„Nie jestem szalony. Interesuje mnie wolność"
Gorzkie żale w ukrytej kamerze
— Chodzenie z głową w chmurach nie jest takie dobre, kiedy chcesz zalać płatki herbatą. — Wesoły głos mojej mamy sprowadził mnie na ziemię.
Energicznie uniosłam głowę, prawie wypuszczając z dłoni rączkę szklanego dzbanka, w którym mama zaparzyła herbatę. Mimowolnie spojrzałam na małą miseczkę, wypełnioną kukurydzianymi płatkami. Do połowy zalana była czerwonym, parującym płynem o zapachu malin. Przyłożyłam rękę do czoła, opierając się o nią, a potem odłożyłam dzbanek na stół, załamując się przez swoją głupotę.
— Nowa dieta, podobno nieźle działa — wytłumaczyłam gafę, z całych sił starając się powstrzymać zawstydzony uśmiech, który cisnął mi się na usta. — Powinnaś spróbować, w twoim wieku musisz o siebie dbać.
— W moim wieku? — Mama odłożyła na blat kawałek tostowego chleba, patrząc na mnie z wyrzutem. — Mam nadzieję, że się przesłyszałam — sapnęła.
— Nie okłamujmy się, nie robisz się młodsza — zażartowałam, uśmiechając się przepraszająco.
— Stać mnie na lifting, kochanie.
Parsknęłyśmy cichym śmiechem. Mama wróciła do robienia tostów z galaretką, a ja musiałam po raz kolejny zrobić sobie śniadanie. Płatki z herbatą owocową nie były moim szczytem marzeń. Odsunęłam swoje krzesło i wstałam od stołu. Wylałam dziwną mieszankę do zlewu i włączyłam rozdrabniacz. Kilka sekund później odcięłam się od nieznośnego hałasu, a potem przemyłam miskę. Gdyby nie to, że była sobota, pewnie nie miałabym nawet czasu, by po raz kolejny przygotować sobie śniadanie.
— Powiesz mi wreszcie, jak było na randce? — zapytała, upijając łyk czarnej kawy, którą wypijała każdego ranka. To było jej tradycją, odkąd pamiętam.
— Jakiej randce? — Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo do kuchni zajrzał tata.
Wsunął się do pomieszczenia bardzo powoli, szurając kapciami po wykładzinie i drapiąc się po czuprynie. Jego zmizerniały szlafrok ciągnął się za nim, jakby był peleryną. Ojciec podreptał do blatu i sięgnął po dzbanek z kawą, wlewając ją sobie do swojego ciężkiego kubka. Zadziwiające, tata od zawsze dźwigał się skoro świt i rozpoczynał dzień, kiedy wszyscy inni spali, ale kiedy nadchodził weekend, nie był w stanie wstać z łóżka przed dziewiątą.
— Eichen była na randce — powiadomiła go mama.
Odwróciłam się do rodziców tyłem, wiedząc, że zaraz zacznę się czerwienić. Mama jednak była paplą, a niech cię! Sięgnęłam po łyżkę, a potem uniosłam miseczkę z blatu, chcąc jak najszybciej ulotnić się do swojego pokoju.
— Chwileczkę, jaką randkę? Z kim? — dopytywał tata, powoli się rozbudzając. Zabrał się za robienie dla siebie jajecznicy z samych jaj. — Althea, o co chodzi? — zwrócił się do mamy.
Posłałam mamie karcące spojrzenie, a ona uśmiechnęła się.
— Tylko żartowałam, spokojnie — odparła, śmiejąc się cicho.
Odetchnęłam z ulgą, a potem jak najszybciej ulotniłam się do swojego pokoju. Chyba naoglądałam się zbyt wielu amerykańskich seriali, w których ojcowie rzucali się z wiatrówką na nowego chłopaka ich córki. Cóż, mój tata nigdy nie był tak zaborczy, nie miał nawet o kogo. Jednak... Ja i Ross byliśmy na jednej randce.
CZYTASZ
Zrobione z papieru: ich kłamstwa | TOM 1
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ "PAPIEROWEJ" TRYLOGII Cześć druga: lustrzane odbicie Cześć trzecia: schronienie Delikatny i subtelny piruet w jego zbyt dużych tenisówkach. Nie o tym marzyłam, nie tego chciałam. Nie oczekiwałam balowej sukni i księcia z bajki. Ch...