T H I R T E E N

53 3 1
                                    

🖤Tris🖤

Wyobraźcie sobie, że jesteście w ogromnym zamku. Macie dostęp do wszystkiego, bo bilet został kupiony. Są przy was wasze najlepsze przyjaciółki i macie cztery godziny na robienie tego co wam się podoba.

Najpierw udałyśmy się do komnat władców, były to ogromne pokoje z pięknymi obrazami i bogato zdobionymi meblami, których oczywiście nie wolno było dotykać. Doris zrobiła pare zdjęć, Julka przeczytała tabliczkę z informacjami dotyczącymi właściciela komnaty, ja zaś nie przegapiłam okazji i przeszłam pod sznurem, który otaczał łóżko, beznadziejna ochrona, po czym wgramoliłam się na łóżko Ludwika któregoś tam.
-Tris! Co ty wyprawiasz?! Tu są kamery- powiedziała zirytowana Dorka wskazując na monitoring.
-Spokojnie, nie gryzą- szeroko uśmiechnęłam się do kamerki i kusząco polizałam swój środkowy palec. Niestety, nie zdążyłam nawet poskakać, bo włączył się alarm i panowie w czarnych okularach, bo tak bardzo świeciało słońce w tym ciemnym pomieszczeniu, wkroczyli do komnaty.
-Psia dupa- powiedziałam pod nosem.
-Biegniemy!- szybko chwyciłam dziewczyny za ręce i opuściłam komnatę. Biegłyśmy szybko, nie patrząc za siebie, jednak ochrona nie dała nam spokoju i podążała tuż za nami.
-Tędy!- krzyknęłam wskazując na drzwi. Prowadziły one do małego, ciemnego pomieszczenia, najwyraźniej nie był on przeznaczony do zwiedzania.
-Chyba im uciekłyśmy- szepnęłam próbując złapać oddech.
-Gdzie jesteśmy?- zapytała przerażona Doris.
-Nie wiem, ale długo tu nie posiedzimy- szatynka zapaliła zapalniczkę w celu oświetlenia pokoju. Nad naszymi głowami znajdowała się ogromna pajęczyna, a w ceglanych ścianach były dziury. Nagle klamka od drzwi zaczęła się poruszać, a nasze serca waliły tak głośno, że dorównałyby chrapaniu Doris.
-Jak drzwi się otworzą- powiedziałam cofając się lekko do tyłu- policzę do trzech, a wy uciekniecie- obie kiwnęły głową.
-Raz...- zaczęłam odliczanie, a klamka coraz bardziej się poruszała- Dwa...- zdjęłam swój piękny but z mojej stopy i chwyciłam go w dłoń.
-Trzy...- drzwi się otworzyły, a ja skierowałam swoim ostrym obcasem w pindziorka ochroniarza. On skulił się z bólu a my miałyśmy dość czasu by wybiec z pomieszczenia i skierować się do wyjścia. Jednak nie udało nam się, gdyż zatrzymał nas jeden z naszych nauczycieli, a mianowicie pan Smoke, nauczyciel języka angielskiego.
-Co wy tu robicie?- zapytał przyglądając się widocznej ranie na udzie Julki. Widząc to, szatynka gwałtownie zakryła miejsce na które z ciekawością patrzył się nauczyciel.
-My się zgubiłyśmy- odpowiedziała zakłopotana Doris.
-Rozumiem- westchnął -W takim razie pozwólcie, że was odprowadzę pod autokar- ruszył przed siebie- Będziemy trochę wcześniej niż wszyscy, ale nie zaszkodzi nam jeżeli ominiemy historię powstania średniowiecznego garnka- puścił nam oczko.

Smoke był młody, powiedziałabym nawet, że za bardzo jak na nauczyciela, miał on dokładnie dwadzieścia sześć lat. Nie dość, że był nieziemsko przystojny to jeszcze miał to coś w sobie co powodowało, że serce każdej uczennicy topiło się natychmiastowo po kontakcie wzrokowym z nim.

Przez całą drogę nauczyciel wpatrywał się w Julkę, był na niej tak skupiony, że nie zwrócił uwagi jak wyciągnęłam z jego tylnej kieszeni pare dolarów. Szliśmy w ciszy. Doris była zajęta na robieniu zdjęć zamkowi, zaś Julka przeglądała coś na telefonie. Gdy już doszliśmy do pojazdu ciszę przerwał nauczyciel.
-Jakby ktoś pytał- zaczął nie pewnie -Rozbolały was głowy i musiałyście wrócić do autokaru- mówiąc to lekko się zaśmiał.

Weszłyśmy do pojazdu i zajęłyśmy nasze miejsca. Odwróciłam głowę w stronę okna i podziwiałam widoki. Uświadomiłam sobie, że ponad pięćset lat temu ktoś uważał to miejsce za dom. W porównaniu z tym kimś byłam biedna. Chociaż nie przesadzajmy, trzy wille to nie taka bieda.

Zamknęłam oczy i poszłam spać.

Cute ChicazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz