Rozdział 18

31 3 0
                                    




Jedno słowo:

"Co?"

Tylko tyle udało mi się z siebie wykrztusić, gdy oznajmił mi, że ratowanie mnie uważa za swój obowiązek...

Nie chcę żeby Nathaniel był moim ochroniarzem, a już na pewno nie chcę, aby traktował bronienie mnie i przebywanie ze mną jako swoją pracę.

Nie chcę tego!

Trzy słowa:

"...to moja praca..."

To te beznadziejne 3 proste słowa nie pozwalają mi spać. Te 3 z pozoru zwykłe słowa wprawiły mnie w zły humor. Te 3 słowa będą mi się śniły po nocach i nie będą to bajkowe i marzycielskie sny, tylko koszmary. Czy on na prawdę uważał mnie za swoja pracę?

- Nadal jesteś zła? - nawet nie drgnęłam

Nie dam mu tej satysfakcji... Może pomarzyć...

co do jego obecności tutaj... ze mną ... to TAK pozwoliłam mu zostać, ale tylko ze względu na to, że Boston jest niebezpieczny nocą, a z tego co wiem on ma już kilku wrogów.

- Czemu uważasz mnie za swoją pracę? Czemu czujesz się za mnie odpowiedzialny? Czemu to powiedziałeś? Czy kiedykolwiek traktowałeś mnie jako swoją przyjaciółkę? Czy byłą tylko "pracą"? - zasypałam go pytaniami, nie dając dojść do słowa - Czy ja w ogóle liczę się dla ciebie jako osoba? Kim ja tak właściwie dla ciebie jestem? Czemu mnie wtedy uratowałeś? Ktoś kazał ci mnie chronić? Myślisz, że nie potrafię o siebie zadbać? Dlaczego tak myślisz? - nabrałam powietrza i miałam znowu zacząć zasypywać go pytaniami, lecz wykorzystał tą chwilę

- Natalie posłuchaj mnie...

- Dlaczego mam cię słuchać? Skąd mam wiedzieć, że ktoś nie kazał ci przeprowadzić tej rozmowy? Skąd mam wiedzieć, że nie ma tu ukrytej kamery lub podsłuchów? - zrzuciłam na niego lawinę kolejnych pytań, a w mojej głowie z każdą sekundą tworzyły się nowe

- Natalie Quinn! - wrzasnął na co drgnęłam trochę przestraszona

Jego twarz wyrażała złość, ale gdy na mnie spojrzał od razu złagodniał.

- Przepraszam... - powiedział - Nie chciałem na ciebie krzyczeć...

- Dlaczego nie chcesz na mnie krzyczeć?

- Przestań. Zadawać. Tyle. Pytań. - wysyczał

- Dlaczego? - zapytałam

Miałam jeden jedyny cel teraz w tym momencie.

Muszę go wkurzyć tak bardzo, że wymięknie i mi wreszcie powie czemu tak się zachowuje.

- Bo chce ci to wytłumaczyć - odpowiedział spokojnie

- Jak niby chcesz mi wytłumaczyć, dlaczego zabiłeś tych ludzi? - te słowa wypłynęły ze mnie zanim zdążyłam ugryźć się w język - Nath ja...

- Nie! Masz rację! Nie ma na to wytłumaczenia. Jestem pierdolonym mordercą. - powiedział z wyrzutem - zabijam bo lubię - prychnął - tylko dlatego - zamknęłam oczy próbując powstrzymać napływające łzy

Usłyszałam trzask drzwi od mojego pokoju, a później od mieszkania.

Wyszedł...

Zdenerwowałam go...

Przesadziłam...

On chciał dla mnie dobrze, a ja mu wygarnęłam, że jest mordercą...

A teraz go nie ma...

Wyszedł, zostawił mnie samą w tym wielkim mieszkaniu.

Mojej mamy nie było. Wyjechała ze znajomymi i mówiła, że wróci za kilka dni. Byłam sama...

Nie myśląc wiele wstałam z podłogi, podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarną bluzę z kapturem, którą od razu przeciągnęłam przez głowę. Zdjęłam swoje krótkie spodenki i założyłam czarne leginsy. Na nogi wsunęłam jeszcze swoje czarne vansy i wyszłam z mieszkania, uprzednio zamykając je i chowając klucz do doniczki z kwiatkiem.

Wyszłam na ulicę i założyłam kaptur na głowę. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Nathaniela, ale jego już nie było. Naprawdę go zdenerwowałam...

Zaczęłam iść przed siebie rozglądając się dookoła bardzo uważnie, by nic nie przeoczyć. Na moje nieszczęście mieszkałam niedaleko jednej z tych niebezpiecznych części Bostonu, który był na ogół cudownym miastem, które od razu pokochałam. Zobaczmy...

Pusto, pusto, pusto i pusto...

To dziwne... i podejrzane, ale pewnie mi się zdaje... Ruszyłam dalej przed siebie spuszczając wzrok na chodnik. Nagle poczułam jakąś rękę na swojej talii, chciałam krzyknąć, ale ktoś zasłonił mi usta i odciągnął na bok. Wierciłam się, ale ta osoba była ode mnie o wiele silniejsza.

Chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i zauważył, ze mam łzy w oczach. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, czarne jeansy, tego samego koloru buty i czarną chustę, która pozostawiła odkryte tylko jego oczy. Obraz zaczął mi się zamazywać poprzez napływające mi do oczu łzy. Jeszcze nigdy się tak nie bałam.

Nigdy...

__________

W mediach James

HiddenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz