Rozdział 9

10.2K 328 12
                                    

Rose POV

- Czemu to taka długo trwa - jęknęłam zestresowana.

- Nie denerwuj się, nic mu nie będzie - powiedział Luke i objął mnie ramieniem, a ja mocno się w niego wtuliłam.

Od godziny siedzimy na korytarzu w szpitalu i czekamy na jakieś wieści o Dylan'ie. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Nagle moją uwagę przykuła grupka osób, którą doskonale znałam. Poderwałam się na równe nogi i wpadłam w ramiona Caulm'a i Ashton'a.

- Tęskniłam za wami - powiedziałam, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.

- Hej mała nie płacz - zaśmiał się Irwin i wytarł moje łzy.

- Nawet nie wiesz jak nam cię brakowało przez te dwa lata - powiedział Calum i szczerze się do mnie uśmiechnął.

Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc odwróciłam się w tamtym kierunku.

- Państwo są rodzicami Dylan'a? - spytał wskazując mnie i Luke'a.

- Tak - przytaknęliśmy i patrzyliśmy na niego ze strachem.

- Dylan ma trzydniówkę. Dosyć często zdarza się u dzieci, ale nie jest to nic groźnego.

- Co to jest ta trzydniówka? - spytał zaniepokojony blondyn.

- Występuję u małych dzieci, przez co zaczynają gorączkować i wymiotować, a po około trzech dniach wszystko wraca do normy. Niestety u waszego syna dosyć mocno się objawiła, gdyż Dylan ma prawie 40 stopni gorączki, dlatego musimy zostawić go w szpitalu.

- Co? - pisnęłam spanikowana i zakryłam usta ręką.

- Proszę nie panikować, wszystko mamy pod kontrolą. Pielęgniarki robią wszystko by zbić gorączkę.

- Możemy do niego wejść? - spytałam z nadzieją.

Lekarz tylko pokiwał głową i wpuścił nas do środka, gdzie był płaczący Dylan. Szybko do niego podeszłam i wzięłam na ręce by choć trochę go uspokoić. Po jakiś 20 minutach w końcu udało mi się go uśpić. Ostrożnie włożyłam go do łóżeczka i usiadłam na krześle obok, by uważnie go obserwować. Jego nosek i policzki były czerwone, a do czoła przyklejone były kosmyki włosów. W moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po policzkach. Bolało mnie to, że mój syn cierpi, a ja nie mogę mu pomóc.

- Ciii... nie płacz - szeptał Luke i mocno mnie do siebie przytulił - to nic poważnego, wyjdzie z tego.

Wiedziałam o tym, ale nie mogłam powstrzymać swoich łez. W końcu po kilkunastu minutach się uspokoiłam. Spojrzałam na Dylan'a i uśmiechnęłam się pod nosem widząc jak spokojnie śpi.

- Powinniśmy jechać do domu - szepnął Luke, a ja od razu się spięłam.

- Nie mogę go tu zostawić - zaprzeczyłam.

- Rose, wiem, że się o niego martwisz ale nie możesz spędzić tu całej nocy. Pojedźmy do domu, a jak będzie się coś działo to lekarz od razu do nas zadzwoni.

- Nie!

- Rose... - już chciał coś powiedzieć, ale do sali wszedł lekarz.

- Niestety muszą państwo opuścić już salę, ale jedno z was może zostać z synem na noc.

- Ja zostaje - powiedziałam i spojrzałam stanowczo na Luke'a.

Ten tylko pokiwał zrezygnowany głową, po czym pocałował mnie i Dylan'a w czoło i wyszedł z sali.

Przez dłuższy czas uważnie obserwowałam moje synka i pilnowałam, żeby w razie potrzeby pobiec po pomoc. W końcu po dwóch godzinach zmęczenie mnie dopadło i zasnęłam na tym niewygodnym krześle.

**************************************************************************

Nie mam pojęcia co mogę napisać od siebie, więc życzę wam po prostu miłego czytania :D

Stracona MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz