"Chyba nikt naprawdę nie wie, co to znaczy bać się, dopóki jego dziecko nie zacznie nagle krzyczeć w nocy"
Matczyna miłość
Unikałam Sarah, jak mogłam, spędzając czas tylko z Lucy. Myślałam, że druga bliźniaczka będzie chciała z nami porozmawiać, przeprosić albo po prostu rzucić kolejnym argumentem, dla którego miałam nie spotykać się z Roscoe. Ale zamiast tego Sarah zachowywała się tak, jakby kompletnie nic się nie przydarzyło.
Na przerwach widziałam ją z jej znajomymi, śmiała się serdecznie, żartowała i trzymała się z nimi przez cały dzień. Podczas lunchu na stołówce dosiadła się do ich stolika, nie zerkając w naszą stronę ani razu. Zwyczajnie ignorowała nas, jakby nigdy nas nie znała. Usiłowała pokazać nam, że nasza kłótnia zwyczajnie ją obeszła.
Wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że Sarah wcale mnie nie potrzebowała. Prawdziwa przyjaciółka nigdy by się tak nie zachowała, a ona niestety nią nie była. Trudno było mi przyznać, że pomyliłam się co do niej. Przez tak długi czas miałam wrażenie, że, chociaż dzieli nad dużo, to dogadujemy się naprawdę dobrze. Teraz jednak wiedziałam, że to wszystko było... Kłamstwem. Mimo to nie widziałam, dlaczego Sarah tak traktowała naszą znajomość.
Im dłużej o tym myślałam, tym więcej dostrzegałam szczegółów. Sarah narzucała mi swoje zdanie, sposób myślenia i bycia już od dawna. A ja brnęłam w to, bo myślałam, że to moje decyzje. Nie mogłam uwierzyć, że ciągle się łudziłam.
Lucy starała się usprawiedliwiać siostrę, ale wiedziałam, że i ona dostrzegała powagę sytuacji. Chciałam tylko wiedzieć, po co Sarah zrobiła ze mnie swoją kukiełkę? Po co spędzała z nami czas, skoro nic jej nie trzymało? Znajomość ze mną nic jej nie dawała. Nie byłam ani popularniejsza, ani zdolniejsza, ani ładniejsza. Byłam przeciętna i to ja uważałam, że Sarah jest ponad wszystko. Uważałam ją za ideał. Patrzyłam na nią jak na obrazek. Tylko że nigdy jej tego nie mówiłam. Podziwiałam ją w ciszy, dlatego zastanawiałam się, co było powodem.
Niespodziewanie poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, więc wzdrygnęłam się, odskakując gwałtownie. Złapałam się za serce, zerkając na Lucy tak, jakby była duchem. Zupełnie zapomniałam, że miałyśmy się spotkać, nim pojadę do domu. Chciałam powiedzieć Lu o swojej decyzji względem Roscoe. Teraz miałam wsparcie tylko w niej, wiedziałam, że nie jest taka jak Sarah, a chociaż obiecała, że nie powie jej ani słowa, musiałam mieć pewność.
— Nie mam zbyt dużo czasu — przypomniała Lucy, siadając obok mnie na ławce. — Jak się czujesz?
— Tak, jak zwykle — odparłam, wzruszając ramionami.
Sprawa z Sarah sprawiła, że byłam trochę przybita, ale tylko dlatego, że zawiodłam się na niej. Mimo wszystko cieszyłam się, że nie przełamałam się i nie powierzyłam jej wszystkich swoich sekretów. Niestety wystarczało, by wiedziała o Roscoe.
— Czekałam cały dzień, aż powiesz mi, co zdecydowałaś — rzuciła Lu, opierając się o blat ławki.
— Ja też. — Skinęłam głową. — Ale zanim przejdę do sedna, proszę... Sarah nie może się o niczym dowiedzieć. Musimy trzymać to przed nią w tajemnicy i nie możemy dawać jej żadnych wskazówek.
— To znaczy, że ty i Roscoe jednak spróbujecie? — zapytała, domyślając się, do czego dążę.
— Tak. Ale wiesz, z jakim to wiąże się ryzykiem. — Rozgladnęłam się, obrzucając wzrokiem dziedziniec przed szkołą. — Dopiero porozmawiam z Rossem, ale zdecydowałam, że twój pomysł będzie najlepszym wyjściem w obecnej sytuacji. Nikt nie dowie się prawdy, obiecujesz?
CZYTASZ
Zrobione z papieru: ich kłamstwa | TOM 1
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ "PAPIEROWEJ" TRYLOGII Cześć druga: lustrzane odbicie Cześć trzecia: schronienie Delikatny i subtelny piruet w jego zbyt dużych tenisówkach. Nie o tym marzyłam, nie tego chciałam. Nie oczekiwałam balowej sukni i księcia z bajki. Ch...