Po odebraniu naszych lodów poszłyśmy z powrotem na rampy, gdy tylko usiadłyśmy na trawie. Chłopcy podbiegli do nas i usiedli obok nas
- Wiesz, że jesteś najlepsza? - powiedział Nath odbierając ode mnie jego lody czekoladowe
- Wiem - zaśmiałam się
Dziewczyny rozdały lody swoim chłopakom i zabrały się za swoje porcje
- Ej, a nasze lody? - jęknął niezadowolony i zdziwiony James
- Przykro nam musicie sami po nie iść - powiedziała Caro z udawanym smutkiem
- Jesteście wredne! - powiedział tym razem Steve - Ale nie ty Natalie, ciebie uwielbiam - popatrzyłam na niego z uniesionymi brwiami
- Nie pójdę ci po lody - powiedziała rozbawiona
- Dobra sami sobie pójdziemy, ale nie liczcie na to, że jutro zrobię zapiekankę na obiad - chłopcy jęknęli niezadowoleni na jego słowa, a my z dziewczynami się roześmiałyśmy
- Jak chcesz ja ci pójdę po lody - usłyszeliśmy jakiś kobiecy głos za nami
- Shanel! - krzyknął James, sobowtór Justina, są bliźniakami
Justin jak poparzony wstał i podszedł przytulić dziewczynę, to samo zrobił James. Nicki popatrzyła na nas zdziwiona, po czym wstała i podeszła do swojego chłopaka.
- Właśnie Shanel poznaj Nicki - Nicki posmutniała - moją dziewczynę - rudowłosa natychmiast się rozpromieniła
- O matko nie wierzę! Wreszcie sobie kogoś znalazłeś! - krzyknęła uradowana i przytuliła dziewczynę - nie przedstawiłam się jaka ze mnie idiotka, jestem Shanel kuzynka tych dwóch tu - skinęła głową na bliźniaków
Przywitaliśmy się z brunetką, a potem rozmowa szła dalej. Okazało się, że Shanel jest od nas starsza o 2 lata i studiuje prawo w Nowym Jorku. Przyjechała do bostonu, ponieważ przesunęli jej rozpoczęcie roku o miesiąc z powodu remontu uczelni. Byliśmy tak zajęci rozmową, że nie zauważyliśmy, iż zrobiło się ciemno.
- Chyba pora wracać - powiedział Alex - Boston nie jest bezpieczny nocą - Nathaniel popatrzył na mnie, a ja na niego
Coś o tym wiem...
Blondyn położył dłonie na moich ramionach, by mnie trochę pocieszyć. Pomógł mi wstać i podniósł swoją deskę.
- Odprowadzę Natalie - powiedział nawet nie pytając mnie o zgodę
- Czekaj idziemy z wami - Colin wstał i podał dłoń Caro, aby jej pomóc - Caro mieszka niedaleko Nat, a więc możemy iść razem - uśmiechnął się, a Caro oparła się o jego ramię
- Będziesz musiał mnie ponieść, bo nie mam siły - jęknęła
- Nie ma sprawy kochanie - pocałował ją w czubek głowy
- Weźmiecie nasze deski?- Nathaniel zapytał się reszty chłopaków, na co oni kiwnęli twierdząco głową - Chodź tu mała - zagarnął mnie do siebie ramieniem za co mu bardzo dziękuje, ponieważ robi sie chłodno i troszkę mi zimno
Blondyn po chwili odsunął sie ode mnie, zdjął z siebie swoją bluzę, nałożył mi na ramiona i z powrotem przyciągnął mnie do siebie ramieniem
Od razu lepiej
- Dziękuje - powiedziałam - ale nie będzie ci zimno? - zapytałam
- Ogrzejesz mnie - na te słowa posłałam mu zdziwione spojrzenie
Nagle Nath złapał mnie za uda i podniósł. Zaskoczona splotłem szybko ręce na jego karku i uśmiechnęłam sie
- Przytul sie - powiedział
Położyłam głowę na jego ramieniu mając doskonały widok na idącego za nami Colina, który niósł zmęczoną Caro. Szatyn uśmiechnął się do mniema co ja odwzajemniałam uśmiech i ułożyłam głowę wygodnie na ramieniu Nathaniela, który ułożył głowę w zagłębieniu mojej szyi. Szliśmy tak dobre 15 minut
- Ej Nath - szepnął Colin tak cicho by nie obudzić szatynki, która usnęła w jego ramionach, Nathaniel zatrzymał sie i odwrócił w stronę chłopaka - ja ide ją odstawić, jak nie będzie jej rodziców pewnie zostanę u niej na noc. Nie, żebym sie bał wracać po nocy, ale sam dobrze wiesz
- Spoko dam sobie radę - zakładam, że Nathaniel sie uśmiechnął
Colin pożegnał sie z nami i odszedł w stronę domu Caro, a Nath szedł dalej.
- Nath? - zapytałam cicho
- Tak? - powiedział nie zaprzestając spaceru
- Dziękuję - odchyliłam sie spoglądając mu prosto w oczy
- Za co? - zmarszczył czoło
- Za to, że mnie uratowałeś... - powiedziałam cicho
- Nie musisz, przecież jestem za ciebie odpowiedzialny, to moja praca
M
_______
Co to się stanęło ? 😱😱😱😱W mediach zdjęcie Justina
CZYTASZ
Hidden
RomanceHistoria dziewczyny, którą ukrywano przed światem i ludźmi. Rodzice tak ją kochali, że nie chcieli jej wypuścić. Nie chodziła do szkoły, nie znała nikogo prócz dwojga dorosłych, których skrzywdziło życie... Codziennie wyglądała przez okno i zastanaw...