🖤Tris🖤
Wyobraźcie sobie, że jesteście w ogromnym zamku. Macie dostęp do wszystkiego, bo bilet został kupiony. Są przy was wasze najlepsze przyjaciółki i macie cztery godziny na robienie tego co wam się podoba.
Najpierw udałyśmy się do komnat władców, były to ogromne pokoje z pięknymi obrazami i bogato zdobionymi meblami, których oczywiście nie wolno było dotykać. Doris zrobiła pare zdjęć, Julka przeczytała tabliczkę z informacjami dotyczącymi właściciela komnaty, ja zaś nie przegapiłam okazji i przeszłam pod sznurem, który otaczał łóżko, beznadziejna ochrona, po czym wgramoliłam się na łóżko Ludwika któregoś tam.
-Tris! Co ty wyprawiasz?! Tu są kamery- powiedziała zirytowana Dorka wskazując na monitoring.
-Spokojnie, nie gryzą- szeroko uśmiechnęłam się do kamerki i kusząco polizałam swój środkowy palec. Niestety, nie zdążyłam nawet poskakać, bo włączył się alarm i panowie w czarnych okularach, bo tak bardzo świeciało słońce w tym ciemnym pomieszczeniu, wkroczyli do komnaty.
-Psia dupa- powiedziałam pod nosem.
-Biegniemy!- szybko chwyciłam dziewczyny za ręce i opuściłam komnatę. Biegłyśmy szybko, nie patrząc za siebie, jednak ochrona nie dała nam spokoju i podążała tuż za nami.
-Tędy!- krzyknęłam wskazując na drzwi. Prowadziły one do małego, ciemnego pomieszczenia, najwyraźniej nie był on przeznaczony do zwiedzania.
-Chyba im uciekłyśmy- szepnęłam próbując złapać oddech.
-Gdzie jesteśmy?- zapytała przerażona Doris.
-Nie wiem, ale długo tu nie posiedzimy- szatynka zapaliła zapalniczkę w celu oświetlenia pokoju. Nad naszymi głowami znajdowała się ogromna pajęczyna, a w ceglanych ścianach były dziury. Nagle klamka od drzwi zaczęła się poruszać, a nasze serca waliły tak głośno, że dorównałyby chrapaniu Doris.
-Jak drzwi się otworzą- powiedziałam cofając się lekko do tyłu- policzę do trzech, a wy uciekniecie- obie kiwnęły głową.
-Raz...- zaczęłam odliczanie, a klamka coraz bardziej się poruszała- Dwa...- zdjęłam swój piękny but z mojej stopy i chwyciłam go w dłoń.
-Trzy...- drzwi się otworzyły, a ja skierowałam swoim ostrym obcasem w pindziorka ochroniarza. On skulił się z bólu a my miałyśmy dość czasu by wybiec z pomieszczenia i skierować się do wyjścia. Jednak nie udało nam się, gdyż zatrzymał nas jeden z naszych nauczycieli, a mianowicie pan Smoke, nauczyciel języka angielskiego.
-Co wy tu robicie?- zapytał przyglądając się widocznej ranie na udzie Julki. Widząc to, szatynka gwałtownie zakryła miejsce na które z ciekawością patrzył się nauczyciel.
-My się zgubiłyśmy- odpowiedziała zakłopotana Doris.
-Rozumiem- westchnął -W takim razie pozwólcie, że was odprowadzę pod autokar- ruszył przed siebie- Będziemy trochę wcześniej niż wszyscy, ale nie zaszkodzi nam jeżeli ominiemy historię powstania średniowiecznego garnka- puścił nam oczko.Smoke był młody, powiedziałabym nawet, że za bardzo jak na nauczyciela, miał on dokładnie dwadzieścia sześć lat. Nie dość, że był nieziemsko przystojny to jeszcze miał to coś w sobie co powodowało, że serce każdej uczennicy topiło się natychmiastowo po kontakcie wzrokowym z nim.
Przez całą drogę nauczyciel wpatrywał się w Julkę, był na niej tak skupiony, że nie zwrócił uwagi jak wyciągnęłam z jego tylnej kieszeni pare dolarów. Szliśmy w ciszy. Doris była zajęta na robieniu zdjęć zamkowi, zaś Julka przeglądała coś na telefonie. Gdy już doszliśmy do pojazdu ciszę przerwał nauczyciel.
-Jakby ktoś pytał- zaczął nie pewnie -Rozbolały was głowy i musiałyście wrócić do autokaru- mówiąc to lekko się zaśmiał.Weszłyśmy do pojazdu i zajęłyśmy nasze miejsca. Odwróciłam głowę w stronę okna i podziwiałam widoki. Uświadomiłam sobie, że ponad pięćset lat temu ktoś uważał to miejsce za dom. W porównaniu z tym kimś byłam biedna. Chociaż nie przesadzajmy, trzy wille to nie taka bieda.
Zamknęłam oczy i poszłam spać.