższa)

B) sprawić, aby ta historia była spokojna, a wszystko pięknie się rozwiązało (uczyni to, iż historia będzie krótsza)

Piszcie w komentarzach!

Do zobaczonka!

Anka

HiddenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz