- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytałam Nathaniela- Nie wiem... - spuścił głowę - Bałem się, że mi nie wybaczysz...
- Nath... - położyłam dłonie na jego policzkach i podniosłam jego głowę tak, aby na mnie spojrzał - wybaczyłabym ci wszystko...
- Ale teraz nie wybaczysz? - miał już zaszklone oczy
- Przytul się - powiedziałam i wstałam
Nathaniel objął mnie rękoma w pasie i przyciągnął do siebie.
Byliśmy tak blisko siebie, że nawet igła by się nie zmieściła między nami
- Chodźmy do domu - powiedziałam nieznacznie się od niego odsuwając
- Do mnie? - zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową
Puścił mnie i razem wyszliśmy z budynku. Jak tylko weszliśmy na chodnik, Nath chwycił mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie. Poczułam takie uczucie ciepła w środku, a w moim brzuchu aż roiło się od motyli.
- Uwielbiam cię - powiedział cicho i pocałował mnie w policzek
- Ja ciebie też - powiedziałam
Chociaż na miejsce słowa "uwielbiam" wstawiłabym "kocham", a swoją odpowiedź zostawiłabym taką jaka jest. Kocham go... niestety on nie czuje tego samego co ja.
Nathaniel przepuścił mnie w drzwiach i wszedł za mną zamykając drzwi na kłódkę. To normalne w takiej dzielnicy w jakiej mieszka...
Weszłam wgłąb domu i położyłam się na kanapie. Po chwili poczułam jakiś ciężar na sobie .
- Nath! Złaź ze mnie! - krzyknęłam,ale chłopak ani drgnął - Nath! Jesteś ciężki!
- Wcale, że nie! Kłamiesz! - wyparł się
Cóż... Dla mnie był ciężki...
- Złaź!
- Nie! Masz wygodne cycki!
- Dzięki, a teraz złaź - zepchnęłam go na ziemię, a ku mojemu zdziwieniu pociągnął mnie za sobą i przekręcił nas tak, że teraz wisiał nade mną
Zbliżył swoją twarz do mojej i zaczął składać na niej pocałunki. Zaczął od policzków, potem zjechał na moją szczękę, a gdy objeżdżał koniuszkiem języka moje usta nie wytrzymałam i wpiłam się w jego malinowe usta. Podparłam się na łokciach, a on chwycił mnie w talii i przekręcił tak, że teraz siedziałam na nim okrakiem. Usiadł na ziemi, trzymając mnie nadal na kolanach i ciągle całując. Podniósł się z podłogi trzymając mnie za uda. Objęłam go nogami w pasie, a ręce oparłam na jego ramionach.
Podobało mi się...
Nathaniel przejechał językiem po mojej wardze w prośbie o dostęp, którego mu udzieliłam. nasze języki zaczęły wspólny taniec. Blondyn przeniósł ręce na moje pośladki i zaczął iść na górę, gdy je ścisnął jęknęłam mu prosto w usta na co się uśmiechnął.
Po chwili leżałam pod nim na łóżku. Nathaniel odpiął guzik moich jeansów i je ze mnie ściągnął, chwilę potem nie miałam na sobie też bluzki. Zresztą tak samo jak on. Całowaliśmy się namiętnie robiąc co chwila krótkie przerwy, by nabrać powietrza. Kochałam każdą chwilę z nim spędzoną, ale ta chyba będzie moją ulubioną. Nathaniel sięgnął ręką pod moje plecy, aby rozpiąć mój stanik i w tej chwili zadzwonił mój telefon.... Pffff....
Nathaniel zaprzestał całowania mnie, a ja jęknęłam niezadowolona. Chłopak zaczął się głośno śmiać i opadł na łóżko tuż obok mnie.
- Mama... - westchnęłam i odebrałam
- Cześć mamo. O co chodzi?
****
- Jak myślisz o co może jej chodzić? - zapytałam Nathaniela, jak tylko wyszliśmy z jego domu
- Nie wiem. To ty z nią rozmawiałaś... - powiedział i przyciągnął mnie do swojego boku, oparłam głowę o jego ramię
- Była zestresowana, ale mogło mi się wydawać...
- Nie martw się to pewnie nic poważnego - powiedział, a ja już kompletnie nie wiedziałam co myśleć
- Pewnie masz rację... - powiedziałam i później już nic nie mówiłam
Droga do mojego domu nie zajęła nam długo, tylko jakieś 10 minut. Zapukałam do drzwi, a po chwili stanęła w nich moja mama cała zapłakana, a gdy spojrzała na nasze splecione dłonie rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Mamo co się stało - puściłam rękę Nath'a i podeszłam do niej przytulając ją i prowadząc do salonu
Blondyn zamknął drzwi i podążył za nami. Moja mama wyglądała jak 1000 nieszczęść. Podpuchnięte oczy, blada twarz, rozmazany makijaż, włosy, które zazwyczaj były starannie ułożone teraz sterczały we wszystkie strony, zamiast starannie wyprasowanych i dobrze dobranych ubrań - miała na sobie rozciągnięte szare dresy, czarną pogniecioną koszulkę i szarą potarganą i poplamioną bluzę na zamek.
Jeszcze nigdy nie widziałam jej w gorszym stanie.
- Mamo co się stało? Czemu chciałaś z nami rozmawiać? - usiadłyśmy na kanapie, a Nathaniel na fotelu obok
- Czy wy... Czy wy jesteście razem? - wyjąkała
Spojrzałam na blondyna, który patrzył się prosto w moje oczy, a po chwili z jego ust wydobył się dźwięk
- Tak - powiedział, a mnie zamurowało - jesteśmy razem - Nath przesiadł się obok mnie i objął mnie ręką w tali
Moja mama rozpłakała się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam o co jej co jej chodzi, ale moje oczy się zaszkliły wskutek wypowiedzianych przez Nathaniela słów.
- Nie możecie... - powiedziała moja mama zupełnie mnie zaskakując
- Co? - zapytałam nie rozumiejąc jej kompletnie
- Nie możecie być razem - powiedziała już bardziej pewnie
Wyprostowała się i przesiadł na drugi koniec kanapy zwracając się w naszą stronę. Nathaniel ciągle trzymał swoją rękę na mojej tali.
- Jak to nie możemy? Co ty wygadujesz? - zaczęłam się niepokoić nie żartuj sobie, bo to nie jest śmieszne
- Mówię prawdę. Zaufajcie mi - była coraz to spokojniejsza za to we mnie, aż się gotowało
- Nie masz prawa. Jestem już pełnoletnia!
- Natalie... córeczko posłuchaj mnie... - nie wytrzymałam
- Nie to ty mnie posłuchaj! - wstałam i zaczęłam krzyczeć - Myślisz, że jestem twoją małą córeczką, ale to nie prawda! Mam już 18 lat! Jestem dorosła! Mogę robić co mi się żywnie podoba i nie muszę cię pytać o zdanie na ten temat, bo gówno ci do tego! Jesli myślisz, ze jestem niedojrzała to przypomnę ci, że to tylko i wyłącznie z winy twojej i taty! Trzymaliście mnie pod klu... - miałam zamiar dalej się na nią wydzierać, ale mi przerwała
- Jesteście rodzeństwem!
To co powiedziała w tej chwili, kompletnie zbiło mnie z tropu. Opuściłam ręce wzdłuż ciała, a moja twarz wyrażała kompletnie nic. Opadłam zrezygnowana na kanapę i spojrzałam na Nathaniela, który był tak samo zdezorientowany jak ja. Tylko, że jego twarz oprócz zdezorientowania wyrażała także złość...
Kurwa...
Moje życie się wali.
CZYTASZ
Hidden
RomantizmHistoria dziewczyny, którą ukrywano przed światem i ludźmi. Rodzice tak ją kochali, że nie chcieli jej wypuścić. Nie chodziła do szkoły, nie znała nikogo prócz dwojga dorosłych, których skrzywdziło życie... Codziennie wyglądała przez okno i zastanaw...