💙Doris💙
Nigdy wcześniej nie czułam swojego serca tak mocno jak wtedy. Szukałam Jack'a od ponad godziny, już miałam zamiar się poddać, gdy nagle przypomniałam sobie jeszcze jedno miejsce, które nie było przeze mnie sprawdzone.
Zbiegłam na sam dół i przygryzając wargę rozejrzałam się w poszukiwaniu opiekunów. Na korytarzu nie było żywej duszy, więc szybko, prawie jak myszka przebiegłam przez recepcje i wybiegłam z hotelu. Słońce powoli zachodziło, oznaczało to, że miałam bardzo mało czasu. Biegłam przed siebie, po długiej nocy spędzonej w lesie, był mi on już dobrze znany.
Jack, jestem dziewicą! Nikt prócz ciebie mnie nie interesuje. Julia kłamała, byłeś jedynym chłopakiem z którym widziałam się tamtej nocy. Wiem, że chcesz być tylko przyjacielem, ale ja nie mogę przestać myśleć o tobie i żałuje, że nie chciałam z tobą wtedy.. Tyle myśli przepełniały moją głowę, próbowałam ułożyć z nich sensowne zdania, ale nie potrafiłam. Czułam euforię, a jednocześnie bałam się, że zaraz zwrócę kolacje.
Nogi mnie tak bolały, że bałam się, że odlecą, więc postanowiłam się na chwile zatrzymać. Oparłam się o stare drzewo i wzięłam głęboki wdech. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam bardzo dobrze znajomą mi skałę, a na niej Jacka i Vanessę. Oparty o kamień chłopak przyciągał do siebie dziewczynę, łapiąc ją za biodra i wbijając się w jej usta. Na jego twarzy pojawił się ten niewinny uśmieszek. Moje serce krzyczało "uciekaj!", ale reszta ciała kazała stać i patrzeć. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Widok był przepiękny, zakochana para na skale, wymieniająca się czułymi pocałunkami przy zachodzie słońca, z tyłu morze, a wokół nich piękny las. Jedyne co nie pasowało to ja stojąca z tyłu za najciemniejszym drzewem, mała czarna, prawie niewidoczna postać, która płakała, bo jej kruche serce zostało złamane na milion drobnych kawałeczków. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać dalej, patrząc jak on powoli zdejmował dziewczynie bluzke i szeptał jej do ucha "jesteś piękna". Spuściłam wzrok i próbowałam się uspokoić, ale nie potrafiłam bo trzęsłam się coraz bardziej. Zakryłam usta, by mnie nie usłyszał i wstałam. Biegłam jak najszybciej i jak najciszej przed siebie, ale chyba bezskutecznie, bo nagle usłyszałam czyjeś kroki, dlatego przyspieszyłam i zeszłam z trasy. Przedarłam się przez krzaki. W pewnym momencie stanęłam, rozejrzałam się dookoła, niestety nie mogłam nic dostrzec, bo było już ciemno. Słyszałam szelest liści, ktoś szedł, dźwięk dochodził z obu stron, poczułam się otoczona, byłam przerażona.
-Doris?- zapytał Jack wychodząc z ciemności.
Poczułam ulgę, ale także lekkie zakłopotanie.
-Oszalałaś żeby błąkać się sama o tej porze w lesie?!- widać było, że był zdenerwowany.
-O to samo mogłabym się ciebie zapytać- udałam, że nic nie widziałam.
-Co ty tu robisz?- zapytał już trochę bardziej spokojny.
-Szukałam ciebie- powiedziałam wpatrzona w ziemie- Jest coś co musisz wiedzieć, ale to tajemnica- złapałam go za rękę- Chyba mogę ci zaufać- wiedziałam, że był godny zaufania, ale mimo tego chciałam to usłyszeć.
-Nikomu nie powiem, obiecuje- próbował spojrzeć mi w oczy.
-Jestem dziewicą- powiedziałam to patrząc w ziemię -Powiedziałam Julce i Tris, że uprawiałam seks z jakimś chłopakiem na plaży tamtej nocy gdy nie wróciłam do hotelu, ale prawda jest taka, że byłeś jedynym mężczyzną, który mnie widział- zaczerwieniłam się
-Chciałam tylko żebyś wiedział, że rozumiem dlaczego następnego dnia mnie ignorowałeś, też bym tak zrobiła na twoim miejscu- puściłam jego dłoń i odwróciłam się.
-Nie..- chłopak był w lekkim szoku, z trudem otworzył usta i powiedz- Nie chciałem cię zranić -mruknął zawstydzony.
-Jack?- za plecami chłopaka zauważyłam Vanessę -Czy wszystko w porządku?- zapytała krzyżując ręce na piersi.
Chłopak odwrócił się, widać było, że był lekko zakłopotany, dlatego postanowiłam oszczędzić mu zbędnych wyjaśnień.
-Zostawiłam bluzę na plaży i chciałam po nią wrócić, niestety trochę zabłądziłam, ale teraz już wiem którędy wrócić- powiedziałam uśmiechając się do dziewczyny.
-No..- popatrzyła na mnie niepewnie -...dobrze, ale gdzie jest w takim razie twoja bluza?- spojrzała na moje ręce.
-Nie mogłam jej znaleść, poszukam jej jutro gdy już będzie jasno- kątem oka spoglądałam na chłopaka, który wyglądał na przygnębionego.
-Powinnam już iść- westchnęłam.Jack patrząc w ziemie, bez żadnego komentarza dał mi odejść. Vanessa, która stała przede mną przysunęła się do chłopaka. Spojrzałam ostatni raz na Jacka i bez słowa odeszłam.