Rozdział 10

9.2K 319 17
                                    

Luke POV

Tak jak mówił lekarz, Dylan po trzech dniach wrócił zdrowy do domu z nadmiarem energii, przez co cały dzień męczył mnie i Rose byśmy się z nim bawili. Przez te dni Rose cały czas przy nim siedziała, dlatego jak to ujęła "muszę teraz nadrobić zaległości, bo nie długo są egzaminy" no i siedzi w sypialni od rana i się uczy. Na początku proponowałem jej aby najpierw odpoczęła po nieprzespanych nocach, ale ta jest uparta i postawiła na swoim. Nagle usłyszałem dzwonek jej telefonu, który po chwili odebrała. Po kilku minutach wybiegła z pokoju i zaczęła ubierać buty.

- Luke, zajmiesz się nim? Muszę szybko pojechać do szpitala.

- Ale co się stało? - spytałem zdziwiony.

- Był jakiś wypadek, w którym ucierpiało bardzo dużo ludzi i wiozą ich do nas, dlatego wezwali wszystkich lekarzy i praktykantów.

- Oh... okay, tylko ja nie wiem co i jak... - szepnąłem cicho i spuściłem wzrok.

Bo przecież jestem jego ojcem, a nie mam pojęci jak mam się nim zająć.

- Ej, dasz radę. Jak coś to dzwon do Mike'a, bo Dylan już z nim kiedyś został, więc powinien pamiętać co i jak, albo poczekaj aż Sam wróci, bo z tego co pamiętam to za dwie godziny kończy wykłady.

Po tych słowach pocałowała mnie w usta, Dylan'a w czoło, po czym wybiegła z domu.

Rose POV

Uczyłam się do egzaminów, gdy zadzwonił mój telefon. Okazało się, że był jakiś wybuch i potrzebują pomocy każdej pary rąk. Powiedziałam Luke'owi, że to zwykły wypadek, by się nie martwił. Mam nadzieję, że da radę zająć się Dylan'em.

- Nasza grupa ma jechać na miejsce wypadku - usłyszałam głos Matt'a.

Matt jest to jeden z praktykantów, który jest ze mną w grupie. Oboje chcemy być chirurgami, a że studiujemy na tym samym uniwersytecie to razem się uczymy. W końcu skończyło się tym, że się zaprzyjaźniliśmy. A jeżeli chodzi o jego wygląd, to jest wysokim brunetem o czekoladowych oczach. Z natury jest dupkiem, ale dla przyjaciół potrafi być miły i troskliwy.

- Gdzie jest Tom? - spytałam, gdy wsiedliśmy do karetki.

Tom też jest w naszej grupie, ale chce zostać ginekologiem. Jest wysokim blondynem o zielonych oczach. Bardzo szybko zawiera nowe znajomości i szybko się do nich przywiązuje. Jest miły i przyjazny, ale lubi sobie wypić.

- Jest już na miejscu. Dołączyli go do innej grupy, dlatego dziś jesteśmy we dwójkę.

Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy na.

- Collins! Jonson! Pomóżcie wynosić ludzi - usłyszeliśmy głos naszego ordynatora.

Nie zastanawiając się długo, wzięliśmy nosze i pobiegliśmy do budynku.

- Bądźcie ostrożni, budynek może się w każdej chwili zawalić, więc jak coś was zaniepokoi to od razu stamtąd uciekajcie - powiedział nasz szef przez krótkofalówkę.

Przez pierwsze kilka minut krążyliśmy na parterze, aż w końcu dostrzegliśmy nieprzytomnego mężczyznę, do którego od razu podbiegliśmy. Potrząsnęłam nim lekko, ale nie zareagował. Nachyliłam się nad jego ustami, ale nic nie usłyszałam. 

- Biegnij po pomoc! - krzyknęłam do Matt'a i zaczęłam reanimacje.

Nie wiem ile czasu minęło, ale przed oczami zaczęły pojawiać mi się mroczki. Nie dość, e byłam zmęczona to jeszcze w powietrzu unosi się pył, przez co ciężko się oddycha. Chciałam uratować tego mężczyznę, więc nie zaprzestałam reanimacji. Nagle poczułam jak zdrętwiały mi ręce, a przed oczami zrobiło mi się ciemno.

Luke POV

Rose wyszła z domu ponad godzinę temu, a Dylan przez cały ten czas bawi się zabawkami na dywanie. Nagle do domu weszła Sam, a za nią reszta chłopaków.

- Wuja Mike! - krzyknął chłopiec i rzucając wszystkie zabawki, podbiegł do zielonowłosego.

- Gdzie zgubiłeś mamusie? - spytał Cliffo, czochrając blondyna po włosach.

- Pojechała do szpitala - powiedziałem i wszyscy razem poszliśmy do salonu.

- A ona nie miała się uczyć? - spytała zdziwiona Sam.

- Uczyła się od rana, ale jakąś godzinę temu wezwali ją do szpitala.

- Eh... ostatnio cały czas zmęczona chodzi i niewyspana. Zanim się jeszcze spotkaliśmy to rano chodziła na uczelnię, potem do szpitala, a w weekendy do kawiarni. Z tego co wiem już z niej zrezygnowała. Często uczyła się po nocach, bo wciągu dnia nie miała czasu. 

- Jak tak dalej pójdzie to się w końcu wykończy - powiedział cicho Ashton - ej, a słyszeliście o tym wybuchu kilka przecznic stąd? 

- Coś mówili w TV, ale nie słuchałem - odpowiedział Calum.

- Podobno jest tylu rannych, że wezwali wszystkie karetki z pobliskich szpitali.

- Czekaj! Rose powiedziała, że musi jechać do szpitala, bo był jakiś wypadek i jest dużo rannych. Myślicie, że to o to mogło chodzić? - spytałem zaniepokojony.

Nagle telefon Sam zaczął dzwonić. 

- Hej Matt, co jest?

Dziewczyna przez chwilę uważnie słuchała, aż w jednej chwili z jej twarzy odpłynęły wszystkie kolory. Gdy skończyła rozmawiać, spojrzała na mnie ze strachem i szepnęła.

- Rose leży w szpitalu...

*************************************************************************

Przepraszam was, że nie dodałam w zeszłym tygodniu, ale miałam dużo kartkówek i musiałam się uczyć. Niestety nie udało mi się napisać 2 rozdziałów, dlatego macie jeden, ale za to dłuższy i więcej się w nim dzieje :D

Stracona MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz