6.

286 47 16
                                    

- Tato, zaraz wychodzę, potrzebujesz czegoś? - Grace zbiegła po schodach z uśmiechem wymalowanym na jej piegowatej twarzy. Przez ramię miała przewieszoną zieloną torbę, w której był portfel dziewczyny, zestaw ołówków oraz jej ukochany szkicownik.

- Gdzie idziesz? - Pan Harvest zerknął na swoją córkę. - I z kim?

Rudowłosa usiadła naprzeciwko niego.

- Umówiłam się z Viper, Axelem i Theo. Wiesz, to ci sami, co byli u nas w sobotę. Musimy obgadać projekt, a przy okazji odwiedzimy kino. Czy mogę uzyskać przepustkę, panie władzo? - zapytała wesołym głosem, patrząc w zielone oczy swojego taty.

- Hm... Niech pomyślę... - Udał zastanowienie, po czym roześmiał się. - Jasne, że tak. Potrzebujesz jakiś pieniędzy? Mam po ciebie przyjechać?

- Dziękuję, ale mam swoje pieniądze i wrócę piechotą. A jeśli będzie padało, Axel oferował, że mnie przywiezie z powrotem.

- Uważaj na siebie, Grace. - Mężczyzna posłał jej troskliwie spojrzenie. Wiedział, że jego córka jest bardzo mądra i wie, z kim się zadaje, jednak jego, jak to nazywał, policyjny instynkt kazał dmuchać na zimne.

- Znasz mnie. Będę uważała. Oczy dookoła głowy - zapewniła go i wstała z krzesła.

Kiedy już nacisnęła klamkę, Eviee złapała ją za rękę.

- Grace... Mam prośbę. Taką malutką - szepnęła, rumieniąc się.

Dziewczyna kucnęła, aby spojrzeć siostrzyczce w oczy.

- Co to za malutka prośba? - zapytała również cicho.

- Pozdrowisz ode mnie Axela? - Pulchna twarz Eviee, kształtem i kolorem przypominała dojrzałego pomidora.

Starsza siostra uśmiechnęła się z rozbawieniem.

- Oczywiście. Na pewno się ucieszy...

- Ha! Wiedziałem, Eviee! Podoba ci się Quicksilver! - Mason wycelował w Eviee palcem, śmiejąc się wrednie. - To nie twoja liga, małpo! - Roześmiał się głośno.

Dziewczynka wydęła wargę, mierząc go wściekłym spojrzeniem.

- Przynajmniej ja nie gadam przez sen! - warknęła. - Oooo Wonder Woman, uartujemy razem świat!

Tym razem czerwień pokryła twarz Masona.

- To... Nieprawda! - krzyknął. - Ale... Możesz ją pozdrowić, Grace. I przytulić. Tak ode mnie...

- Nie ma problemu, Mason. - Dziewczyna podniosła się z uśmiechem. - Pozdrowię Quicksilvera i Wonder Woman.

- No i Theo! - zawołała Eviee.

- Tak! Star Lorda też pozdrów! Ooo, Eviee. Lecisz na dwa fronty? - zapytał Mason.

- Dorwę cię, głupku! - krzyknęła i ruszyła w pogoń po całym domu, za uciekającym bratem.

Wychodząc, Grace mogła jeszcze usłyszeć zszokowany głos swojego taty.

- Eviee, skarbie! Wyrwałaś mu włosy?!

***

Viper szykowała się do wyjścia z trójką swoich... No właśnie, kim oni dla niej byli? Przypomniała sobie ostatnią rozmowę z Patricią, która zakończyła się kłótnią.

Wracały razem ze szkoły, rozmawiając na temat sław i nowinek modowych, kiedy Patricia jakby od niechcenia zapytała ją:

- Tak właściwie, to mam nadzieję, że nie bratasz się z tymi dziwolągami? To znaczy, Axela to ja rozumiem. Jest boski i w ogóle... Ale pozostała dwójka? Pożal się Boże...

MorfiniściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz