Zostały trzy dni do wycieczki. Nie mogłem się doczekać, co wprost doprowadzało Zoey do białej gorączki. Nie rozumiała wielu rzeczy z mojego życia tak samo jak ja z jej, ale staraliśmy się być wyrozumiali i otwarci na różne nowe rzeczy. Zaprosiłem ją parę razy do domu, co moja siostra od razu skwitowała związkiem (nawet podkablowała mojej mamie, że słyszała jak Zoey jęczy w moim pokoju. To dziecko jest niemożliwe). Właśnie siedzieliśmy u mnie w pokoju siedząc nad ostatnimi zadaniami z matmy w tym tygodniu. Okazało się, że Zoey potrzebuję trochę (bardzo) mojej pomocy, bo niczego nie rozumie. Oczywiście starałem się jak mogłem, żeby coś załapała i zdała ten rok. Popatrzyłem na nią i stwierdziłem, że to dobra pora, żeby zapytać ją kolczyk w nosie.
- Dlaczego przekułaś sobie nos?
- Bo fajnie to wygląda. – odpowiedziała cicho rozwiązując kolejne działanie. Podniosła głowę znad zeszytu i spojrzała na mnie dziwnie. – Poza tym to coś na kształt protestu.
- Przeciwko czemu albo komu tym razem? – uśmiechnąłem się i poprawiłem na łóżku.
- Przeciwko absurdalnym zasadom w szkołach na temat wyglądu uczniów oczywiście! – krzyknęła oburzona moją niewiedzą. – Przecież jakiś starszy koleś w garniturze nie może mi zabronić mieć kolczyków na twarzy albo... dziwnych innych miejscach. – zaśmiała się. – To tłamszenie stylu i oryginalności młodych ludzi. Dorośli chcą, żebyśmy wszyscy wyglądali tak samo. Jak jakieś klony.
– To okropne. – powiedziałem zupełnie szczerze marszcząc brwi. Nikt jeszcze nie naświetlił mi tak tej sprawy. Zawsze myślałem szablonowo, „Nie można? Spoko, co to za różnica."
- Właśnie. – powiedziała mierząc długopisem w moja stronę. – Dlatego trzeba to zwalczać. I ja to właśnie robię.
Uśmiechnąłem się i odłożyłem podręczniki na biurko. Zoey skończyła zapisywać ostatnie liczby i również zamknęła książki kładąc je obok moich. Popatrzyła na mnie z uśmiechem i usiadła na łóżku obok mnie opierając głowę i plecy o zagłówek.
- Z kim masz pokój na wycieczce? – zapytała Ruda spoglądając na zdjęcia i plakaty powieszone na niebieskiej ścianie mojego pokoju.
- Z Zackiem i paroma innymi chłopakami z drużyny. A ty?
- Z nikim. Nikt nie chce być z takim dziwadłem w pokoju, ale jestem z tego dumna. Czasami. – westchnęła. – Słyszałam trochę od Maggie, że jest szansa, że dorzucą mnie do pokoju cheerleaderek, bo jedna z nich jedzie w tym czasie do rodziny z rodzicami i nie może jechać. Jakoś w to nie wierzę, ale jeśli to faktycznie jest prawda to ludzie zabijcie od razu.
- Co zrobisz jeśli nauczycielki wcisną cię do ich pokoju? – zapytałem patrząc na nią z zaciekawieniem. Naprawdę chciałem wiedzieć. Zoey ma absurdalne, ale czasem zabawne i sensowne pomysły.
- Nie wiem. Jeszcze o tym nie myślałam szczerze mówiąc. Proponujesz coś?
- Wiesz... - zmarszczyłem brwi i pomyślałem chwilę. – Nie zostawiałbym tam ubrań, tak na wszelki wypadek. W ciągu dnia będziemy w mieście, zwiedzanie, te sprawy. A w ciągu nocy cała drużyna footballowa i ja będziemy siedzieć u nich w pokoju, więc w sumie nie masz się co martwić. Będziesz cały czas pod nadzorem. Jak nie moim to nauczycieli.
- Będę pod twoim nadzorem? – zapytała nie patrząc na mnie. Albo mi się zdawało, albo naprawdę usłyszałem cichą nadzieję w jej głosie. Na pewno mi się zdawało, Zoey dalej nie była do mnie na tyle przekonana, żeby nazwać mnie przyjacielem.
CZYTASZ
Ja się nie zakochuję.
RomancePrzechadzałem się wolno po splamionym, zakurzonym dywanie. Wokół mnie rozlegały się głośne, rozbawione krzyki i okropna muzyka, której sam nigdy nie puściłbym na żadnej imprezie. Zaczesałem włosy do tyłu bladą dłonią i rozejrzałem się po ciemnym pok...