22.

817 51 4
                                    

Zapakowałam walizkę i weszłam po schodach do góry. Usiadłam z daleka od rodziców , bo nie chciało mi się z nimi gadać a zwłaszcza odpowiadać im na pytania odnośnie Artura. Zajełam miejsce przy oknie. Patrzyłam na miejsce gdzie przed chwilą stał Artur. Nie było go już tam... Coś uwierało mnie w kieszeni. Była to czerwona bandana , przypomniała mi o Arturze a po policzku zaczęły spływać łzy.
- Hej , czy to miejsce jest wolne? - zapytała jakaś dziewczyna.
Miała rude włosy i niebieskie oczy. Wydawała się być dosyć miła .A więc bez namysłu odparłam:
- Jasne siadaj.Jak masz na imię?
- Monika a ty?
- Ola , miło mi .
- Lecisz do Londynu?-zapytałam a samolot zaczął odrywać się od ziemi , widziałam moje miasto które coraz bardziej się oddalało i znowu posmutniałam . Z zamysłu wyrwał mnie głos Moniki:
- Tak , wracam do domu a ty?
- Ja lecę chyba też do domu..- posmutniałam.
- Ej co się dzieje ? wszystko w porządku?
- Wiesz ten wyjazd rujnuje mi życie...
- Jak to?- zapytała Monia.
Opowiedziałam jej o tym że poznałam najlepszego chłopaka ever. ..i tak dalej.
- Oj to nie ciekawe...ale ja też chodzę do szkoły muzycznej.
-Naprawde ?? na czym grasz?
- Na wiolonczeli - powiedziała Monia.
- Super, wiesz trochę się boję że mnie nie za akceptują.
- A tam bzdury gadasz Ola, jesteś super ja już cię lubię.
- Oo to bardzo miłe.
- Może nawet niedaleko od siebie będziemy mieszkać .
- Byłoby cudnie!!
Resztę drogi przegadałyśmy . Monika była naprawdę miła i świetnie mi się z nią rozmawiało. Znałam ją od nie dawna a czułam że mogę jej powiedzieć wszystko.
Nagle Monia krzykneła :
- O Jesteśmy!
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam mnóstwo małych punkcików położnych strasznie blisko siebie.
- Słuchaj Monia dasz mi swój numer zadzwonie do ciebie.
- Okej nie ma problemu - powiedziała i dyktowała mi numer. -Usłyszeliśmy komunikat pilota:
Drodzy państwo jesteśmy na miejscu proszę przygotować się do lądowania.Samolot zaczął lecieć w dół przy czym lekko się trząsł ale nie było tak źle. Gdy już staliśmy pilot powiedział że dziękuję za podróż i takie tam . Wszyscy wstali i zrobił się tłok więc postanowiłam że poczekam i wyjdę na końcu. Gdy ruch się zmniejszył wstałam i wzięłam swoje torby. Na początku myślałam że spadne przy wychodzeniu z samolotu bo miałam na plecach gitarę i do tego jeszcze walizkę. Na dole czekali na mnie rodzice.
- Daj Olka wezmę ci tą walizkę - zaśmiał się tata .
- Jak ci się leciało?
- Może być - powiedziałam smutno .
O dziwo nie było tematu Artura . Poszliśmy do wejścia . Rodzice zabrali swoje walizki a ja dostałam Kaliego spowrotem. Od razu wyszłam z nim na zewnątrz i wypuściłam go z klatki .
- Jesteśmy mały, teraz nie wrócimy do domu tak szybko.
Rodzice do nas dołączyli i poszliśmy do samochodu. Przyjechał po nas kolega taty Marek czy jakoś tak. Zapakowałam walizkę do bagażnika i weszłam do auta. Na kolanach trzymałam Kaliego . Gdy jechaliśmy przysnełam , jak to ja. Obudziła mnie mama.
- Jesteśmy kochanie.
- Yhym ... Mruknęłam.
Tata wniósł walizki do domu . Był to duży biały dom z wielkim ogrodem. Weszłam i zobaczyłam pięknie urządzone wnętrze. Rozglądałam się po domu . Wchodząc ujrzałam wielki salon połączony z kuchnią. Kuchnia była koloru białego. Na środku pokoju stał wielki tapczan z czarnej skóry. Na wprost stał kominek a nad nim wisiał telewizor. Po lewej stronie były szklane drzwi prowadzące na ogród . Obok drzwi była łazienka. Po prawej stronie bardziej przy drzwiach wejściowych były schody prowadzące na górę. Na górze był jeden wielki pokój , średni i taki mały. Chodziłam i rozglądałam się.
- Jak ci się podoba?
- Może być...
- Czyli rozumiem że da się znieść?
Nie odpowiedziałam .
- Ehh twój pokój jest na górze to ten średni.
No i na te informacje czekałam . Wzięłam walizkę i poszłam na górę. Mój pokój był całkiem ładny. Ściany były w kolorze liliowym . Na podłodze położone były jasne panele . Po lewej stronie było okno. Pod oknem miałam biórko . Za drzwiami szafa , a obok niej wielkie białe łóżko. Miałam też fotel który był podwieszany na suficie no spoko pomyślałam. Rozpakowałam się . Usiadłam na fotelu i zaczęłam grać. Wtedy do pokoju weszła mama .
- I jak ci się podoba?
- Okej może być.
- Jutro mam wolne może pójdziemy pokażę ci miasto.
- Spoko może być- powiedziałam smutno.
- Przystojniak - wypaliła mama nie wiadomo skąd.
- Jestem zmęczona mamo Idę spać.
- Dobrze dobrze nie chcesz nie mów.Ide na dół rozpakować rzeczy. Idziesz?
- Ide się wykąpać i spać.
- No dobrze.
Wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. Wykąpałam się i poszłam " do swojego pokoju,,
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam latarnie przy latarni, dom przy domu i dużo aut stojących na boku. Nie miałam na nic siły więc poszłam spać.

I jak wam się podoba?

A.S Chłopak z gitarąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz