Pozycja 6 - Eichen

973 107 51
                                    

„Mężczyzn można analizować. Kobiety jedynie podziwiać" 

Rude jest fałszywe

        Kiedy Delilah stanęła w drzwiach, zamurowało mnie. Natychmiast spuściłam wzrok, nawet nie chcąc na nią patrzeć. Rudowłosa od początku mojej nauki w akademii była jedyną osobą, która za każdym razem próbowała celowo podłożyć kłodę pod nogi którejś z baletnic. Zawsze wytykała błędy, niestety wcale nam nie pomagając, obgadywała nas za plecami i była prawdziwą wiedźmą. Nie lubiłam wracać do tego wspomnieniami, ale kiedyś prawie złamałam przez nią nogę. Siostra, Alexis, bardzo się od niej różniła – była miłą duszą, która pomaganie miała we krwi. Ona była dwulicowa i zawistna. Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego w ogóle zdecydowała się zająć papierkową robotą w Artem, skoro nie cierpiała tego miejsca. Niestety jedno musiałam przyznać – była dobrą tancerką. Nie raz towarzyszyła Alexis podczas prób, więc wiedziałam, na co ją stać. Szkoda tylko, że nie wykorzystała swojego talentu w lepszy sposób.

        Nie chcąc podpaść Delilah, która była na mnie cięta, po prostu uciekłam wzrokiem. Byłam wdzięczna, że Alexis może mnie zabrać z tamtego miejsca, ale jednocześnie współczułam Roscoe. Myślałam, że naprawdę będę mogła go uczyć. Kiedy wyszłam z sali, natychmiast udałam się za brunetką, która kierowała się w stronę szatni. Zerknąwszy na zegarek, wiszący na jednej ze ścian, uznałam, że mój trening i tak dobiegł już końca, a więc to najwyższy czas wracać. Gdyby lekcja z Rossem trwała dłużej, musiałabym wracać metrem w ciemnościach, więc póki było w miarę jasno, nie musiałam się o nic martwić.

        Alexis weszła ze mną do szatni, a ja natychmiast ruszyłam do swojej szafki. Miałam ochotę pacnąć się ręką w czoło. Byłam tak zirytowana pojawieniem się tej jędzy, że nawet nie pożegnałam się z Roscoe. Po prostu zostawiłam go tam na pastwę losu. Musiałam przyznać, że ten chłopak był naprawdę miły. Rozmawialiśmy niewiele, ale on wydawał się być całkiem wygadanym facetem, który lubi żartować. Przez pojawienie się Delilah zapomniałam o dobrych manierach i tak po prostu wyszłam. Miałam nadzieję, że nie ma mi tego za złe.

        Roscoe wyglądał na pojętnego i miałam wrażenie, że jeśli naprawdę się przyłoży, nauka pójdzie mu gładko. Wiedziałam przecież, że naprawdę zależy mu na pracy, dlatego właśnie powiedziałam mu otwarcie, że mu pomogę. Wątpiłam jednak, że Lilah miała podobne intencje. A poza tym przeczuwałam, że ruda zrobi wszystko, by go rozproszyć, co w sumie nie było takie trudne. Roscoe wielokrotnie odpływał dokądś, przypatrując mi się.

— Wyglądasz na dumną — stwierdziła z uśmiechem Alexis, siadając na długiej ławie.

        Szybko przebrałam się w swoje ubrania i przysiadłam się do niej, wkładając na stopy klasyczne uggi, które były już lekko zdezelowane.

— Nie wiem, czy mam powody do dumy — odparłam po krótkiej chwili, a potem oparłam się plecami o ścianę.

— Jak czułaś się w roli nauczycielki tańca?

— Myślałam, że będzie gorzej. — Dodatkowo wzruszyłam ramionami. — Ale nie wiem, czy to dla mnie... — Zaczęłam pakować ciuchy do torby.

— Wciąż brak ci wiary w siebie? Myślałam, że ten problem mamy już za nami. Doskonale wiesz, co potrafisz, znasz swoje ciało i jesteś jedną z dziewcząt, które trenują tutaj najdłużej. Dałam ci szansę, żebyś pomogła Roscoe, bo widzę w tobie potencjał.

— Ale... — Nie wiedziałam nawet, co chcę powiedzieć.

— Mam wrażenie, że dobrze dogadywałaś się z Roscoe, prawda? — Wzruszyłam ramionami. Czy ja wiem? Byłam po prostu miła, a on utrzymywał między nami luźną rozmowę, zaprosił mnie nawet na wspólny jogging po Chicago, co w sumie było naprawdę uprzejme. — Chciałabym, żebyś mu pomogła. Masz duże doświadczenie, a on jest niewiele starszy. Potraktuj to jako trening.

Zrobione z papieru: ich kłamstwa | TOM 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz