Od mojego pobytu w szpitalu minęły już 3 tygodnie, a od jutra zaczynam swoją naukę w szkole. Pamięć mi wróciła chociaż nadal mam małe kłopoty, ale to rzadko.Na początku bardzo bałam się iść do szkoły, a bardziej bałam się pytań typu: Kim ty jesteś? Skąd się tu wzięłaś? lub odzywek takich jak: Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam/łem..., na szczęście Shane szybko mnie odciągnął od tych "czarnych scenariuszy".
Odpowiedź brzmi: tak
Tak widuję się z Shanem.
Przez te 4 tygodnie bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Pokazał mi miasto, moją przyszłą szkołę, a poza tym bardzo pomógł mi się przyzwyczaić do życia nastolatki.
Nie myślcie, że powiedziałam mu co mnie spotkało i dlaczego nigdy wcześniej nie widział mnie w tym mieście. Przynajmniej jeszcze nie teraz....
Razem z mamą mieszkamy w całkiem sporym mieszkaniu niedaleko mojej przyszłej szkoły i domu Shane'a.
W skrócie wszystko jest dobrze. Nadal tęsknie trochę za tatą, ale za każdym razem, gdy o nim myśle przypominam sobie to co on mi zrobił. To jak bardzo mnie skrzywdził. To, ze więził mnie przez tyle lat w tym psychiatryku zwanym potocznie domem.
- Hej Nat! Słuchasz mnie? - głos Shane'a wybudził mnie z transu. Podniosłam na niego wzrok i posłałam przepraszające spojrzenie
- Przepraszam zamyśliłam się - uśmiechnęłam się lekko - Co mówiłeś? - wzięłam łyka swojej juz trochę zimnej latte i popatrzyłam z powrotem na niego
- Oh Natalie Natalie w jakim świecie ty żyjesz - posłałam mu mordercze spojrzenie i wróciłam do swojej latte
- W wariatkowie - mruknęłam pod nosem
- Co? A zresztą nie ważne. Za miesiąc jest bal wiosenny, a ty tam idziesz.
- Idę? - uniosłam brwi
- No tak! Jasne, że idziesz! - krzyknął uradowany - ze mną i moimi kumplami - o mało nie zachłysnęłam się kawą
- Kumplami?! - krzyknęłam piskliwym głosem zwracając na siebie uwagę większości osób w kawiarni
- No tak. Chyba nie myślałaś, że nie mam przyjaciół - zapytał robiąc śmieszną minę
- Nie o to chodzi. Ja jedna dziewczyna z kilkoma chłopakami? - zapytałam
- Taaa kilkoma - odwrócił wzrok i wziął łyka swojej kawy
- Shane? -zapytałam wyczekująco
- Tak Natalie wiem jak mam na imię - uśmiechnął się próbując odbiec od tematu
-Shane! - krzyknęłam- nie udawaj głupka wiesz o co mi chodzi! - on tylko zaśmiał się i popatrzył na mnie z rozbawieniem
- Ale ja naprawdę ie wiem o co ci chodzi! - podniósł ręce w geście obronnym
- Ilu ich będzie? - powiedziałam zrezygnowana
- Około 10 - powiedział, a ja zakrztusiłam się powietrzem
- Ilu przepraszam?!
- No około 10, ale nie jestem pewny, bo jeszcze nie wszyscy się zdecydowali - powiedział obojętnie
- Taaa to teraz to już na pewno nie pójdę...- mruknęłam
- Natalieeee proszę - zrobił minę zbitego psiaka
Nie wiem czemu, ale ta mina działa chyba tylko na mnie. Nikt się na nią nie nabiera. Ale ona tak słodko patrzy tymi swoimi dużymi oczami i wyciąga dolna wargę do przodu, a to wygląda tak sweeet.
- Ughhh no dobra, pójdę, ale obiecaj mi, że nie zostawisz mnie tam samej
- Nie mogę, muszę iść do Kornelii'
- Co?! - pisnęłam - Ale ja tam nikogo nie znam
- Spoko poradzisz sobie - powiedział śmiało - jesteś już dużą dziewczynką - w jego głosie słyszałam taką obojętność co do tego co ja tam będę robiła. To...to mnie zabolało...
- No nie wiem... - mruknęłam trochę zła - wiesz muszę już iść - sprawdziłam godzinę na telefonie
19:30.... No zaszalałam...
- Odprowadzić cię? - zapytał wstając
- Nie musisz... ale dzięki - posłałam mu fałszywy uśmiech, zostawiłam należną kwotę za kawę na stole i wyszłam z kawiarni.
Shane zdecydowanie nie zachował się jak przyjaciel. No wiem przez ostatnie 4 tygodnie widywaliśmy się prawie codziennie, ale czy to oznacza, że jesteśmy przyjaciółmi?
Widocznie nie...
Zresztą co ja wiem o przyjaźni? Całe życie spędziłam pod kluczem...
Szłam wściekła ulicami Bostonu, nie patrząc przed siebie ani za siebie tylko na chodnik. Założyłam kaptur żeby mniej rzucać się w oczy i ruszyłam dalej przed siebie.
Miałam go za przyjaciela
Właśnie.... Miałam....
Ale czy teraz nie mam?
Sama nie wiem.
Potrzebuje kogoś kto mi pomoże...
Kogoś prawdziwego, osobę, która nie zostawi mnie dla pierwszej lepszej dziewczyny. Osoby dla której przyjaciele są ponad wszystko. Nie licząc oczywiście rodziny.Potrzebuję osoby, dla której świat nie ma granic....
Potrzebuje osoby, która nauczy mnie żyć....
CZYTASZ
Hidden
RomanceHistoria dziewczyny, którą ukrywano przed światem i ludźmi. Rodzice tak ją kochali, że nie chcieli jej wypuścić. Nie chodziła do szkoły, nie znała nikogo prócz dwojga dorosłych, których skrzywdziło życie... Codziennie wyglądała przez okno i zastanaw...