Rozdział 34

10.1K 690 90
                                    

Wyszliśmy z Niallem następnego dnia na zakupy. Hybryda przestawała mieścić się w swoje ubrania, więc musieliśmy coś dokupić.

Chodziłem za Niallem po sklepie. Gdy wybrał jakieś ubrania schował się w przebieralni, przy której ja stanąłem.

- Witam - odwróciłem się i zobaczyłem detektywa Comptona. Wywrociłem oczami.

- Ta - mruknąłem zerkając na wejście do kabiny w której był Niall.

- Zakupy?

- Możesz sobie odpuścić. Skończyłem z tym wszystkim - rzuciłem, a Compton zaśmiał się cicho. 

- Jasne. A jakiż to powód.. - urwał, gdy drzwi od przebieralni uchyliły się i zobaczyliśmy moją hybrydę w luźnej różowej sukience. Mimo nieprzylegającego materiału można było zauważyć ciążowy brzuch Nialla - Oh - powiedział tylko, a chłopiec posłał mu uśmiech.

- Ładnie? - hybryda spojrzała na mnie, a ja pokiwałem głową z uśmiechem. Zamknął drzwi od kabiny znikając znów w niej.

- Nie chce żebyś mnie nachodził, gdy urodzi się dziecko. Chce mieć cholerny spokój z moją rodziną - wysyczałem patrząc w oczy detektywa, który zacisnął wargi w cienką linie - Spójrzmy prawdzie w oczy, nic na mnie nie masz. A marnujesz swój i mój czas na łażenie za mną z nadzieją, że się potkne. Ale nie potkne, bo nie zajmuje się tym całym gównem. Teraz chce się poświęcić rodzinie - powiedziałem, a on stał chwilę bez ruchu, aż kiwnął głową.

- Co ja teraz zrobię ze swoim życiem, skoro zmarnowałem prawie trzy lata na twoją sprawę? - zaśmiał się słabo łapiąc za żółtą bluzeczke na wieszaku obok nas.

- Znajdź dziewczynę - mruknąłem.

- Jestem gejem - wymamrotał.

- To chłopaka. Jeden z moich znajomych też jest gejem. Liam Payne - powiedziałem z małym uśmiechem na wargach.

- Zajmuje się tym co ty wcześniej?

- Był jedynie moim ochroniarzem, ale teraz już takiego nie potrzebuje wiec jest czysty i wolny - wzruszyłem ramionami - Znajdź go sobie w tej swojej bazie danych.

- Okay - powiedział po chwili ze śmiechem - Powodzenia z dzieckiem - mrugnął do mnie, a ja parsknąłem śmiechem. Wyszedł ze sklepu, a chwilę potem Niall opuścił kabinę podając mi kilka rzeczy.

Podeszliśmy do kasy, a ja wiedziałem, że coś jest nie tak, widząc spanikowane spojrzenie kasjerki. Zmarszczyłem brwi i sięgnąłem do broni, którą chowałem z tyłu za paskiem.

- Nie - szepnęła blondynka, a z kabin wyszło trzech mężczyzn w dłoniach ściskających pistolety oraz dwóch pojawiło się w wejściu do sklepu.

Niall | Ziall (mpreg) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz