Leżałem na swoim łóżku myśląc co robi Zoey. Czy potrzebuje mojej pomocy? Jak radzi sobie z Cindy i całą jej brygadą? Niespodziewanie czyjaś poduszka uderzyła w moją twarz. Ściągnąłem ją z twarzy i rozejrzałem się po pokoju rozwścieczony. Nikogo oprócz mnie i Zacka nie było. Przyjaciel siedział na łóżku obok wpatrując się we mnie z troską.
- Milo, pytałem cię o coś. – powiedział bawiąc się zegarkiem na nadgarstku.
- Sorki. – przetarłem oczy. – O co pytałeś?
- Właściwie o dwie rzeczy. Jeden: jak tam z Zoey? Dwa: co sądzisz o Hobie? – zamyślił się na chwilę. – No i może trzy: idziesz ze mną do chłopaków?
- Jeden: kogo to obchodzi, dwa: jest fajna, trzy; gdzie?
- Jak to kogo to obchodzi? Stało się coś? Pokłóciliście się? – z każdym pytaniem robiłem się coraz bardziej zły i zmęczony tym przesłuchaniem. Spojrzałem na niego spode łba i pokręciłem głową dając mu do zrozumienia, że nie chcę o tym gadać. – No mów stary!
- Okej! Pokłóciliśmy się! Chciałem jej pomóc, ale ona zaczęła na mnie naskakiwać. – westchnąłem. – Wiesz jak zachowuje się przerażone zwierzę?
- Atakuje? – brwi Zacka uniosły się w górę.
- Tak. Ona zachowała się właśnie jak takie zwierzę. Nie wiem czy powinienem ją przeprosić czy zaczekać aż ona przeprosi mnie.
- Wiesz co Milo? Nie znacie się z Zoey na tyle długo, żeby zaczynać niektóre tematy. – uśmiechnął się słabo. – Myślę, że to ty powinieneś przeprosić, a potem pogadacie na spokojnie, wyjaśnicie sobie wszystko... Może po prostu wdepnąłeś w jej słaby punkt i nie chciała o nim gadać, a ty byłeś za bardzo natarczywy? Spojrzałem na niego zdziwiony. Od kiedy stał się moim prywatnym psychologiem? I od kiedy zaczął mieć rację? Pokiwałem powoli głową i stwierdziłem, że Zack chyba ma rację i warto skorzystać z jego rad.
- To jak idziesz do chłopaków? – zapytał wstając z łóżka. Domyśliłem się, że są już dawno u Cindy i innych dziewczyn. Między innymi u Zo. Zczołgałem się z twardego materaca i przejrzałem w lusterku stojącym na szafce nocnej. Poprawiłem swoją brunatną grzywkę i wyszliśmy z pokoju.
- Zack, dlaczego zapytałeś co sądzę o Hobie? – zagadałem kiedy zamykaliśmy drzwi naszego pokoju na klucz. Podał mi go patrząc na mnie uważnie.
- Myślę, że jest inna niż wszystkie dotychczasowe laski. – uśmiechnął się. Jego wzrok był nieobecny. – Czasami czuję taką potrzebę bycia lepszym tylko dla niej. Chcę się dla niej zmieniać Milo. Nie wiem jak się z tym czuć.
- No nie! – krzyknąłem radosny. – Moja psiapsia się zakochała?!
- Zamknij się! – przyłożył szybko swoją wielką dłoń do moich ust, przez co odruchowo go oplułem. – Ej no stary! Kurwa, co za obrzydlistwo.
Wpatrywał się w swoją dłoń z niekrytą odrazą, a ja po prostu się śmiałem. Lubię uprzykrzać mu życie. Tak samo jak on mi. Wytarł rękę w firankę zawieszoną nad oknem wychodzącym na morze. Z innej beczki, cudowny widok. Zadowolony z zaślinienia rączki mojego przyjaciela otworzyłem drzwi pokoju dziewczyn. Tak jak podejrzewałem, impreza zdążyła się już zacząć. Alkohol lał się strumieniami, dziewczyny siedziały w krótkich miniówkach i bluzkach z dekoltem, a jointy zostały odpalone. Wyciągnąłem z kieszeni szarych dresów paczkę fajek i odpaliłem jedną. Rozejrzałem się po pokoju. W najmniej zatłoczonym kącie siedziała ruda dziewczyna z mokrymi włosami przerzuconymi na prawą stronę. Zawzięcie wertowała kartki książki, którą znalazłem wcześniej w jej plecaku. Bardziej przypominało to jakieś poszukiwania, niż czytanie. Ominąłem wszystkie rzeczy i osoby stojące na drodze do łóżka Zo. Zwróciła na mnie swój wzrok dopiero kiedy usiadłem tuż przy jej stopach. Wpatrywała się we mnie intensywnie zawracając mi w głowie intensywnością zieleni swoich tęczówek.
CZYTASZ
Ja się nie zakochuję.
RomancePrzechadzałem się wolno po splamionym, zakurzonym dywanie. Wokół mnie rozlegały się głośne, rozbawione krzyki i okropna muzyka, której sam nigdy nie puściłbym na żadnej imprezie. Zaczesałem włosy do tyłu bladą dłonią i rozejrzałem się po ciemnym pok...