Rozdział 6

13.9K 917 90
                                    

- Jedz - mruknąłem i poszedłem do przed pokoju i przystanąłem przy ekraniku. Zobaczyłem zrzut z kamery przy bramie, gdzie stał chłopak, którego niestety już znałem. Przycisnąłem guzik, który sprawiał, że słyszał to co mówiłem - Mówiłem Ci Joel, że masz tu nie przychodzić.

- P-potrzebuje towaru! - zawołał. Skrzywiłem się lekko - L-Louis i L-Liam nie chcą mi go j-już sprze-sprzedawać!

- Może dlatego, że nie płacisz w terminie, choć płacisz w ogóle wiec się nie czepiam, ale nachodzisz ich. Tak samo jak mnie. I jeżeli nie chcesz, żebym zadzwonił do odpowiednich osób, idź stąd.

- M-muszę mieć coś wciągnąć! Mam pie-pieniądze! - wyciągnął z kieszeni plik banknotów i pomachał nim w kierunku kamery. Jęknąłem zirytowany.

- Wynoś się stąd Joel. Teraz. Jeżeli grzecznie pójdziesz gdzieś indziej, może jeszcze kiedyś ci coś sprzedam. Ale chwilowo skłaniam się do dania twojego zdjęcia wszystkim osobom, które dla mnie z dopiskiem, by niczego ci nie sprzedawać. Za trzy minuty ma cię tu nie być, ale przyjdę do ciebie porozmawiać z pistoletem - warknąłem zdejmując palec z przycisku.

Obróciłem się i wzdrygnąłem na widok hybrydy stojącej w korytarzu dwa metry ode mnie. Wpatrywał się we mnie w dziwny sposób.

- Najedzony? - spytałem, a on potwierdził jak zwykle kiwnięciem głowy. Jego błękitne oczy powędrowały na ekranik, gdzie jego połowa to były opcje alarmu i innych rzeczy dotyczących domu, a druga to zrzut z kamery przy bramie gdzie wciąż stał Joel - Nie przejmuj się tym. Jest nie groźny - powiedziałem idąc w jego kierunku.

Złapałem go za rękę i zaprowadziłem na piętro. Otworzyłem drzwi do sypialni dla gości.

- Będziesz tu narazie spał, póki nie zrobimy ci pokoju, czy czegoś w tym stylu - zmarszczyłem nos.

Podszedł powoli to dużego dwuosobowego łóżka. Było wysokie więc wszedł na nie wdrapując się. Jak praktycznie na każdy mebel. Po raz pierwszy zobaczyłem na jego buzi uśmiech, gdy opadł na dużą ilość poduszek.

Wpatrywałem się w niego jak zaczarowany. Zaraz jednak ocknąłem się i podszedłem do niego. Wyszarpałem kołdrę spod jego pupy, a on ułożył się wygodnie na poduszkach, więc nakryłem go.

Gdy położył się na boku, plecami do mnie, ruszyłem do drzwi.

Przystanąłem jednak słysząc jego cichy głos.

- Dziękuję.

Uśmiech wkradł się znów na moje wargi. Wyszedłem z pomieszczenia zostawiając uchylone drzwi i zapaloną lampkę stojącą na komodzie niedaleko łóżka.

Niall | Ziall (mpreg) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz