„Każda prawda ma dwie strony: moją i twoją."
Plotka plotce nierówna
Ostatnia lekcja dobiegła końca, gdy wszyscy uczniowie równo podnieśli się na donośny dźwięk dzwonka. Oderwałam się od blatu ławki, na której przeleżałam ostatnie czterdzieści pięć minut, i przeciągnęłam się, ziewając. Kiedy wreszcie zaczęłam wsuwać swój segregator do plecaka, przy mojej ławce pojawiła się uśmiechnięta Sarah. Dziewczyna wymownie zerknęła na mój telefon, który ciągle wibrował. Przez ostatnie pół godziny na konwersacji, którą utworzyły tancerki z mojej grupy w Artem, huczało od wiadomości. Jak dotąd rzadko któraś z nas pisała tam cokolwiek – konwersacja po prostu była, gdyby któraś z nas miała jakąś ważną informację do przekazania. Dziś jednak wydawało mi się, że niemal każda dziewczyna, która miała do niej dostęp, musiała dodać swoje trzy grosze.
— Czy wszystkie tancerki zawsze wtykają nos w nie swoje sprawy? — zadałam retoryczne pytanie, spoglądając na blondynkę, która bez pozwolenia wzięła sobie mój telefon, chcąc przejrzeć wiadomości z konwersacji.
— Słyszałam, że jest w to niezły — zacytowała, a ja uśmiechnęłam się cynicznie. — Człowiek musi mieć jakieś zajęcie, plotki są zajmujące — odpowiedziała, uśmiechając się sztucznie.
Wiedziałam, o czym piszą tamte dziewczyny. Z początku byłam zaskoczona, gdy jedna z baletnic tak po prostu napisała, że coś wydarzyło się pomiędzy Roscoe a Delilah. Przez kilka pierwszych chwil nie załapałam, o co chodziło, ale z późniejszych wiadomości jasno wynikało, że stało się coś, co przy okazji mocno wkurzyło Alexis, która była prawdziwą oazą spokoju. Próbowałam patrzeć na to wszystko z obiektywnego punktu widzenia. Nie wiedziałam przecież, skąd wzięły się takie informacje.
— Wierzysz im? Kim jest ten cały Roscoe, o którym tak piszą?
Zawahałam się. Kim był Walker? Nie miałam pojęcia. Rozmawialiśmy ze sobą dwa razy, ale brałam go za porządnego faceta. Teraz jednak te wszystkie wiadomości stawiały go w innym świetle. Jeśli ten chłopak naprawdę był taki, jak go opisywano, wolałabym nie mieć z nim zbyt wiele wspólnego.
— Ziemia do Eichen. — Sarah pomachała mi dłonią przed twarzą. — Jeśli nie powiesz mi teraz, zrobisz to w kawiarni.
Wybrałam drugą opcję. Tutaj nikt nie znał Roscoe, a chociaż sala lekcyjna prawie w całości opustoszała, czułabym się dziwnie, opowiadając przyjaciółce o czymkolwiek, podczas gdy większość osób miała gumowe uszy i była łasa na nowinki.
Odebrałam od Sarah swoją komórkę i podążyłam za dziewczyną, idąc na korytarz. Automatycznie zerknęłam na ekran, chociaż wcale nie chciałam czytać tych bzdur, które... Wcale nie musiały nimi być. Dziewczyny wypisywały coś o tym, że chciałyby go pocałować, komplementowały jego urodę, a kilka napisało nawet, że zazdroszczą mi tego, że mogłam z nim trenować. Czułam się dziwnie, czytając to wszystko, bo ja jako jedyna rozmawiałam z Walkerem i odebrałam jego zachowanie zupełnie inaczej. Ale ta cała gra spojrzeń? Może rzeczywiście czegoś ode mnie oczekiwał.
Wyciszyłam konwersację i schowałam telefon do kieszeni. W pewien sposób rozumiałam inne tancerki – Roscoe był niewątpliwie przystojny i miał prawo im się podobać. Jednak pisanie o tym, co Walker mógł robić z Delilah, nie było moją sprawą i nie chciałam znać szczegółów, na które czekały dziewczyny.
Sarah uśmiechnęła się do mnie, kiedy już miałam pójść swoją stronę.
— Do później, Eichen! — zaszczebiotała, a potem tanecznym krokiem udała się w kierunku toalet.

CZYTASZ
Zrobione z papieru: ich kłamstwa | TOM 1
RomancePIERWSZA CZĘŚĆ "PAPIEROWEJ" TRYLOGII Cześć druga: lustrzane odbicie Cześć trzecia: schronienie Delikatny i subtelny piruet w jego zbyt dużych tenisówkach. Nie o tym marzyłam, nie tego chciałam. Nie oczekiwałam balowej sukni i księcia z bajki. Ch...